DWADZIEŚCIA JEDEN TYGODNI OD ZERWANIA
*NINA*
- Dlaczego siedzisz sama, kochanie? - podniosłam głowę znad talerza na głos babci. Już dobre dwie godziny siedzę na tych urodzinach dziadka. Z każdej strony dobiegają mnie pytania jak się trzymam, dlaczego nie ma ze mną Zayna i co się stało. A jakby tego było mało, dwie moje kuzynki się zaręczyły, a trzecia bierze ślub. Już miałam odpowiedz dlaczego mama chciała, żebym przyszła z kimś, nie chciała być gorsza od reszty ciotek.
- A co mam robić babciu? - westchnęłam. Oparłam głowę na dłoni i uśmiechnęłam się do niej lekko. Usiadła na krześle obok mnie.
- Pewnie miałaś inne plany na dzisiaj, mam racje? Mama cię tu ściągnęła - stwierdziła.
- Gdyby nie ona zupełnie bym zapomniała, ale dobrze, że tu jestem. Dawno was wszystkich nie widziałam.
- Ty tak na poważnie odeszłaś od tego chłopaka? - spytała nachylając się w moją stronę.
- Um... zaczynamy od początku, jesteśmy przyjaciółmi na razie - nie widziałam powodu, dlaczego miałabym jej kłamać. Wiem, że zatrzyma wszystko dla siebie, a moja mama się nie dowie.
- Dobry chłopak z niego, powinnaś trzymać go blisko siebie - powiedziała. Zaśmiałam się pod nosem. Doskonale wiedziałam, dlaczego babcia tak uważa. On jako jedyny miał gdzieś zakazy mojej rodziny i dzielił się z babcią papierosami. Byłam zła kiedy się dowiedziałam, że dał jej fajki chociaż wiedział, że nie może, bo lekarz jej zakazał. Jednak nie wyszło to poza naszą trójkę, bo ciotki, a szczególnie mama, urwałyby mu głowę.
- To nie zależy ode mnie - wzruszyłam ramionami.
- Nie pleć głupot - szturchnęła mnie w ramie. - Więc miałaś inne plany, tak? - dociekała.
- Nie, mówiłam ci już.
- Wiem kiedy kłamiesz.
- Oh.. no dobrze. Miałam iść z przyjaciółmi na festiwal, ale to nic. Nie czuję się na siłach, żeby tam iść.
- Powiem, że źle się poczułaś i wróciłaś do domu, dobrze?
- Babciu.. - spojrzałam na nią z przymrużonymi oczami.
- No idź, idź! -zachęciła mnie. Nie byłam co do tego przekonana. Przecież to tak nie wypada, do tego rodzice będą wściekli kiedy się stąd zmyje bez wyjaśnień. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał dopiero ósmą. Festiwal się zaczął pół godziny temu.. Jest sens tam iść?
- Dziękuję, babciu - uścisnęłam ją i szybko zabrałam swoje rzeczy. Wyszłam z lokalu niezauważona, dzięki Bogu.
*****
- Mo, gdzie jesteście? - jęknęłam. Bezskutecznie starałam się znaleźć moich przyjaciół w ogromnym tłumie bawiących się ludzi.
- Jesteśmy obok... zaa...
- Ugh, nie słyszę - westchnęłam. To był okropny pomysł, że tu przyszłam. Mogłam po prostu zostać w domu i iść spać. O tyle dobrego, że zajechałam do domu przebrać buty na trampki i zamiast swetra wzięłam kurtkę skórzaną z ćwiekami u góry. Teraz przynajmniej wyglądem pasowałam do miejsca gdzie jestem.
Z westchnieniem zgasiłam ekran telefonu i zaczęłam się bardziej rozglądać.
- Tu jesteś! - przede mną jakby znikąd pojawił się Zayn, więc uśmiechnęłam się widząc kogoś znajomego. Zabawne. Byliśmy ubrani podobnie.
- Nie mogłam was znaleźć - przyznałam.
- Co się stało, że zmieniłaś zdanie, żeby tu przyjść?
- Babcia.
- Oh.. babcia i wszystko jasne - pokiwał głową z uśmiechem. - Szkoda, że nie mogłem jej dzisiaj spotkać, pewnie wyskoczylibyśmy na pogadankę przy papierosie - poruszał brwiami. Pokręciłam głową z politowaniem.
- Nowy tatuaż - wskazałam na jego dłoń zanim zdążyłam to przemyśleć. Kiwnął głową i wyciągnął do mnie właśnie tą dłoń.
- Chodźmy do reszty - polecił. Naprawdę z wielkim wahaniem ją przyjęłam, ale wolałam nie zgubić się w tłumie i tym razem dotrzeć do reszty. Dawno nie byliśmy tak blisko jak w tym momencie i od razu uruchomił się we mnie tryb tęsknoty. Te jego duże, zawsze ciepłe ręce po prostu kochałam.
*ZAYN*
Widziałem wzrok wszystkich kiedy przyprowadziłem Nine. Nie chciałem jej puszczać, więc tego nie robiłem. Reszta wiedziała jaka sytuacja jest pomiędzy nami i powstrzymali się od jakichkolwiek komentarzy na nasz temat. Dziękowałem im w duchu, bo mogłem cieszyć się tą małą chwilą pomiędzy mną a Niną.
Zespół grał którąś z kolei piosenkę, my piliśmy już trzecie piwo i atmosfera była świetna. Mieliśmy takie miejsce, które było trochę dale od sceny, ale widzieliśmy wszystko, ludzie się nie pchali i nie było tłoczno, mogliśmy porozmawiać na różne tematy.
Z butelką w dłoni stałem oparty o barierkę i przysłuchiwałem się muzyce. Nina stała kilka kroków przede mną, ale zauważyłem, że stopniowo zmniejszała tą odległość, aż wreszcie stanęła obok mnie. Z jednej strony nie chciałem zrobić czegoś co by wszystko popsuło, ale cholera raz się żyje.
Złapałem ją za biodra, a następnie przyciągnąłem przed siebie tak, że stała oparta plecami o mój tors. Położyłem podbródek na jej ramieniu i po prostu tak staliśmy, nic nie mówiąc.
Cieszyłem się tą chwilą jak tylko mogłem, bo znając moje głupie szczęście skończy się wtedy kiedy będą potrzebował go najbardziej. Spojrzałem w górę i złapałem wzrok chłopaków, którzy tylko uśmiechnęli się do mnie porozumiewawczo. Wiedziałem, że nawet oni mieli mnie dość gdy byłem totalnie załamany sytuacją z tym zerwaniem. Sam miałem siebie dość przez ten czas.
- Ciesze się, że wszystko jest dobrze między nami - szepnąłem tak, żeby tylko Nina to słyszała.
- Też się ciesze - odpowiedziała i odwróciła się profilem do mnie. Przez jakiś czas obserwowałem ją, ale potem trochę mnie zaskoczyła, bo pocałowała mnie prosto w usta. Przypominało to nasze całusy na początku związku, kiedy oboje byliśmy niepewnie w stosunku do siebie i baliśmy się zrobić pierwszy krok. W sumie teraz też zaczynamy od początku, więc mogę to porównywać.
Było blisko jedenastej, kiedy wszystko zaczęło się kończyć, ludzie się rozchodzili, więc my też tak zrobiliśmy. Szczerze to nie chciałem, żeby ten wieczór się kończył.
- Odprowadzisz mnie? - spytała Nina, kiedy czekaliśmy na nasze taksówki. Z wiadomych powodów, żadne z nas nie mogło prowadzić.
- Jasne - byłem w połowie pewny, że to nowy początek tego wszystkiego, że od jutra będzie lepiej i wreszcie tak jak powinno być. Po kilku minutach wsiedliśmy po auta, wcześniej żegnając się z przyjaciółmi. Nie bardzo mieliśmy tematy do rozmowy, ale ta cisza nie była krępująca jak dotychczas. Teraz nawet najmniejsze szczegóły mamy wyjaśnione i nic nie wisi w powietrzu.
_________________
Hejka!
Miłego dnia :)
Do następnego! xx
CZYTASZ
Love you goodbye | z.m
Fanfiction"To nieuniknione, że wszystko co dobre kiedyś się kończy To niemożliwe, żeby po tym wszystkim nadal się przyjaźnić.." "To niezapomniane, mieliśmy razem cały świat w naszych rękach To niewytłumaczalne, ta miłość którą tylko my moglibyśmy zrozumie...