Rozdział 10 Niema rozpacz

411 36 1
                                    


Kilka lat wcześniej.

~~Lila~~

- Mamo, mogę dokładkę? - pytam, wyciągając przed siebie już pusty talerz.

- No jasne - mówi ze śmiechem.

Rudowłosa kobieta zabiera ode mnie talerz, wstaje od stołu. Podchodzi do stojącego na piecu garnka. Kiedy wraca, kładzie przede mną naczynie. Na widok przepysznie wyglądającego i pachnącego obiadu, aż ślinka mi cieknie. Nim zabieram się za jedzenie, swój wzrok kieruję na siedzącą obok mnie Hiroshi. Gmera widelcem w swojej porcji. Podczas gdy ja zdążyłam wsunąć jedną dużą porcję, ona do tej pory zjadła może dwa kęsy, a resztę rozgrzebuje widelcem, tępo wpatrując się w potrawę.

Głęboko wzdycham i zaczynam delektować się własną porcją.

Mój tata patrzy zmartwiony na niebieskooką. Moja matka również się o nią martwi, ale stara się maskować to uśmiechem.

- Hiroshi, proszę zjedz chociaż trochę - prosi mężczyzna.

- Nie jestem głodna - informuje obojętnie.

- Naprawdę mało jesz, martwimy się o ciebie.

Dziewczyna na jego słowa tylko wzrusza obojętnie ramionami.

- Dobrze, nie chcesz. Nie jedz. Może potem zgłodniejesz - odzywa się po chwili mama.

Dziewczynka wstaje od stołu, dziękując za obiad. Powolnym krokiem podchodzi do kanapy. Siada na niej. Podnosi z podłogi książkę z czerwoną okładką. Chwilę później pogrąża się w lekturze.

W pomieszczeniu panuje okropna cisza, przerywana co jakiś czas szelestem kartek.

- Na dworze jest taka piękna pogoda, może wyjdziecie gdzieś? - proponuje mama.

- Chętnie! - krzyczę pełna entuzjazmu.

Odwracam głowę w stronę kanapy. Ze strony przyjaciółki nie widzę absolutnie żadnej reakcji. Przenoszę się do niej w radosnych podskokach. Staję tuż przed nią. Zero reakcji. Uderzam dłońmi o okładkę książki, tym samym zamykając ją. Znów brak reakcji. Zrezygnowana łapię ją za ramiona, staram się nawiązać z nią jakikolwiek kontakt, przez co poruszam dość drażliwy temat. W odpowiedzi tylko wstaje, po czym tak po prostu wychodzi!

Słyszę za sobą dźwięk zatrzaskiwanych drzwi. Mama podchodzi do mnie. Spokojnie kładzie mi rękę na ramieniu, patrzę na nią zdziwiona.

- Musisz z nią spokojnie porozmawiać. I lepiej nie mów nic o jej bracie - mówi kojącym głosem.

Przez chwilę kompletnie zapomniałam, z czym się teraz zmaga. Źle się czuję z tym, że znów niechcący wspomniałam o jej rodzinie. Często mi się to zdarza, a ona zawsze reaguje tak samo.

Gnębiona przez wyrzuty sumienia wybiegam z domu. Przemierzam kolejne uliczki, przeciskając się pomiędzy ludźmi. W tłumie nareszcie dostrzegam młodą osóbkę z czerwonym pasemkiem. Jak dobrze, że jest tak charakterystyczna, nie da się jej z nikim pomylić.

Kiedy się z nią zrównuję, przechodzę do marszu.

- Przepraszam. Wiem, nie powinnam mówić o twoim bracie. Ale no... Inaczej się z tobą nie da.

Cisza.

Wzdycham głęboko. Patrząc na nią żyć się odechciewa. Niegdyś wesoła, pełna radości, wiecznie uśmiechnięta osóbka, stała się ponura, smutna i obojętna na wszystko. Najbardziej to widać po jej oczach. Kiedyś pełne szczęścia, dziś są puste, bez emocji.

Ukryty Demon ^^SNK^^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz