Ten rozdzialik dedykuję mojej drogiej przyjaciółce ^^.
~~Hange~~
- Oj Levi... No proszę zgódź się - jęczę mu tuż nad głową i robię przy tym maślane oczka. Taka mina i tak na niego nie podziała, ale próbować zawsze warto!
- Nie - odpowiada swoim zirytowanym tonem.
- No proszę. Eren jest świetnym żołnierzem, a ja go dziś potrzebuję chociażby na jedną godzinkę, a nie słyszałam, żeby ktokolwiek stracił formę, bo nie ćwiczył przez jeden dzień.
Właśnie idziemy dość długim korytarzem, bo dokładnie za chwilę zaczynają się treningi. Pewnie większość jest już na zewnątrz, bo w zamku nie ma żywej duszy... No poza nami oczywiście.
Ze strony Leviego słyszę głośne wzdychnięcie. Już chce coś powiedzieć, ale coś, a raczej ktoś mu przerywa. Jakaś dziewczyna pędzi jak szalona, pospiesznie zakładając kurtkę. Przepycha się między nami. Biegnąc potyka się o własne nogi. Chwilę później znika za zakrętem, znajdującym się przed nami i mało brakowało, a wywinęłaby niezłego orła.
- Tch... Co za bachor. Lepiej niech uważa jak biega, albo na następnym zakręcie skończy na ścianie - słyszę wyraźne zirytowanie.
- A to nie była przypadkiem Akanawa? - zapytuję, a czarnowłosy tylko wzrusza obojętnie ramionami.
Idziemy dalej, a ja ponawiam moją próbę "wypożyczenia" Erena na jeden dzień. Po dość długim czasie ten dla świętego spokoju zgadza się. Z radości podskakuję tak wysoko jak mogę, uśmiechając się przy tym, a czarnowłosy tylko idzie przed siebie z typowym dla siebie, znudzonym wyrazem twarzy.
Na dworze cały oddział kapitana stoi na baczność. Podchodzimy do nich.
- Jaeger dziś zajmie się tobą Zoe.
Eren podchodzi do mnie i razem idziemy do zamku, gdzie w moim laboratorium przeprowadzę na nim kilka raczej bezbolesnych eksperymentów. Na tę myśl mimowolnie uśmiecham się pod nosem, a Jaeger patrzy na mnie trochę jakby wystraszony.
- Oj, nie patrz tak na mnie. Nie masz się czego bać.
***
~~Levi~~
Popołudnie, czyli usiądź przy biurku i wypełniaj tony dokumentów.
Idąc korytarzem do swojego pokoju nie mijam nikogo, ponieważ wszyscy, a przynajmniej większość, siedzi na stołówce i je obiad. Po ostatnim wybryku tamtych bachorów, uznałem, że nie mam ochoty znów unikać potraw, które latały po całej stówce, więc zjem coś jak wszyscy sobie łaskawie stamtąd pójdą.
Wchodzę do pokoju. Siadam przy biurku i już mam się zabrać za wypełnianie papierów, lecz na samym środku pomieszczenia dostrzegam niesforną, złożoną na pół kartkę papieru. Musiała wypaść z jednej z tych stert dokumentów. Podnoszę tę nikomu niepotrzebną makulaturę. Siadam na krześle, rozkładam, jak się później okazuje liścik. Czytam treść i aż kipi we mnie ze złości. Ta cała wiadomość to lista wyzwisk i przekleństw skierowanych do mnie! Na samym dole dostrzegam wielkimi literami podpis nadawcy. Idiota ma jeszcze czelność się pod tym wszystkim podpisywać! Na dole, jak byk pisze: Hiroshi Akanawa. Zaraz, moment... Chyba nawet ona nie jest na tyle tępa, żeby podpisywać się pod czymś takim! Chociaż, z drugiej strony to ona biegła dziś rano jak opętana po korytarzu! Spóźniła się, bo podrzucała tą kartkę! Nie znoszę tej gówniary, a w tej sytuacji nawet gdybym chciał wierzyć w jej niewinność, to wszystko świadczy przeciwko niej!
![](https://img.wattpad.com/cover/93352844-288-k348918.jpg)
CZYTASZ
Ukryty Demon ^^SNK^^
FanfictionHiroshi po śmierci swojego brata - zwiadowcy, wstępuje wraz z przyjaciółką do korpusu treningowego, a potem do zwiadowców. W trakcie jednej z wypraw dziewczyna czuje, że ktoś ich obserwuje. Niedługo potem dochodzi do tajemniczego zniknięcia jednego...