Koniec Tajemnic

109 13 9
                                    

Zamiast odwieźć nas do domu, Myungsoo zabrał nas do swojego domku pod lasem.
Napisałam do mamy, że śpię u Sinbi, a Sinbi do swojej, że śpi u mnie. 
Tę noc musiałyśmy spędzić w domu Myungsoo. 
Nic nie rozumiejąca Sinbi od razu rzuciła się w objęcia Sungyeola. 
Usiadłam na łóżku w pokoju Myungsoo, nie wiedząc, co zrobić ani co powiedzieć. 
- Więc...to prawda? - spytałam po chwili ciszy. 
- Tak. - pokiwał głową. - Ale jest inaczej niż myślisz. 
Usiadł obok mnie na łóżku, najwyraźniej zdziwiony moim brakiem przerażenia.
- My...wampiry...my nie pijemy ludzkiej krwi. - wyjaśnił od razu. - W ogóle, nie pijemy krwi. Niczyjej. 
- W takim razie...czy w ogóle nimi jesteście? - zapytałam. 
Myungsoo pokiwał twierdząco głową. 
- Moja ciocia, mama Sungyeola, była lekarzem. - wytłumaczył. - Doszła do tego, że to nie sama krew jest tym, czego potrzebujemy do życia. Sekret tkwi w dostarczeniu organizmowi wystarczającej ilości białka i węglowodanów, które zawarte są we krwi. 
- To dlatego tyle jesz? - zażartowałam.
- Dokładnie. - uśmiechnął się. 
- Myungsoo...- posmutniałam nagle. - Ten człowiek...znasz go?
Myungsoo spuścił wzrok. 
- Tak. - potwierdził. - To niezbyt przyjemna znajomość. On jest...
- Wiem. - przerwałam mu. - I chodziło mu o mnie. Myungsoo, ja...
- Wiem o tym, Lisa. - złapał mnie za rękę. 
- Jak to...wiesz? - uniosłam brwi. - Od jak dawna?
- Od początku. - westchnął. - Zanim się tu pojawiłem, wiedziałem, kogo spotkam.
Delikatnie musnął mój policzek odgarniając kosmyk włosów za moje ucho. 
- Ja i chłopaki zostaliśmy wysłani tutaj przez starszyznę. - mówił Myungsoo. - Wampiry i czarodzieje są w zgodzie od niedawna, ale od kiedy zawarli przymierze, obiecali chronić się nawzajem. A nam w opiece przypadłaś właśnie ty.
- Więc to nie przypadek, że się poznaliśmy? - spojrzałam na niego. 
- Nie. - uśmiechnął się. - Ale nie spodziewałem się, że to się tak potoczy. 
Pocałował mnie delikatnie w policzek i przytulił do siebie. 
- Myungsoo? - szepnęłam. 
- Hmm? - mruknął cicho. 
- Dlaczego wtedy u Yerin...- zaczęłam. - Sungjong...chyba chciał mnie ugryźć. 
- Ah, ten dzieciak. - Myungsoo pokręcił głową. - Po alkoholu robi się drażliwy. Ale nie bój się, on niemalże mdleje na widok krwi.

Przeszliśmy do salonu, gdzie na kanapie Sinbi siedziała wtulona w Sungyeola, który delikatnie gładził ją po włosach. 
- Lisa! - obruszyła się na mój widok. - Sungyeol...
- Już wszystko wiem. - uśmiechnęłam się. - Chyba się nie boisz? 
- Nie. - pokręciła głową Sinbi. - Wiem, że mogę im ufać. 
Popatrzyła na Sungyeola z uśmiechem, a on na nią. To było całkiem przyjemne, widząc ją taką spokojną i bez obaw. 
- Ale to nie koniec naszych zmartwień. - odezwał się Sungjong siedzący w fotelu. - Co zrobimy z Sunggyu?
- Sunggyu? - Sinbi zmarszczyła brwi. 
- Ten koleś, co za nami łaził. - wyjaśniłam. - Jest łowcą. 
Usiadłam na kanapie obok Sinbi. 
- Mama wspominała mi coś o łowcach. - powiedziałam. - Ale nie wie za wiele. 
- Wiem, kto może nam pomóc coś się o tym dowiedzieć. - Sinbi uśmiechnęła się lekko.
Popatrzyłyśmy po sobie i już wiedziałam, co ma na myśli moja przyjaciółka. 
- Biblioteka. - wyszeptała Sinbi.

Wpakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy do starej biblioteki. 
- Zamknięte. - sapnęła Sinbi, ciągnąc za żeliwną klamkę. - Szkoda, że nie wziąłyśmy numeru do tego Dongwoo. 
W tym momencie przypomniałam sobie o następnej mocy, która czekała na odkrycie. 
- Moment. - powiedziałam. - Jest czarodziejem, prawda?
- No i? - Sinbi wzruszyła ramionami. 
- Strzelec. - szepnęłam. - Mogę spróbować. 
Twarz Sinbi rozpromieniła się nagle. 
Zamknęłam oczy i pomyślałam intensywnie o nowo poznanym koledze. 
"Jang Dongwoo" , powiedziałam w myślach. "Słyszysz mnie? Potrzebujemy twojej pomocy." 
- Skąd mamy pewność, że moce zadziałają? - prychnął Sungjong. - Nawet nie wiemy, czy ona już ma ten poziom.

W tym momencie łuna oślepiającego światła błysnęła u drzwi biblioteki i przed nami zmaterializowała się postać Dongwoo.

- Lisa! - sapnął ciężko. - Co się dzieje? 
- Dongwoo! - rzuciłam się w ramiona czarodzieja. - Usłyszałeś mnie. 
Mina Myungsoo dawała znać o jego zazdrości. 
Odsunęłam się od Dongwoo i spoważniałam nagle. 
- Potrzebujemy cię. - wyjaśniłam. - Mamy na ogonie łowcę. 
Dongwoo spojrzał na chłopaków. 
- Kim są ci trzej? - zapytał podejrzliwie. 
- Są z nami. - obroniła ich Sinbi. 
- Wampiry...? - zmrużył oczy. - Starszyzna jednak was przysłała. Chodźcie.

Bez wysiłku otworzył ciężkie drzwi budynku. Stara biblioteka najwyraźniej słuchała się tylko jego. 
Upewniając się, że nikt za nami nie idzie, zamknął szczelnie drzwi i zapalił lampy w głównej sali biblioteki. 
- Obawiałem się tego. - pokręcił głową Dongwoo. - Jesteś łatwym celem, Liso. Nie umiesz się jeszcze bronić.
- Właśnie po to nas tu wysłano. - prychnął Myungsoo. 
- Mimo to, nie wydaje mi się, że wampiry pomogą bronić się wiedźmie. - rzucił Dongwoo, przegrzebując półki z książkami. - Lisa musi sama nauczyć radzić sobie z łowcami. Dlatego potrzebuje szkolenia bardziej doświadczonych czarodziejów. 
- Mądrala. - odburknął Myungsoo pod nosem.

To było takie słodkie, kiedy robił się zazdrosny. Zachichotałam cicho.

- Co na chwilę obecną możemy zrobić? - próbowała się dowiedzieć Sinbi. 
- Niewiele. - Dongwoo pokręcił głową, po czym otrzepał z kurzu książkę, którą przed chwilą zdjął z półki. - Ale myślę, że kiedy dowiecie się więcej o łowcach, obrona będzie skuteczniejsza. 
- Lisa potrafi już znikać. - zaśmiała się Sinbi. 
- To mało przydatne. - Dongwoo rozwiał jej nadzieję. - Oni mają doskonale wyczulony zmysł węchu. Potrafią wyczuć czarownice. 
- Skubańce. - westchnął Sungyeol. 
- Dokładnie. - przytaknął Dongwoo. - Jednak można coś na to zaradzić. Moja przyjaciółka, Umji, zajmuje się trochę alchemią. Prowadzi nieoficjalny magiczny sklepik w dzielnicy Seongdong. Dam wam adres i możecie tam jutro wstąpić. 
- Ile jest czarodzieji w tym mieście? - spytała w końcu Sinbi. 
- Więcej, niż ci się wydaje. Wampiry też gdzieś tam się kręcą. - uśmiechnął się Dongwoo i podał mi książkę. - Proszę, do kolekcji. Trzymaj ją ile chcesz, dopóki nie dowiesz się wszystkiego. 
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się do kolegi. - Ah, jeszcze jedno. Mogę dostać twój numer telefonu na wypadek, jakby coś się działo? 
- Jasne. - powiedział Dongwoo. Podałam mu mój telefon i zaraz szybko wpisał swój numer. - Dzwoń, kiedy tylko ci się chce.

Impuls {Myungsoo / L + INFINITE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz