Lato przyszło i wokół rozkwitły róże, które tak bardzo uwielbiała moja mama. Moje mdłości na szczęście ustąpiły, za to na ich miejscu pojawił się niepokój zbliżającym się starciem twarzą w twarz z łowcą.
Dongwoo pomimo moich próśb o towarzyszenie mi podczas pojedynku nie ulegał.
- Musisz sama, Liso. - powtarzał ciągle. - Wiem, że dasz radę.
- Skąd ta pewność? - wzruszyłam ramionami. - A jeśli okaże się silniejszy niż ja?
Dongwoo złapał mnie za ramiona i z powagą spojrzał mi w oczy.
- Nikt nie jest silniejszy niż ty. - powiedział półszeptem. - Masz nas za plecami. Gdyby coś się działo, wiesz przecież, że też mam zdolność telepatii. Wyczuję cię.
Bardzo starałam się nie panikować, ale na prawdę byłoby to znacznie łatwiejsze, gdybym wiedziała, kiedy nadejdzie moment ostatecznego starcia. Niewiele wiem o tym łowcy ale jestem święcie przekonana, że na konkretną godzinę to się z nim umówić nie da.
To był późny sobotni wieczór kiedy wracaliśmy z domu Umji po seansie horrorów. Takie filmy nigdy nie przerażały ani mnie, ani Sinbi, oglądałyśmy ich już setki, dlatego ciężko było wybrać spośród nich te, których nie obejrzałyśmy już po kilka dobrych razy.
- Chyba nie zasnę tej nocy. - jęknął Sungjong, zaraz po tym, jak wyszliśmy od Umji.
- A przy Umji to takiego twardego zgrywał... - zaśmiał się Sungyeol.
- Teraz się śmiejesz, a sam równo lałeś w gacie na Obecności 2. - pokrzywił mu się Sungjong. - Chyba nie ma nic gorszego niż duchy i zjawy.
- Powiedział wampir. - Sinbi zaśmiała się ironicznie.
Próbowałam nie dać po sobie poznać niepokoju, jaki ogarnął mnie w pewnym momencie, jednak Myungsoo szybko zauważył, że coś jest na rzeczy.
- Wszystko w porządku? - zapytał, łapiąc mnie za rękę.
Pokiwałam głową i próbowałam sama sobie udowodnić, że wszystko jest cacy, ale wewnątrz czułam coś, czego nie byłam w stanie opisać. Miałam nieodparte wrażenie, że to jest właśnie ten dzień, w którym przyjdzie mi się zmierzyć z napastnikiem i że zaraz wyskoczy zza jakiegoś krzaka w najmniej spodziewanym momencie.
Ku mojemu dziwieniu nic takiego się nie stało i trafiliśmy do domu cali i zdrowi, a nikomu nic się nie stało.
A przynajmniej tak mi się wydawało.
Już miałam zamiar kłaść się do łóżka, kiedy mój telefon zawibrował. Na ekranie wyświetlił się nieznany numer. Przez moment zawahałam się, czy odebrać, ale w końcu postanowiłam nacisnąć zieloną słuchawkę.
- Halo? - powiedziałam niepewnie.
- Witaj Park. - usłyszałam znajomy choć nie do końca przyjemny dla moich uszu głos. - Piękne gwiazdy mamy tej nocy, nieprawdaż?
- S...skąd masz mój numer? - zapytałam drżącym głosem. Wszystkiego się spodziewałam, ale nie tego. - I czego u diabła chcesz?
- Niczego nowego. - rzucił ignoranckim tonem. - Ale mam coś, czego ty z pewnością bardzo chcesz.
- Bardzo wątpię, żebym chciała coś od twojej osoby. - odburknęłam. - Co to takiego?
- Pamiętasz ten uroczy park, w którym spotkaliśmy się już kilka razy? - powiedział piskliwym głosem. - Zabrałem do niego na spacer twoją przyjaciółkę, mam nadzieję, że się nie gniewasz.
CZYTASZ
Impuls {Myungsoo / L + INFINITE}
Fantasy•PROLOG• "Nachylił się nad moją szyją. Czułam jego oddech na mojej skórze. Nerwowo przełknęłam ślinę. Poczułam, jak w żyłach pulsuje mi krew. Już jego usta miały dotknąć mojej skóry, kiedy nagle przeraźliwie jęknął jakby z bólu. Odepchnął mnie i z...