~~Hiroshi~~
Odkąd wróciliśmy z wyprawy minął tydzień. Kapitan Levi wciąż jest niedysponowany, co wiąże się z ciągłym leżeniem w łóżku. Przez ten wypadek nie jest w stanie prowadzić treningów, tak więc oddział specjalny ma je z nami. Muszę przyznać, że jest świetnie. Najśmieszniej jest, gdy Jean i Eren skaczą sobie do gardeł, bo chcą pokazać kto jest lepszy.
Dziś kapitanowie oddziałów wymyślili test walki wręcz. Innymi słowy konkurs lania się po mordach. Zapewne Jean i Eren znów spróbują rywalizować i z pewnością znów nie skończy się to dobrze.
Wszyscy podchodzimy do generała, który poprzydzielał nas w pary, czyli dobrał przeciwników. Blondyn odczytuje listę, a ja wśród potoku nazwisk staram się usłyszeć swoje. Znajduje się ono na samym końcu listy.
- Akanawa i Ross.
Nie! Nie! Nie! Czemu ona?! Błagam, przydzielcie mi kogoś innego!
W korpusie treningowym słynęła z nieczystych chwytów podczas walk. Każdy kto był z nią w parze, zawsze albo dostawał kamieniem po twarzy, albo obrywał błotem po oczach!
- Już się nie mogę doczekać - słyszę tuż przy uchu. Gwałtownie odwracam się w stronę blondynki. Obdarzam ją złowrogim spojrzeniem.
***
- Walka czterdziesta pierwsza! Akanawa Hiroshi i Ross Diana! - wykrzykuje jeden z kapitanów.
Z walącym sercem wychodzę na środek pola, gdzie ma się odbyć pojedynek. Staję naprzeciwko blondynki.
- Zaczynajcie!
Diana zaczyna z grubej rury. Biegnie na mnie z pięściami, nie dając mi szansy na żaden manewr, poza stopniowym cofaniem się w tył. W końcu dostrzegam jej słaby punkt. Napiera na mnie, ale nie osłania brzucha. Wykorzystuję sekundową szansę na wyprowadzenie ciosu z kolana. Diana chwiejnym krokiem cofa się w tył, jednak nie opuszcza gardy. Przez kilka sekund stoimy ciężko oddychając. Diana uwielbia grać ofensywnie. Pomiędzy nami dochodzi do ostrej wymiany ciosów, choć u mnie głównie sprowadza się to uników. Zdobywam nad moją rywalką pozorną przewagę, gdy łapię ją za rękę i wykręcam ją. Niestety drugą ręką zbiera ona piach z ziemi. Robi duży zamach, tym samym rozniecając w powietrzu pomarańczowo-żółty obłok. Drobinki piasku wpadają mi do oczu. Nerwowo pocieram oczy. W tym czasie mocno dostaję po twarzy z pięści. Lecę jak długa na ziemię.
- Hiroshi dawaj! - słyszę doping przyjaciół.
Zaciskam powieki i wytężam słuch. W tej sytuacji polegać mogę tylko na nim!
Kiedy Diana znajduje się nade mną, uderzam ją nogą w brzuch i przerzucam za siebie. Dziewczyna szybko się podnosi i znów na mnie naciera. Uderzam ją pięścią od dołu, prosto w szczękę. Tym razem poczuje skutki nie spiętych, długich włosów. Łapię ją od tyłu za jej jasne kudły i pchnę w dół. Jej twarzyczka zostaje sharatana przez drobne, ostre kamyczki leżące na placu. Ciągnę ją w górę. Całe przedstawienie zwieńczam potężnym kopniakiem w żołądek. Blondynka leci na ponowne spotkanie z gruntem. Leżąc kaszle i kuli się z bólu.
Sama tego chciała.
Przecieram oczy rękawem kurtki. Odwracam się w stronę przyjaciół. Robię dwa kroki do przodu, gdy nagle ktoś rzuca mi się na plecy, podduszając przy tym. Uderzam tą osobę z łokcia w żołądek. Nasza z początku godna żołnierzy walka, zmienia się w "pojedynek" dwóch nieporadnych dziewczyn szarpiących się za włosy i nie potrafiących trafić w cel. Zaleta spiętych włosów: przeciwnik ma trudność je złapać. Kończy się na tym, że dwóch kapitanów próbuje nas odciągnąć od siebie, ale i im się dostaje.
CZYTASZ
Ukryty Demon ^^SNK^^
FanficHiroshi po śmierci swojego brata - zwiadowcy, wstępuje wraz z przyjaciółką do korpusu treningowego, a potem do zwiadowców. W trakcie jednej z wypraw dziewczyna czuje, że ktoś ich obserwuje. Niedługo potem dochodzi do tajemniczego zniknięcia jednego...