~~Hiroshi~~
Zamaczam ścierkę w wiadrze z wodą. Nie wyżymam jej, bo nie ma to sensu. Ciskam szmatką w podłogę, a nadmiar wody pozostawia w tym miejscu sporą plamę. W szorowanie podłogi wkładam całą swą wściekłość. Wszyscy gdzieś poszli. Generał i doktor Hange pojechali załatwiać jakieś ważne sprawy. Armin i Lila poszli na randkę, a Jean, Eren i Mikasa również zmyli się nie wiadomo gdzie. W zamku pozostałam ja oraz kilku innych chorych, leniwych bądź zawalonych pracą zwiadowców, czyli stosunkowo mała liczba osób. Choć ci, którzy zostali nieprzerwanie krzątają się po zamku. Pod nieobecność Smitha piecza nad kwaterą została przekazana kapitanowi Leviemu. Gdyby to był ktoś inny, z pewnością wymknęłabym się już po około godzinie sprzątania, ponieważ nikt nie przywiązuje tak chorobliwie dużej wagi do porządków jak on. Na moje szczęście do końca kary zostały mi jedynie dwa dni! Niezmiernie się z tego cieszę, choć jest też pozytywna strona dokładnego sprzątania wszystkich korytarzy dzień w dzień. Mianowicie, poznałam prawie każdy zakamarek naszej siedziby. Pewnie, gdyby nie to, kursowałabym wyłącznie między wyjściem, naszym pokojem, łazienką i jadalnią, a do korytarzy, gdzie pomieszczeń tych nie ma, zaglądałabym sporadycznie.
Siadam na piętach na drobną chwilę. Zewnętrzną stroną dłoni, w której trzymam szmatę, ocieram pot z czoła. Rzucam materiałem do wiadra, a woda rozbryzguje się dookoła. Wstaję i zabieram wiadro do łazienki, żeby pozbyć się brudnej wody i wlać czystej. Idąc, jednym z wcześniej czyszczonych korytarzy, przypatruję się podłodze, która lśni tak, że można się w niej przejrzeć jak w lustrze. Uśmiecham się do siebie. Mimo, że nie lubię sprzątać, czuję satysfakcję z porządnie wykonanej roboty... i perfekcyjnej aż do przesady.
Kiedy już wracam na miejsce swojej pracy, wiadro wypada mi z rąk, a usta nieświadomie szeroko otwieram, nie mogąc uwierzyć w to co widzę!
Na podłodze jest pełno brejowatych odcisków butów! Postanawiam podążyć za nimi. Jak tylko znajdę tego, kto to naniósł to... Najchętniej wysmarowałabym mu tym jego facjatę!
W pewnym momencie widzę, że ktoś się opamiętał. Szkoda tylko, że nie był na tyle uprzejmy i nie otrzepał butów na jakiejś wycieraczce, albo na dworze, albo gdziekolwiek indziej, bo zostawianie kupy błota na środku korytarza to szczyt chamstwa! Niech ja go dorwę!
Z zaciśniętymi pięściami i nieprzyjazną miną, przemierzam kolejne korytarze, aż w końcu zatrzymuję się.
W jednym z korytarzy znajdują się pewne drzwi. Zawsze są zamknięte, a z tego co mi wiadomo, klucz do nich ma zaledwie jedna osoba, najważniejsza osoba w całym korpusie - generał Erwin Smith. Na temat tego, jakie tajemnice mogą kryć się za nimi, wielu żołnierzy snuje najróżniejsze teorie spiskowe. Czasem słuchając ich, nie mieści mi się w głowie, jak bardzo ludzi ponosi fantazja.
To właśnie przed takimi drzwiami teraz stoję. Są lekko uchylone. Ciekawość nie daje mi spokoju, więc ostrożnie podchodzę do nich. Marszczę brwi, widząc w jakim stanie znajduje się zamek. Jest wyłamany! Czy to możliwe, że wśród nas kryje się zdrajca, albo do siedziby wdarł się nieproszony gość? Jeśli tak, to muszę czym prędzej donieść o tym kapitanowi!
Już zwracam się w stronę gabinetu kapitana, ale coś nie daje mi spokoju. Mam szansę sprawdzić, co kryje się za tymi drzwiami. Ganię się za tą myśl. Nie mogę! Muszę donieść o włamaniu!
Przez chwilę biję się z myślami, aż ostatecznie decyduję się tylko odrobinkę uchylić drzwi, tak by móc zajrzeć do środka. Tylko zajrzeć. Nie będę tam wchodzić.
Robię tak, jak postanowiłam. Poszerzam szparę między framugą a drzwiami. Strumień światła wpada do pomieszczenia, rozświetlając je w niewielkim stopniu.
CZYTASZ
Ukryty Demon ^^SNK^^
FanfictionHiroshi po śmierci swojego brata - zwiadowcy, wstępuje wraz z przyjaciółką do korpusu treningowego, a potem do zwiadowców. W trakcie jednej z wypraw dziewczyna czuje, że ktoś ich obserwuje. Niedługo potem dochodzi do tajemniczego zniknięcia jednego...