Rozdział 25 Więzi

333 28 3
                                    


~~Armin~~

Sparaliżowany stoję, bezradnie przypatrując się okropnej scenie. Nogi mi dygocą. Po moich policzkach spływają łzy bezsilności.

Na chwilę zamykam oczy, a czas jakby zwalnia. Po ich otwarciu wszystko dzieje się niewiarygodnie wolno. Wydawać by się mogło, że tytani to tylko marionetki, że ich każda kończyna przywiązana jest do pojedynczego sznurka, za które pociąga lalkarz w teatrze kukiełkowym. Każdy ruch potworów jest jak powolne pociągnięcie za linkę w trakcie występu, mające na celu przyprawić widownię o ciarki, wywołać niepewność.

Właśnie tak się czuję. Jak na jakimś dramatycznym przedstawieniu. Jak widz, który nie ma żadnego wpływu na los bohaterów.

Sara i Iwan symetrycznie zbliżają się do śmierci.

Już mam upaść na ziemię, kiedy do moich uszu dociera świst, a nad jednym z tytanów praktycznie znikąd pojawia się ciemna sylwetka, na myśl przywodząca, zawsze towarzyszący ludziom cień.

Postać wystrzeliwuje kotwiczki w nadgarstek tytana, trzymającego Sarę. Mój mózg rejestruje jedynie zmienioną pozycję postaci, bez żadnego płynnego przejścia pomiędzy poprzednią a teraźniejszą. Światło słoneczne przebijające się przez korony drzew w jednej chwili zostaje odbite od jednego z ostrzy. Złoty blask mnie oślepia, dlatego natychmiast zaciskam powieki, a gdy znów przyglądam się tamtemu miejscu, jest już po wszystkim.

Sara siedzi na trawie już rozwiązana i wpatruje się w osobę, która teraz za cel obrała drugiego tytana.

Potwór już rozdziawia usta, by pożreć Iwana... Kotwiczki jednego z naszych zostają wbite w grubą gałąź wysoko nad potworem. Liny idące równolegle do jego karku płynnie i szybko przyciągają zwiadowcę na wysokość słabego punktu. Nie zdążam nawet zauważyć co się stało, kiedy fragment ciała piętnastometrowca zostaje wycięty. Krew intensywnie tryska z karku, na moment jakby zawisając w powietrzu.

Osobnik w mgnieniu oka odcina także od reszty ciała dłoń, w której uwięziony jest Iwan. Dynamika cięcia jest tak duża, że ostrza pozostawiają po sobie srebrną łunę. Zupełnie, jakby dokładnie w tym momencie były w stanie przeciąć nawet powietrze!

Zidentyfikować tożsamość tej osoby potrafię dopiero, gdy staje na ziemi.

- Mikasa! - krzyczę radośnie, po czym podbiegam do przyjaciółki.

Czarnowłosa kładzie Iwana na trawie, a zrozpaczona Sara, pędząc ku niemu, przebiega między nami odpychając nas na boki. Klęka koło niego. Jej spływające łzy kapią na jego twarz.

- Iwan! Iwan! Błagam powiedz coś! Obudź się! - krzyczy do niego, lecz on nie reaguje.

Ja i Mikasa możemy jedynie przyglądać się tej scenie. Przyglądać się, jak Sara usilnie stara się ocucić brata. Jak trzęsie go za ramiona...

Kosmyki jego czerwonych włosów lekką kołyszą się na wietrze, tak samo jak kosmyki trawy. Wydawać by się mogło, iż śpi, ale nikt nie ma chyba aż tak twardego snu.

Robię krok w stronę rudowłosej, lecz Mikasa kładzie mi dłoń na ramieniu, tym samym zatrzymując.

- Patrz - mówi cicho, wskazując palcem górę.

Podążam w tym kierunku wzrokiem. Mrużę oczy, aby przyjrzeć się jednej gałęzi nieco dokładniej. Wystają z niej dwie metalowe części, a do nich przyczepione są linki, które z tej odległości przypominają szare wstążki.

- Czy to...

- Liny od naszego sprzętu - dokańcza za mnie.

Oboje w tym samym momencie spoglądamy na Sarę, która przytula brata, wylewając przy tym całe kaskady łez.

Ukryty Demon ^^SNK^^Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz