Pod wpływem impulsu

129 16 1
                                    

- Ah, to. - mruknęła mama, wsłuchując się w moją opowieść. - Wiedziałam, że ten dzień kiedyś nadejdzie.
- Wiedziałaś? - zdziwiłam się.
- Oczywiście. - potwierdziła mama. - Twoja babcia była wyjątkowo obdarzona.
- A ty? - spytałam. - Z pewnością coś po niej odziedziczyłaś.
- Oh, ja nie... - westchnęła. - Babcia też myślała, że moc przejdzie w genach. Jednak niezwykłe zdolności objawiają się co drugie pokolenie.
- Nie wierzę, że gadam o czarach z poważną panią doktor. - zaśmiałam się. - Czemu wcześniej mi nie powiedziałaś?
- To byłoby nieostrożne. - wyjaśniła mama. - Dzieci bywają lekkomyślne, nie poradziłabyś sobie z tym.
- Nawet teraz nie wiem, czy sobie poradzę. - zmartwiłam się nagle. - To dopiero trzecia z dwunastu, a ja już mdleję po kontach.
- Jesteś silna, dasz radę. - uśmiechnęła się mama łagodnie. - Tylko nie rzucaj zaklęć na tego chłopaka.
- Ah, tak...- spuściłam wzrok. - Jest coś jeszcze, tak a propos.
- Jesteś w ciąży? - zapytała mama zaczepnie.
- Nie! Mamo! - pisnęłam zawstydzona. - To coś zupełnie, zupełnie innego.
- Jest gejem? - mama wytrzeszczyła oczy.
- Mamo! - tupnęłam nogą. - Nie! Na pewno nie. On...chyba...czy babcia mówiła coś o wampirach?
- Nie. - mama pokręciła głową.
- Bo...mamo. - wydukałam. - Ja i Sinbi podejrzewamy, że on może być.
- Gejem? - zapytała skołowana mama.
- Nie!!! - pisnęłam. - Mamuś...Wampirem.

Opowiedziałam mamie o zajściu na imprezie u Yerin, o Sungjongu i o moim wisiorku.
Mama słuchała mnie uważnie.

- Wyglądał na miłego chłopca. - mama stwierdziła z powagą. - Na pewno?
- Nie wiem. - wzruszyłam ramionami. - Ale to bardzo prawdopodobne. Jest zimny i w ogóle. Tyle, że je normalnie.
- A to dziwne. - westchnęła mama. - Pasowałoby się o tym więcej dowiedzieć.
- Na pewno z Sinbi do tego dojdziemy. - powiedziałam.
- Tylko uważajcie na siebie. - ostrzegła. - I gdybyście potrzebowały rady, albo pomocy, jestem do usług.

Po rozmowie z mamą poczułam dużą ulgę. Fajnie, że była inna niż wszystkie mamy i potrafiła porozmawiać ze mną o takich rzeczach.
Wypiłam gorące kakao i położyłam się spać.

Rano obudziłam się już o 8. Nie mogłam spać, więc kręciłam się po domu bez celu. Umyłam się, przebrałam w czyste ubrania, a pamiętnik babci włożyłam do szuflady w biurku.
Kiedy już z nudów posprzątałam pokój, usłyszałam pukanie do drzwi.
Podeszłam, żeby zobaczyć kto to. Uchylając drzwi ujrzałam znajomą skórzaną kurtkę.
- Myungsoo! - jęknęłam zdziwiona.
- Cześć. - uśmiechnął się, a na jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki. - Mogę wejść?
- Jasne. - zgodziłam się, a kąciki moich ust delikatnie uniosły się ku górze.
Denerwowałam się jednak, bo to dom wiedźmy, a on jest wampirem...chyba.
- Jak się czujesz? - spytał, zdejmując buty.
- Trochę lepiej niż wczoraj. - odpowiedziałam. - A ty nie w szkole?
- Nie mogłem spokojnie usiedzieć w ławce z myślą, że ty gdzieś tam jesteś sama i ledwo żyjesz. - zaśmiał się. - Sinbi kazała ci przekazać, że wpadnie po lekcjach.

Wow, to oni ze sobą rozmawiają? Niewiarygodne.

- Ummm...herbaty? Kawy? - spytałam, prowadząc Myungsoo do pokoju.
Jak dobrze pokierowała mną intuicja, że kazała mi schować pamiętnik do szuflady.

- Poproszę. - pokiwał głową. - Przyda się do tych ciastek.
Otwierając plecak, wyjął z niego paczuszkę czekoladowych ciasteczek.
- Czekolada to źródło magnezu. - wyjaśnił z uśmiechem. - Stawia na nogi lepiej niż antybiotyk.
- To słodkie. - zachichotałam. - Dziękuję.

To był pierwszy raz, kiedy jakiś chłopak znajdował się w moim pokoju. Pomieszczenie tak przesiąkło damskim zapachem, że delikatne męskie perfumy Myungsoo sprawiały takie nie do końca komfortowe wrażenie. Z czasem w końcu przyzwyczaiłam się do kontrastu jego bladej twarzy na tle moich błękitnych ścian.
Po dłuższej chwili już oboje leżeliśmy na łóżku i żartowaliśmy ze wszystkiego, przegryzając ciasteczka.

- Jesteś chyba najbardziej ześwirowaną dziewczyną, jaką znam. - stwierdził po czasie. - I jednocześnie najbardziej normalną.
- Ja? Normalna? - zaśmiałam się. - Co to, to nie.
- Oj wiesz o co chodzi. - odwrócił się w moją stronę, siadając na łóżku. - Jesteś totalnie bezproblemowa. Nie tak jak inne dziewczyny.
- Gdybyś wiedział, jaka problemowa potrafię być...- westchnęłam, również wracając do pozycji siedzącej. - Pewnie byś się ze mną nie zadawał.
- Każdy ma swoje małe sekretne problemy. - uśmiechnął się lekko.
- Boję się, że kiedy ujrzą światło dzienne...- powiedziałam ostrożnie. - ...wtedy ode mnie uciekniesz.
- Nie wiem jak ty. - zbliżył się do mnie. - Ale ja zaakceptuję wszystko.
- Wszystko...? - zapytałam.
- Wszystko. - powtórzył. - Cokolwiek to jest.

Te słowa rozbrzmiały w mojej głowie jak w studni.
Razem z jego słowami zrozumiałam też coś bardzo ważnego.
Nie obchodzi mnie, czym on jest, ani czym ja jestem. Chcę z nim zacząć coś nowego. Była między nami chemia, niezaprzeczalnie.

Zanim zdążyłam pomyśleć, co robię, nasze usta przyciągnęły się jak magnes.
Nie wiedziałam, co we mnie wstąpiło, ale nie obchodziły mnie ewentualne konsekwencje. Ten pocałunek był słodki jak ciastka z czekoladą, jednocześnie zimny jak sam Myungsoo.

W akcie lekkiej paniki oderwałam energicznie usta od jego ust.
Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, po czym oderwał ode mnie spojrzenie.
- Przepraszam. - wydukał.
- Nie przepraszaj. - zarumieniłam się. - Ja...to nie tak, że nie chciałam.
- Lisa...- zaczął. - No bo ja...chyba cię lubię.
- Ze wzajemnością. - odpowiedziałam bez zastanowienia.

W głowie szukałam słów, jakich mogłabym użyć, ale żadne, które znałam nie pasowały do tego, co chcę powiedzieć. Na szczęście w przypadku Myungsoo słowa były zbędne.
Przyciągając mnie do siebie dość blisko znów poczęstował mnie słodkim pocałunkiem.
Z mojej głowy wyleciały nagle wszystkie słowa, które do tej pory znałam. Chciałam, żeby ta chwila trwała jak najdłużej.
Znaliśmy się niecały tydzień, a już mieliśmy tyle za sobą. Nie uznawałam jednak tego za złe. Nie chciałam już więcej marnować ani jednej chwili na zastanawianie się co jest poprawne, a co nie. Niech inni robią to za mnie.

Bez specjalnego ustalania między sobą, ja i Myungsoo wiedzieliśmy, kim od tej pory jesteśmy dla siebie nawzajem. Wszystko miało się zmienić.
Słodki czas spędzany razem przerwał nam dzwonek do drzwi.
- Oh, to pewnie Sinbi. - podskoczyłam.
- To ja się będę zbierał. - zmieszał się.
- Czemu? - zdziwiłam się. - Chyba nie macie na siebie alergii.
- Potrzebujesz trochę czasu dla przyjaciółki. - zaśmiał się. - Poza tym Sungyeol i Sungjong pewnie na mnie czekają. Uciekłem im bez słowa.
- No dobrze. - pokiwałam głową.
- Jeszcze przecież się zobaczymy. Do jutra? - Myungsoo ujął moje policzki w dłonie i dał mi buziaka prosto w usta, po czym wyminął się z Sinbi w drzwiach.

- Co on tu robił? - spytała skołowana Sinbi.
- Ah, wpadł...mi potowarzyszyć. - odpowiedziałam nie potrafiąc zmyć z twarzy uśmiechu.
- Lisaaaa~ - przeciągnęła moja kumpela. - Co tu zaszło?
- Mam chłopaka, Bibs. - pisnęłam.
- Ty...tak na poważnie? - uniosła brwi.
- Na poważnie. - odpowiedziałam. - Twoje Lisiątko ma chłopaka. Tak.
- Całowaliście się? - zaciekawiła się Sinbi.
Popatrzyłam na nią ze znaczącym wyrazem twarzy.
- Ok, mogłam nie pytać. - skrzywiła się. - Zostawmy to. Jak się czujesz?
- Lepiej. - odpowiedziałam. - Ale muszę ci powiedzieć coś ważnego.
- Co takiego? - Sinbi przewróciła oczami, myśląc, że będę nawijać o Myungsoo.
- Level Up. Bliźnięta. - Wczoraj siedząc w ławce przeniosłam się jakby na korytarz. To się nazywa...chyba...projekcja astralna?
- Czytałam o tym kiedyś! - moja przyjaciółka klasnęła w dłonie.
- A o czym ty nie czytałaś? - zaśmiałam się.
- O romansie wampira z wiedźmą. - zrobiła całkowicie poważną minę.
- Mogę ci spisać autobiografię. - zażartowałam. Ah, i rozmawiałam z mamą. Ona o wszystkim wiedziała.
- Też ma moce? - spytała podekscytowana.
- Nie, ona nie. - wyjaśniłam. - One przechodzą co drugie pokolenie.
- Czyli twoje dzieci będą normalne? - Sinbi przechyliła głowę. - Szkoda. A już miałam nadzieję na wiedźmo-wampirki.
- Sinbi? - popatrzyłam na nią, jak na wariatkę. - Daruj sobie.

Impuls {Myungsoo / L + INFINITE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz