70

2.3K 148 17
                                    

Lauren's POV

- Gdzie powinnam pojechać ? - Camila cicho pyta.

Jej głos jest miękki w porównaniu do mojego chrapliwego i surowego oddechu.

- Nie wiem. – Szczerze odpowiadam.

Część mnie chce jej powiedzieć, żeby wsiadła sama do następnego samolotu wylatującego z Londynu, ale samolubna i silniejsza część mnie wie, że jeśli nawet by to zrobiła, nie chciałabym siedzieć, pijąc całymi nocami sama. Znowu. Moje usta smakują jak wymiociny, a gardło pali od wydalania alkoholu z mojego układu w niesamowicie brutalny sposób.

Camila otwiera środkową konsolę między nami, wyciąga chusteczkę z kieszeni i zaczyna ocierać kąciki moich ust szorstkim papierem.

Ledwo dotyka palcami mojej skóry. Krzywię się na niską temperaturę jej ciała.

- Zamarzasz. Uruchom samochód.

Nie czekając na jej zaprzeczenia, przekręcam kluczyk, a ciepło wybucha z wentylatora. W pierwszej chwili powietrze jest zimne, ale ten drogi samochód ma pewną moc, więc ciepło szybko rozprzestrzenia się w małej przestrzeni.

- Musimy zatankować gaz w samochodzie. Nie wiem jak długo jechałam, ale lampka od gazu świeci i ten ekran też tak mówi. – Mówi mi, wskazując na hojny ekran nawigacji przed nami.

Dźwięk jej głosu zabija mnie.

- Straciłaś swój głos. – Mówię, nawet jeśli jest to oczywiste.

Kiwa głową i odwraca głowę ode mnie. Owijam swoje palce wokół jej podbródka i odwracam jej twarz z powrotem do mnie.

– Jeśli chcesz odejść, nie winię cię. Zawiozę cię na lotnisko w tej chwili.

Na jej twarzy pojawia się zdziwienie, zanim otwiera usta.

- Zostajesz tutaj ? W Londynie ? Myślałam, że nasz lot jest dzisiaj wieczorem ? – Pyta.

Jej głos brzmi bardziej jak pisk niż normalne słowa i łamie się w kaszel. Sprawdzam uchwyty na kubki na znak, aby jej pomóc, ale są puste. Zmieniam temat.

– Zamień się ze mną miejscami, pojadę tam. – Kiwam głową w stronę stacji benzynowej po drugiej stronie ulicy.

– Potrzebujesz wody i czegoś na gardło.

Czekam aż wyjdzie z fotela kierowcy, jednak ona zabiera wzrok z mojej twarzy, zanim zmienia bieg samochodu i dodaje napędu, jadąc na parking.

- Nadal nie możesz prowadzić. – W końcu szepczę ostrożnie, żeby nie nadwyrężyć jej nieistniejącego głosu.

Właściwie nie mogę się o to kłócić. Nie ma mowy, że kilka godzin drzemki w tym samochodzie całkowicie mnie otrzeźwiło. Wypiłam tyle alkoholu, że mam ogromny ból głowy. Prawdopodobnie będę pić przez cały pieprzony dzień, albo połowę z niego. Nie mogę powiedzieć. Nawet nie pamiętam, ile wczoraj wypiłam.

Moje pogmatwane liczenie jest przerwane, gdy Camila parkuje przed stanowiskiem do tankowania, sięgam do klamki.

- Ja pójdę. – Mówię jej i wychodzę z samochodu zanim może sprzeciwić mi się.

Wewnątrz nie ma wielu ludzi, tylko mężczyźni ubrani do pracy o tak wczesnej porze. Moje ręce zapełnione są aspiryną, butelkami wody i przekąskami, kiedy Camila wchodzi do małego sklepu. Patrzę, jak każda głowa obraca się, aby podziwiać rozczochrane piękno w jej brudnej białej sukience.

- Czemu nie zostałaś w samochodzie ? – Pytam ją, gdy się zbliża.

- Twój portfel. – Wyciąga czarną skórę przed moją twarz.

After Camren - IIIWhere stories live. Discover now