Chwila prawdy

80 9 0
                                    

Zostało kilka dni, czysto formalnych, do zakończenia roku szkolnego.

Od tygodnia po zdarzeniu z napastnikiem nie powiedziałam Myungsoo o niczym, chociaż już wiedziałam na pewno.

- Lisa...jesteś pewna? - stęknęła podenerwowana Sinbi.
- Tak. - odpowiedziałam. - Już chyba szósty raz ci odpowiadam. Byłam u lekarza.
- O rany...- Sinbi złapała się za głowę. - Lisa. Musisz mu powiedzieć.
- Wiem! - warknęłam, po raz kolejny słysząc to zdanie od przyjaciółki. - Tylko, cholera, nie wiem jak. I nie wiem jak na ti zareaguje.
- A jak ma zareagować? - Sinbi uniosła się. - KOCHA CIĘ. Na pewno się ucieszy.
- Nie rozumiesz? - usiadłam ciężko na łóżku. - Po wakacjach idziemy do ostatniej klasy. Jak sobie wyobrażasz wychowywanie dziecka i chodzenie do szkoły?
- Cóż, będziecie musieli jakoś to pogodzić. - Sinbi wzruszyła ramionami. - On też będzie rodzicem i też należą do niego obowiązki.
- Czułabym się podle zrzucając na niego to wszystko. - pokręciłam głową. - Już się tak czuję.
- Sam się w to pakował. - prychnęła Sinbi. - To on powinien był pomyśleć o zabezpieczeniu.
- Jak tam, dziewczyny? - do pokoju zapukała moja mama.
Mamie powiedziałam już na samym początku. Chwała Bogu, że nie jest konserwatywną matką i z góry zapewniła mi wsparcie.
- Lisa dalej się przejmuje, jak zareaguje tatuś. - wystrzeliła Sinbi.
- Dalej nic mu nie powiedziałaś? - mama uniosła brwi. - Oj Lisa.
- Nie wiem. - schowałam twarz w dłoniach. - Boję się jego reakcji.
- Nie będzie tak źle. - mama usiadła obok mnie i objęła mnie ramieniem. - A jeśli okaże się świnią, to masz nas, tak?
- Zostanę z młodym albo młodą jeśli będzie trzeba. - zaoferowała Sinbi. - Wiem, że czasem wyprowadzam cię z równowagi, ale jestem twoją przyjaciółką. Zapamiętaj.
- Najlepszą na świecie. - uśmiechnęłam się. - Nawet nie wiecie jak bardzo jestem wam wdzięczna.
Mama i Sinbi spojrzały na mnie z uśmiechem.
Przez tyle lat nic się nie zmieniło. Te dwie wspaniałe kobiety, które są ze mną cokolwiek by się nie działo. A Sinbi, fakt, notorycznie denerwowała mnie i doprowadzała do szewskiej pasji, ale i tak kochałam ją jak nikogo innego na świecie.
To znaczy, w taki sposób, jak kocha się przyjaciółkę. Myungsoo i mama to inne kategorie.

Całą noc myślałam nad tym co zrobić, kiedy jutro spotkam się z Myungsoo.
Kiedy wstałam rano z łóżka i poszłam pod prysznic, zauważyłam, że mój brzuch stawał się coraz większy.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. To niespełna miesiąc, a ja już kochałam tą małą istotkę, która rosła we mnie w środku.
Zdecydowałam się powiedzieć Myungsoo. Dzisiaj. Wiele razy przekonał mnie co do swojej miłości. Nie mógłby teraz zareagować inaczej, niż radością.

Kiedy zobaczyłam go rano w szkole, uśmiechnęłam się szeroko, ale niepewnie. Wciąż byłam rozdarta i nie wiedziałam, co robić. Nie mogłam przecież na powitanie poczęstować go wiadomością o tym, że zostanie ojcem za jakieś 8 miesięcy.
Postanowiłam, już ostatecznie, że powiem mu na przerwie śniadaniowej.
Jednak już na lekcji i wcześniejszych przerwach próbował ode mnie wyciągnąć kilka słów więcej. Najwyraźniej wyczuł moje podenerwowanie.

- Dobra, bo zaczynam się na poważnie martwić. - złapał mnie za obydwie dłonie, patrząc na mnie z niepokojem. - Dzieje się coś niedobrego?
- Możemy wyjść z klasy? - zapytałam. - Chciałabym o tym pogadać w cztery oczy.
Myungsoo pokiwał głową i po cichu wyszliśmy z klasy.
Stanęliśmy na końcu korytarza.
- Myungsoo...- zaczęłam, wycierając moje spocone z nerwów dłonie o spódniczkę od mundurka. - Nie wiem od czego zacząć.
- Powiedz, że to nie to, o czym myślę. - jego twarz zrobiła się śmiertelnie poważna.
Chyba zbladłam.
- Co masz na myśli? - spytałam, chcąc się upewnić, że nie myśli o tym, co za chwilę miałam mu powiedzieć.
- Ty...chyba...chyba nie zrywasz ze mną. - oczy Myungsoo unikały moich.
Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem, po czym lekko się zaśmiałam.
- Nie, wariacie. - uspokoiłam go. - To...na prawdę nie wiem. Lepiej może usiądź.
Ze sporą ulgą ale wciąż lekko zszokowany Myungsoo popatrzył na mnie z niepewnością czekając, aż powiem dalej.
- ...Jestem w ciąży. - wydusiłam wreszcie.
W tym momencie poczułam, jak zakręciło mi się w głowie. Ale nie przez ten pierwszy miesiąc, w którym powinno robić się słabo i niedobrze, to najwyraźniej z nadmiaru nerwów.
- O mój Boże. - jęknął Myungsoo.
Przez chwilę myślałam, że na prawdę zemdleję. Już miałam się odwrócić, rozpłakać i uciec.
- O mój Boże, Lisa. Czemu nie powiedziałaś mi wcześniej?? - złapał mnie za ramiona.
Nie wytrzymałam i wybuchłam łzami jak fontanna.
- Czemu płaczesz? - zaczął ocierać moje policzki z łez. - Lisa...Boże. Kocham Cię, Boże, tak bardzo cię kocham.
- C...co? - pisnęłam, kiedy przytulił mnie mocno do siebie.
- Który to tydzień?? - zaczął nerwowo wypytywać, dotykając delikatnie mój brzuch. - Mój Boże, to musi być pierwszy...my przecież...o jejku. Będziemy rodzicami.
- Myungsoo...- jęknęłam.
- Tak? - oderwał się nagle od mojego brzucha. - Tylko nie mów, że żartujesz.
- Ty...nie jesteś...wściekły ani nic? - uniosłam brwi.
- Chyba żartujesz. - uśmiechnął się szeroko, objął moje policzki dłońmi i wielokrotnie pocałował mnie prosto w usta. - To najlepsze wieści, jakie słyszałem w moim całym życiu.
No i wtedy to już się totalnie rozryczałam.
Chwilę mu zajęło ocieranie łez z moich policzków, przy czym śmiał się jak kretyn, ale w końcu uspokoił mnie i kiedy tylko zadzwonił dzwonek na lekcje, wróciliśmy do klasy, trzymając się mocno za ręce.

Sinbi, gdy nas zobaczyła, już na pewno wiedziała, że wszystko jest okej i uśmiechnęła się tak pięknie i szczerze jak wtedy, kiedy na jej siedemnaste urodziny podarowałam jej wszystkie 7 tomów sagi Harry'ego Pottera.

Moje życie byłoby takie piękne, gdyby nie te wszystkie historyjki o wampirach i wiedźmach przez które, w pewnym momencie do mnie dotarło, będę musiała przeprowadzić swoje dziecko.

Impuls {Myungsoo / L + INFINITE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz