Rozdział 2

2.7K 296 214
                                    

     Dylan zahamował ostro przed domem Thomasa, trąbiąc niemiłosiernie.
Lubił denerwować Marcka, wiedział że to strasznie działa mu na nerwy.

Nagle z willi wyskoczył blond włosy chłopak. Ubrany był w zwykłą białą koszulkę i skórzaną kurtkę, oraz wąskie ciemne spodnie. Wyglądał bardzo seksownie, Dylan aż zacisnął ręce na kierownicy.

Niespodziewanie za chłopakiem z domu wybiegł Marck, krzycząc coś niezrozumiałego. Brunet miał przez chwilę ochotę otworzyć szybę i przysłuchać się kłótni, ale doskonale wiedział, o co znowu poszło.

Brodie machnął jedynie ręką na ojca i dopadł drzwi samochodu Dylana.

– Hej – Przywitał się i opadł na miękkie siedzenie.

– To co zawsze? – spytał Dylan i położył delikatnie swoją dłoń na nodze chłopaka.

– Ta – westchnął z bezradnością – Powoli mam tego dość, tych ciągłych kłótni – wyznał szczerze i odetchnął głęboko.

– Kiedyś przywyknie, musi przywyknąć – powiedział Dylan. Na chwilę utkwił wzrok w mężczyźnie, który przez cały czas stał na werandzie i wpatrywał się w nich – A dopóki do niego to nie dotrze, możemy go trochę powkurzac. Co ty na to? – spytał i spojrzał na niego, unosząc jedną brew.

– Myślę, że możemy – Blondyn uśmiechnął się złośliwie i nachylił się do chłopaka.

Dylan także się uśmiechnął i złączył ich usta w długim i dość namiętnym pocałunku. Gdy oderwali się od siebie, z zadowoleniem zobaczyli, że na werandzie już nikt nie stoi.

– To co, jedziemy? – spytał blondyn, usadawiając się wygodniej w fotelu.

– Jasne – odpowiedział i ruszył z podjazdu.

– Czemu jedziemy szybciej tak w ogóle?

– Minho ci nie mówił? – zdziwił się chłopak – Napisał mi sms-a byśmy przyjechali wcześniej do Peppers – wyjaśnił i zamyślił się na moment.

– Napisał żebyśmy przyjechali, czy żebyś ty przyjechał? – Popatrzył na niego pytająco, ale po chwili uśmiechnął się złośliwie – Co za dupek – prychnął.

– Spokojnie, Brod – powiedział Dylan – Może potrzebuje pomocy w rozłożeniu sprzętu?

– I prosiłby tylko ciebie? – spytał unosząc brew.

– Jezu, ty jesteś zazdrosny – zaśmiał się brunet i gwałtownie zahamował. Stanęli na środku drogi.

– Nie jestem – fuknął zniesmaczony – Jedź, bo zatrzymujesz ruch – burknął.

– Przecież nic nie jedzie – zachichotał i zwrócił jego twarz w swoją stronę – Myślę, że Minho się nie obrazi, jeśli spóźnimy się chwileczkę – Posłał mu chytry uśmieszek.

– W sumie... – zaczął i zwinnym ruchem przeskoczył nad skrzynią biegów i teraz siedział, w dość niewygodnej pozycji, ale siedział, na udach Dylana.

– Poczekaj – wyszeptał brunet wprost w jego usta. Brodie uwielbiał gdy chłopak stawał się tak bardzo seksowny. Wtedy pożądanie przemawiało przez każdą część jego ciała.
Spróbował usadowić się wygodniej, kiedy nagle oboje polecieli w dół.

Dylan po prostu opuścił fotel, tak że teraz blondyn leżał na nim. Lekko spanikowany podniósł się na ramionach, zawisając nad uśmiechającym się szeroko chłopakiem.

– Jesteś nienormalny – prychnął, ale po chwili zaczął całować go z taką pasją, jakby wcale mu nie przeszkadzało to, że jego chłopak jest nienormalny.
Bo Dylan był jego chłopakiem, chyba. W sumie nigdy sobie tego oficjalnie nie powiedzieli. Tak samo jak z ust żadnego nie wyszły nigdy słowa: Kocham cię.

Jesteś moim oczkiem w głowie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz