98/Epilog

2.9K 166 49
                                    

Camila's POV

- Wyglądasz oszałamiająco, taka piękna panna młoda. - Karen tryska wręcz energią.

Kiwam głową, przyznając jej rację. Poprawiam ramiączka swojej własnej sukni i spoglądam z powrotem na lustro.

- Zaniemówi z wrażenia. Nadal nie mogę uwierzyć, jak szybko ten czas poleciał. - Uśmiecham się.

- Co jeśli się potknę ? Co jeśli nie pojawi się przy ołtarzu ?

- Pojawi. Ken zawiózł go dzisiaj rano do kościoła. - Śmieje się Karen, pocieszając obydwie z nas.

- Nie opuściłby tego za nic w świecie. - Zarzekam.

- Mam taką nadzieję. Byłabym nieźle wkurzona. - Panna młoda Austina wypuszcza z siebie nerwowy chichot.

Jej uśmiech jest niezwykle uroczy, i nawet jeśli niepokój przemyka tuż pod jego pięknem, całkiem nieźle się trzyma.

Palcami delikatnie przemykam przez jej ciemne loki i poprawiam welon na jej głowie. Spoglądam na jej piękną twarz w lustrze, po czym podnoszę rękę, dotykając jej nagiego ramienia. Jej brązowe oczy przepełnione są łzami, a jej dolna warga jest nerwowo przygryzana.

- Będzie dobrze, nic ci się nie stanie. - Obiecuję.

Srebrny kolor mojej sukni błyszczy pod światło, kiedy podziwiam piękno każdego szczegółu kryjącego się za tym weselem.

- Czy nie jest to za wcześnie ? Wróciliśmy do siebie dopiero kilka miesięcy temu. Myślisz, że jednak dzieje się to za szybko, Camila ? - Pyta się mnie moja przyjaciółka.

Bardzo się do siebie zbliżyłyśmy przez ostatnie dwa lata. Dało się wyczuć, że coś ją boryka, kiedy trzęsącymi się palcami zapinała moją suknię druhny.

- Nie sądzę. Razem wiele przeszliście przez ostatni rok przerwy. Za dużo nad tym myślisz. - Pocieszam ją.

- Nieco o tym wiem. - Uśmiecham się.

- Denerwujesz się spotkaniem z nią ? - Pyta, a jej oczy skanują moją twarz.

Owszem. Jestem przerażona. Całkowicie spanikowana.

- Nie, nic mi nie będzie. Minęło tak dużo czasu. - Spoglądam na Karen, której wzrok tkwi na podłodze.

- Zbyt dużo czasu. - Matka Austina mówi pod nosem.

Moje serce staje się ciężkie, na co odpycham każde ukłucie przypominające mi o niej.

Przełykam słowa, które mogłabym i powinnam powiedzieć.

- Możesz uwierzyć, że twój syn się dzisiaj żeni ? - Szybko zmieniam temat.

Moje rozproszenie działa tak magicznie, że kobieta od razu się uśmiecha i zaczyna piszczeć i rozklejać się w tym samym czasie.

- Och, mój makijaż się rozmaże. - Uklepuje miejsca pod oczami, a jej jasnobrązowe włosy ruszają się wraz z jej kręceniem głową.

Rozbrzmiewające się pukanie ucisza całą naszą trójkę.

- Skarbie ? - Głos Kena jest delikatny i ostrożny.

Oto co robi facetowi wejście do pokoju przepełnionego rozklejonymi kobietami.

- Abby się właśnie obudziła ze swojej drzemki. - Mężczyzna oznajmia swojej żonie po otwarciu drzwi, podtrzymując na biodrze swoją córkę.

Jej ciemnobrązowe włosy i zielone oczy są tak uderzające, że rozświetlają każdy pokój, do którego wejdzie ta dziewczynka.

- Nie mogę nigdzie znaleźć torby z pieluchami.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 01, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

After Camren - IIIWhere stories live. Discover now