Rozdział 17 Przeniesienie

378 32 2
                                    


Z dedykacją dla Abildi. A czemu, to zobaczysz ;).

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Czasy obecne.

~~Lila~~

Przekręcam się z prawego boku na plecy. Niechętnie rozchylam powieki, które chwilę później na powrót zamykam. Kładę przedramię na oczy.

Najchętniej pospałabym jeszcze z godzinkę. Ciekawe, ile spałam? Biorąc pod uwagę, że spać poszłam jakoś... późno, daje mi to... bardzo mało czasu.

Wzdycham zrezygnowana na samą myśl o rozpoczęciu kolejnego dnia. Najpierw śniadanie, trening, obiad... Ciekawe, czym dziś nas otrują.

Siadam na materacu z pochyloną do przodu głową, moje skołtunione włosiska swobodnie zasłaniają mi oczy, a ja nawet nie kwapię się do odsłonięcia tej gęstej kurtyny. Przecieram dłonią oczy, po czym wstaję osowiale.

Przechodzę do szafy i, co dziwne, nie zabijam się o porozrzucane po podłodze kozaki. Rzucam okiem za siebie, prosto na pościelone łóżko współlokatorki.

Zaraz, ono jest pościelone!

Momentalnie się ożywiam.

Akurat ona jest ostatnią osobą, która myśli o takich rzeczach, jak ścielenie łóżka! A to oznacza, że nie wróciła na noc!

Wystraszona tym faktem, gwałtownie otwieram drzwi szafy. Jeśli, ją wyrzucili, to musiała zabrać swoje rzeczy!

O dziwo wszystko znajduje się na miejscu, włącznie z jej czarną torbą, z którą tu przyjechała.

Skoro jej nie wyrzucili, to gdzie ona się do licha podziewa?!

Co jeśli nie wróciła, bo zakopali ją gdzieś żywcem, albo gorzej?!

A może po prostu to jedynie kwestia czasu, aż zabierze swoje manatki?!

Przed oczami mimowolnie przelatują mi obrazy z wczoraj. Po tym jak wybiegła, absolutnie nikt jej nie widział, a nasze poszukiwania na nic się zdały.

Na cholerę się wczoraj odzywała?! Z natury spokojna, a wczoraj pokazała tę swoją mniej przyjemną stronę. Co w nią wstąpiło?!

***

Przebrana już w mundur, bez pośpiechu zmierzam na stołówkę. Moje dłonie spoczywają w kieszeniach spodni, a moje spojrzenie wlepione jest w, jakże interesującą, podłogę.

Moje myśli cały czas krążą wokół wczorajszego dnia. Przez całą drogę mam nadzieję, że zaraz Hiroshi skoczy mi na plecy, zaśmieje się, a ja się wydrę się na nią tak, że nawet tytani usłyszą.

Na tę myśl uśmiecham się delikatnie pod nosem.

Może niepotrzebnie dramatyzuję. Zaraz wejdę na stołówkę, a tam dziewczyna, jak gdyby nigdy nic, będzie pożerać swoje śniadanie.

Niespodziewanie czuję, jak ktoś zawiesza się na moich plecach, a chwilę potem ten ktoś staje tuż obok mnie, uśmiechając się od ucha do ucha.

Posyłam Sashy smutne spojrzenie. Jej reakcją jest tylko podążenie za mną i niewielkie zmniejszenie uśmieszku.

- Hej, coś taka ponura? - Pyta wesoło. - I gdzie jest nasz samobójca?

- Jak widać plotki szybko się rozchodzą. - Mruczę pod nosem. - Nie wiem. - Odpowiadam głośniej. - Przepadła jak kamień w wodę.

Ukryty Demon ^^SNK^^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz