~~Hiroshi~~
Wykończona padam na łóżko. Lilka lamentuje mi nad uchem, że mam spać we własnym, czyli na górze. Chętnie bym się tam położyła, ale jestem zbyt wykończona. Chociaż może lepiej, żebym się tam przeniosła, bo gdy Lila ostatnio spała na piętrze, to obudziła się na podłodze.
Opornie wstaję, podchodzę do szafy, wyciągam piżamę, przebieram się, a brudny mundur rzucam gdzieś w kąt. Wdrapuję się ślamazarnie na pryczę, układam wygodnie i po kilku sekundach zasypiam.
Po około dziesięciu dniach wróciliśmy do naszej siedziby za murami. Mój były kapitan już jutro wraca do normalnego życia, czyli na jakiś czas opuszcza wojsko. I dobrze, nie potrzeba nam tu takich.
Na początku, gdy dowiedziałam się o moich przenosinach do innego oddziału, zadałam sobie pytanie, czy kolejny kapitan okaże się być takim chamem. Po tamtej aferze, byłam nastawiona do wszystkich kapitanów bardzo negatywnie. Okazało się jednak, że będę w oddziale Smitha. Z początku wydawało mi się, iż będzie mnie traktował jak smarka, który nie słucha poleceń oraz będzie mnie cały czas miał na oku. Nic bardziej mylnego, od samego początku miał do mnie zaufanie, co bardzo mnie cieszyło.
To dla mnie zaszczyt służyć w jego oddziale.
***
Dwa tygodnie po powrocie z wyprawy.
Jeszcze tylko dziesięć okrążeń... Dziesięć okrążeń w niemiłosiernym upale! W nieznośnym upale, w samo południe, w długich spodniach, skórzanych butach, koszuli, skórzanej kurtce i z pasami od sprzętu do manewrów przestrzennych! Żyć, nie umierać!
Każdy kto przebiega obok dowódcy, w moim wypadku Erwina, patrzy na niego z zazdrością, ponieważ stoi sobie w cieniu pod drzewkiem. Ile bym dała, żeby się z nim zamienić!
Kiedy kończę bieg, czuję się jakbym przed chwilą była kawałkiem mięsa, którego ktoś zapomniał wyciągnąć z piekarnika.
Wszyscy, którzy kończą ćwiczenie w trymiga uciekają pod drzewo, dysząc, sapiąc i ocierając pot z czoła. Niektórzy chcąc sobie ulżyć i odciążyć nogi, niemal rzucają się na trawę w cieniu. Inni zaś, na przykład ja, stoją w miejscu opierając się rękoma na zgiętych kolanach.
Smith dwoma prostymi słowami kończy trening, tym samym litując się nad nami. Przypatrując nam się, po chwili informuje, iż do końca dnia mamy wolne. Jak dobrze!
Unoszę wzrok znad trawy na członków mojego oddziału, którzy jedynie lekko uśmiechają się do siebie wzajemnie. Mogę się założyć, że normalnie taka decyzja spotkałaby się z o wiele większym entuzjazmem niż tylko skromny wyraz ulgi na twarzy.
Ocieram dłonią pot z czoła, co i tak mi niewiele daje, bo jest ona tak samo mokra. Robię jeszcze kilka głębokich wdechów, wyobrażając sobie w tym samym czasie siebie pod prysznicem. Siebie pod strumieniem orzeźwiającej wody bez pasów oraz przepoconych ubrań. Ta myśl daje mi porządnego kopa, by jak najszybciej znaleźć w zamku.
Biorę ostatni wdech i jako jedna z pierwszych ruszam w stronę upragnionego celu.
- To, co robimy przez resztę dnia? - pyta Lilka w drodze do zamku.
- Nie wiem jak ty, ale w tym momencie ja wybieram prysznic - oznajmiam zmęczonym głosem.
Zabieram z szafy szorty i luźną bluzkę z krótkim rękawem. Po godzinnym, zimnym prysznicu, wskakuję na łóżko z książką, którą zwinęłam Lilce z szafki nocnej. Kilka minut później bezgranicznie pogrążam się w lekturze, tracąc na pewien czas kontakt z rzeczywistością.
![](https://img.wattpad.com/cover/93352844-288-k348918.jpg)
CZYTASZ
Ukryty Demon ^^SNK^^
FanfictionHiroshi po śmierci swojego brata - zwiadowcy, wstępuje wraz z przyjaciółką do korpusu treningowego, a potem do zwiadowców. W trakcie jednej z wypraw dziewczyna czuje, że ktoś ich obserwuje. Niedługo potem dochodzi do tajemniczego zniknięcia jednego...