.2.

1.7K 78 11
                                    

Ten dzień był naprawdę świetny. Poznałam nowego kolegę i naprawdę go polubiłam. Po szkole udałam się z Effie do galerii. Tak, wkońcu udało się jej, namówić mnie na zrobienie imprezy urodzinowej.
-Przymierz tą!- krzyknęła, podając mi bordową sukienkę z wiązaniami na dekolcie.
-Masz race jest ładna, ale nie mam kasy Effie.- rzekłam odkładając sukienkę na wieszak.
-Racja, kto by brał do szkoły tyle hajsu!- i zaczęłyśmy się śmiać.
-W sumie, nie ma co rozpaczać. Kupię ją w sobotę.- udałyśmy się jeszcze do Pizza Hut, potem odporadziłam Effie do domu i udałam się do siebie.
☆Luke☆
Szczerze mówiąc, mam wyjebane na tą klasę, ale ta dziewczyna. Jest naprawdę piękna, i fajnie się z nią gada.
-Luke!- krzyknęła mi do ucha, moja wspaniała mamusia.
-Czego chcesz?!- odburknąłem.
-Mówię do ciebie od dziesięciu minut, a ty nic! Czy coś się stało? Jesteś taki zamyślony...
-Nic się do cholery nie stało! Daj mi kurwa spokój!
-Nie przeklinaj!-  i zaczęliśmy się kłócić. Cała droga do domu to był istny szał.
-Nie pomogę ci wyjść na górę po schodach. -rzekła, obrażona.
-Nie musisz!- zeszłem z wózka i trzymając się barierki szłem powoli w górę.
-Synku! Co ty wyprawiasz!- zdenerwowana, sięgnęła po mój wózek i pomogła mi wyjść po tych schodach.
-Siadaj!- krzyknęła.
-Odwal się ode mnie, nie rób ze mnie kaleki! Kurwa!- krzyczałem jak opętany.
-Luke, ty jesteś kaleką. Więc zawsze będziesz musiał mieć przy sobie matkę, dopóki nie założysz rodziny. Więc, nie kłuć się ze mną, bo zawsze będę ci potrzebna. Proszę, nie bądź taki.
I nagle coś we mnie pękło. Nie wiem co. Chyba zrozumiałem, że zawsze będę na tym jebanym wózku. I nigdy nie będę do końca samodzielny. To mnie zabolało.
Przypomniał mi się wypadek. Straciłem trzech przyjaciół i dziewczynę. Nigdy sobie tego nie wybaczę, zabiłem ich. Doprowadziłem do wypadku.
-Dobra, muszę odpocząć, idź już.- wkońcu coś powiedziałem.
Kiedy wyszła z mojego pokoju, dalej myślałem. Widziałem przed oczami ten wypadek, krzyki Roba, Veronicki, Thomasa i Olivi. Od tamtej pory, próbuje wymazać to z pamięci, ale nie  potrafię. Kochałem ją. I moich przyjaciół. Jestem buntownikiem, i niech tak zostanie. Nie chce być jak ta ciota John. Jestem twardy. A to chwilowa załamka, przejdzie mi. Kurwa! Przejdzie!
Czwartek godzina 8.30
☆Julia☆
Mieliśmy lekcje polskiego. Będziemy musieli zrobić projekt w trzy osoby, więc żeby było sprawiedliwie pani kazała nam losować. Najpierw na całe szczęście wylosowałam Effie. Następnie na karteczce zobaczyłam imię Luke.
-Jaki Luke?- spytałam Effie, zaciekawiona i mega zdziwiona.
-Nasz nowy kolega na wózku! Julka, super poznasz go bliżej!!-krzyknęła na całą klasę, a John zaintrygowany spytał:
-Kogo pozna bliżej?
-Nie ciebie, przykro mi.- powiedziała z  udawanym współczuciem.
-Przestań Effie, czemu miałabym go lepiej poznawać?- spytałam znudzona.
-On gapi się na ciebie przez całą lekcje.
-Effie, daj spokój.- zadzwonił dzwonek na przerwę.
-Cześć.  Julka?-spytał mnie.
-Hej, tak Julia a ty jesteś  Luke?
-No na to wychodzi.- uśmiechnął się.
-Wylosowałam cię. Trzeba będzie się umówić i zrobić to w miarę szybko.- zaczęłam gadać o projekcie, a on najwyraźniej miał go gdzieś  (patrząc na jego minę).
-Mhyy, ustal to z Effie. A teraz chodź.
-Co, gdzie?- spytałam zaciekawiona.
-Zwijamy się z tej budy. Chyba nie masz zamiaru tu siedzieć. Chodź zabieram cię na spacer.
-Proponujesz wagary?!-odburknęłam.
-A co? Nie chcesz? Nie bądź taka, daj się namówić.- i wziął mnie za rękę. Wyszliśmy ze szkoły, a ja byłam w szoku. Co ja robię? Idę z nim za rękę?
                            ○○○○○
Hej! 😘
Chciałbym was przeprosić. Ten rozdział miał się pojawić o wiele wcześniej. Ale niestety nie udało mi się go napisać i wstawić na wattpada.
Ale wkońcu, się mi udało znaleźć wolny czas 💪,  i jest.
Życzę wam szczęśliwego Nowego Roku 2017. Przede wszystkim więcej kreatywności. Zdrowia, szczęścia. Aby ten rok był jeszcze lepszy od 2016. Hehe 😘💖. Love u ❤
Queen_of_the_books_

Miłość na wózku | SkończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz