X

423 34 1
                                    


 - Czyli... jesteś sobowtórem mojego taty? – zapytałam, kiedy już uspokoiłam się po nagłym przybyciu Jesse (bo tak nazywała się córka tego Wellsa, która przybyła razem z nim) i Harrisona.

 Po tym, jak oboje nagle wyskoczyli z portalu, nie mogłam przestać przyglądać się Wellsowi, próbowałam się ruszyć albo coś powiedzieć, ale ze zdziwienia zmieszanego z lekkim strachem nie mogłam nic zrobić. Dopiero po pytaniu skierowanym do Jesse, czy na pewno są na dobrej ziemi, opamiętałam się i ruszyłam w ich stronę.

 - Kim jesteście i co robicie w S.T.A.R. Labs? – wyszeptałam, a moja ręka nagle zaczęła wibrować, jakby szykowała się do ataku.

 - Znowu nowy speedster? – powiedział, nie odpowiadając na moje pytanie Harry, który potem kazał tak na siebie mówić, żebym nie myliła go ze swoim ojcem. – Gdzie jest Barry? Albo ktokolwiek?

 Dziewczyna, która przybyła razem z nim z portalu, poprawiła opadające jej na oczy włosy i rozpromieniona rozejrzała się po pomieszczeniu, jakby kogoś szukała.

 - Nie ma nigdzie Wally'ego? – Nawet nie czekając na odpowiedź, wybiegła z pokoju na górę po schodach.

 Wells, nadal mnie ignorując, poprawił spadający mu z ramienia pistolet i powoli ruszył w stronę wyjścia, mijając mnie, jakby w ogóle mnie mnie nie widział.

 W końcu nie wytrzymałam. Wiedziałam, że kiedyś do tego dojdzie. Nagle, nawet nie wiedząc, kiedy, moja wibrująca ręka znalazła się w brzuchu mężczyzny, a oczy błysnęły na czerwono, jak dwie lampki.

 - Odpowiedz na moje pytanie! – krzyknęłam zmienionym głosem, jakbym zmieniała głos drżeniem moich strun głosowych, ale to było coś jakby... innego.

 Sama nie wiem, jak ona się tam znalazła, ale szybko ją stamtąd wyciągnęłam, a po chwili ręka przestała drżeć. Nie wiem, co mnie napadło, aby go atakować. Przecież nic jeszcze mi nie zrobił, prócz ignorowania mojego pytania, a to nie jest powód do zabicia kogoś. Wzięłam głęboki oddech, aby się uspokoić. Cholera, co ja zrobiłam? Prawie zabiłam niewinnego człowieka.
Kiedy ja próbowałam dojść do siebie, Harrison wersja 2.0, trochę niepewny moim zachowaniem, poprawił bluzę, która w miejscu, gdzie trzymałam przed chwilą dłoń, była lekko pognieciona. Wydawał się niezbyt zainteresowany tym, że właśnie go prawie zabiłam.

 - Hej, może, zamiast próbować mnie zabić, to powiesz mi, jak się nazywasz? – zapytał, a ja odsunęłam się kilka kroków od mężczyzny.

 - Earleen Thawne. T-ty nie jesteś moim ojcem, prawda?

 - Ach, musisz być córką tego Eobarda, speedstera, który terroryzował wasze miasto, kiedy ja jeszcze tu nie przybyłem. Tylko jak to możliwe? Znowu flashpoint?

 Niezbyt rozumiałam, o czym on gada, ale przytaknęłam, żeby potwierdzić jego teorię z córką Eobarda.

 - A ty kim jesteś? Myślałam, że ten prawdziwy Harrison Wells nie żyje od dawna.

 - Bo nie żyje. Ja nie jestem tym prawdziwym Wellsem... przynajmniej dla ciebie i całego Team Flash. Bo nie wiem, czy wiesz, ale ja jestem Harrisonem z ziemi-2. Wiem, trudno w to uwierzyć. Chodź, tutaj jest trochę chłodnawo, na górze wszystko ci opowiem.

 Tak więc w końcu Harry wszystko mi powiedział. Trudno mi było to wszystko ogarnąć, ktoś, kto wygląda, jak mój ojciec tak naprawdę nim nie jest, a jakąś jego inną, mniej morderczą wersją. I w sumie, chociaż był on z innej ziemi, to powiedział, że zawsze chciał nazwać swoją córkę Earleen, chociaż jego żona uparła się na imię Jesse. Czyli jednak oba światy aż tak drastycznie się od siebie nie różnią, jak można było się tego spodziewać.

Córka Reverse FlashaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz