Rozdział 13

1.8K 222 67
                                    

    Leżę wygodnie rozłożony na łóżku w pokoju Brodiego. Z głośników wieży lecą piosenki The Neigbourhood, a z otwartego okna, powiewa ciepłym powietrzem.
Thomas zszedł akurat na dół, by przynieść nam jakieś przekąski, które wcześniej przygotowała Loise.

Jak ja kocham tą kobietę. Zawsze ukrywa przed Marckiem fakt, że spędzam w domu Sangsterów o wiele więcej czasu niż powinienem. Chociaż według ojca Brodiego, w ogóle nie powinno mnie tutaj być.

Tak spędzamy prawie każde popołudnie, przewalając się z łóżka na podłogę lub na odwrót. Rozmawiamy godzinami, poruszając najróżniejsze tematy.

Podnoszę wzrok i odwracam się na bok, kiedy dostrzegam plik kartek złożonych na szklanym stoliku. Wiem, że są to nuty Brodiego i korci mnie, by na nie spojrzeć, ale wiem, że byłby na mnie zły.
Zawsze powtarzał mi, bym ich nie ruszał, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że w jakimś tam stopniu potrafię je rozszyfrować.

Tyle, że ostatni raz kiedy widziałem zapis nut, był gdy byłem jeszcze w podstawówce i uczyłem się gry na klawiszach.
Od tamtego czasu minęło już sporo lat, a moje klawisze leżały zapomniane w kącie w pokoju.
Z każdą przeprowadzką wędrowały razem ze mną i Ellą, i czekały na lepsze czasy.

Nie zastanawiając się już dłużej i korzystając z okazji, chwytam kartki ze stolika i zaczynam się im przyglądać. Tylko co z tego, jak jedynym symbolem, który rozpoznaje jest klucz wiolinowy?
Fuczę pod nosem i odkładam niedbale kartki, i po chwili słyszę zbliżające się do pokoju kroki.

Gdy drzwi otwierają się powoli, ja próbuję wrócić do swojej poprzedniej pozycji na łóżku, jednak wychodzi z tego coś sztywnego i mało naturalnego. Jednak Brodie nie zwraca na mnie uwagi, próbując skupić się na niesieniu talerza z koreczkami.
Przyglądam mu się, jak ostrożnie stawia półmisek na stoliku, obok zapisków nut i siada obok mnie na łóżku.
Kładzie mi rękę na plecach i lekko gładzi, a ja przymykam oczy, bo uwielbiam jak tak robi.

– Jesteś głodny? – pyta, a jego głos wyraża tylko troskę. Rozpływam się pod jego wpływem i czuję jak robi mi się cieplej, mimo, że na polu jest już dość gorąco.

– Jasne, nakarmisz mnie? – Uśmiecham się do niego lekko, a on odpowiada mi tym samym. Schyla się po jedną małą kanapeczkę i wkłada mi ją do ust.
O tak, Loise wie co dobre.

– Jedz, dziecko z Etiopii, jedz – żartuje sobie ze mnie, a ja udaję, że poczułem się urażony. W rzeczywistości wcale mi to nie przeszkadza, ale lubię się z nim droczyć.
Robię ofuczoną minę i odwracam się na bok, plecami do niego.

Wtedy czuję jak bardzo delikatnie przesuwa palcami po moim kręgosłupie, i się odprężam. Kiedy nagle szczypie mnie dość boleśnie, rzucam się na niego ze śmiechem, tylko, że on wcale się nie uśmiecha.

– Przeglądałeś moje nuty? – pyta, a ja wiem, że doskonale zna prawdę, tylko się ze mną droczy. Bo bardzo to lubi.

– Nie – odpowiadam szybko, ale czuję jak ciepło napływa mi do twarzy i już wiem, że moja mina zdradza wszystko.

– Przecież prosiłem – jęczy zrezygnowany i dsuwa się ode mnie.

– A ja i tak z tego nic nie rozumiem – wzdycham i opadam spowrotem na łóżko, którego sprężyny cicho jojczą pod wpływem mojego ciężaru.

Jesteś moim oczkiem w głowie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz