Rozdział 30 Vendetta

297 16 3
                                    



~~Hiroshi~~

Czuję kolejne silne uderzenie w brzuch, od którego gwałtownie rozdziawiam usta, rozpaczliwie łapiąc powietrze. Po moich ustach spływają strugi śliny, wymieszane z krwią rozciętych warg i rozwalonego nosa.

Mój brzuch znowu obrywa, tym razem od uderzenia pięścią. Zginam się wpół pod wpływem niewyobrażalnego bólu. Najchętniej złapałabym się rękoma za obolałe miejsce i zwinęła na podłodze w kłębek, ale wysoko zawieszone ręce mi to uniemożliwiają. Lodowaty metal oplatający moje nadgarstki obciera je mocno. Nie ma teraz choćby skrawka ciała, którego by nie rwał przeraźliwy, otępiający ból. Nie mam już sił nawet na płacz.

Po jakimś czasie obrzucania mnie licznymi niecenzuralnymi wyzwiskami i przyjmowania ciosów osób, robiących za moich ochroniarzy, do pomieszczenia wchodzą dobrze mi znane dwie osobistości, które obróciły moje życie w piekło.

Moja głowa jest opuszczona, wręcz zwisa, opierając się podbródkiem o klatkę piersiową. Kosmyki rozpuszczonych włosów idealnie przysłaniają moje zaczerwienione, podkrążone oczy oraz obitą, siną twarz.

Dwaj strażnicy, zaraz po wejściu mojego brata, zajmują miejsca po moich bokach. Kitsune klęka przede mną. Czuję na sobie jego surowy wzrok.

- I na co ci to było? - pyta beznamiętnym głosem, wręcz obojętnym.

Wierzchem dłoni delikatnie odgarnia moje włosy. Cała drżę. Nie chcę, żeby mnie dotykał! Parę kosmyków zaczesuje mi za ucho. Przygląda się temu, jak wygląda moja twarz, po czym przejeżdża kciukiem po głębokim i długim rozcięciu, które zafundował mi Leon tamtego wieczoru, gdy mnie złapał. Krew, która spływała z tamtego miejsca zaschła, tworząc teraz brązową, długą strugę, ciągnącą się przez szyję, aż do obojczyka. Kitsune przejeżdża po niej palcami. Przełykam ciężko ślinę. Moja dolna warga drży. Zaraz się rozpłaczę... znowu.

Dłoń brata zatrzymuje się na szyi, obejmuje ją, by po chwili odchylając ją do tyłu, zmusić mnie bym na niego spojrzała. Zobaczywszy, że zaciskam powieki, z całej siły zacieśnia uścisk, aż w końcu robię to czego chce; wtedy rozluźnia dłoń, ale wciąż mnie nie puszcza.

- Mogłaś się tu mieć tak dobrze... a teraz za zdradę każą cię stracić. Już nie dam rady cię stąd wyciągnąć - mówi z żalem, ale wyczuwam w jego głosie także swego rodzaju surowość, jakby dawał reprymendę niesfornemu dziecku. - Dlaczego... - głos mu się lekko załamuje, ale panuje nad nim, a przynajmniej sprawia takie wrażenie.

Kilka łez spływa z kącików moich oczu.

- Dlaczego? - wymyka mu się ponownie.

Nie odpowiadam.

- Chcę, abyś miała świadomość... Zrobiłem to dla ciebie, a ty odwaliłaś takie świństwo. - Nieoczekiwanie na powrót zaciska rękę na mojej szyi i przyciska do ściany. Moim ciałem wstrząsa fala agonalnego uczucia. Nie dość, że ciało rozrywa fizyczny ból, to czuję, jak jeszcze inny rodzaj cierpienia... Jakby jakaś cząstka mnie po prostu umierała.

Ja i Kitsune byliśmy rodziną... Zawsze mogłam na nim polegać! Był dla mnie wzorem! A teraz mój ukochany brat, moja jedyna rodzina, używa przeciw mnie siły! To przecież wydaje się być jakimś koszmarem! Jednym z tych, jakie miewałam od dłuższego czasu! Chcę się obudzić w zamku, w moim pokoju. Pójść na trening. Spotkać się z przyjaciółmi! Rywalizować z nimi, kto zabije więcej tytanów! Tak, jak to było zawsze... Dzień po dniu... Wolałabym, żeby dalej był martwy.

- Jesteś słaba i głupia...

Spluwam Kitsune w twarz śliną wymieszaną z krwią, której metaliczno-słodkawy smak czuję w ustach. Ten odskakuje ode mnie, z obrzydzeniem wycierając rękawem twarz. Spogląda na mnie z odrazą, po czym kopie mnie z całej siły w brzuch, a potem uderza pięścią w krtań.

Ukryty Demon ^^SNK^^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz