19. Muszę ci zaufać

114 19 13
                                    

SEDRIC

Nie potrafiłem odejść. Szybko zdałem sobie sprawę, że to nie ona nawaliła, tylko ja. Nawrzeszczałem na nią praktycznie o nic. Byłem strasznym dupkiem. Na domiar złego, kiedy zdałem sobie sprawę, że to ja doprowadziłem ją do łez byłem na siebie zły jeszcze bardziej. Nie wiedziałem dlaczego, ale jej łzy były dla mnie jak tortura.

Zawróciłem i wpadłem do jej pokoju. Coś, co powstrzymywało mnie od okazywania wszelkich pozytywnych emocji w końcu pękło. Uklęknąłem przed nią i zgarnąłem ją w swoje objęcia. Na początku była zdezorientowana, ale potem zaczęła szlochać jeszcze bardziej.

Nigdy nie przytulałem płaczącej dziewczyny. Jasne, laski często przy mnie płakały, kiedy mówiłem, ze to był tylko seks, ale to było coś nowego. Z jednej strony nie wiedziałem co robić, a z drugiej cieszyłem się, że mogę ją mieć blisko siebie.

-Nie płacz, proszę- powiedziałem w końcu, kiedy jej szloch był coraz żałośniejszy.- Przepraszam, nie chciałem na ciebie nakrzyczeć. Nie płacz...

Pogłaskałem ją po głowie, a wtedy i ona objęła mnie swoimi drobnymi rączkami. Ściskała mnie mocno, jakby bała się, że ją puszczę. Skoro potrzebowała przytulenia, mogłem jej to dać. Mogłem ją pocieszyć. Mogłem naprawić to, co zniszczyłem.

-Nie potrafię tego zrobić.- załkała w moją koszulkę.- Nie potrafię, jestem beznadziejna. Jestem nic nie wartą suką...

Nie wiedziałem o co jej chodzi, ale kiedy usłyszałem, jak obraża sama siebie, poczułem gniew.

-Nie jesteś beznadziejna!- krzyknąłem, ale widząc jak się wzdryga ściszyłem głos.- Nie jesteś beznadziejna Scarlett. Jesteś cudowna i mądra i masz zarąbisty tyłek. A to już coś znaczy.

Zaśmiała się cichutko, a ja cieszyłem się, że zdołałem rozbawić ją w małym stopniu. Po chwili odsunęła się ode mnie a ja mogłem dostrzec jej zaczerwienioną twarz i spuchnięte oczy. Przesunąłem palcem po jej policzku odsuwając czarne kosmyki, które przykleiły się jej do twarzy. Jej skóra była faktycznie tak delikatna jak przypuszczałem.

-Jak mam ci zaufać?- spytała w pewnym momencie, a ja zamarłem. Spojrzałem w jej jasne oczy i szukałem w nich odpowiedzi. Ale znalazłem tylko czyste piękno.

-Dlaczego chcesz mi zaufać?- spytałem.

-Nie chcę- odpowiedziała, a ja jeszcze bardziej jej nie rozumiałem- Muszę ci zaufać.

-Nie musisz.

-Muszę, Sedric... Mam... mam ci coś do powiedzenia.- powiedziała odsunąwszy się ode mnie całkowicie. Kiedy tylko to zrobiła znów poczułem chłód. Zdałem sobie sprawę, że kiedy ona była blisko mnie było mi...ciepło.

-Pamiętasz... tą dziewczynę?- przerwała moje myśli Scarlett. Spojrzałem na nią starając się pozbyć poprzednich myśli.

-Tą blondynkę, którą porwał Mrok?- spytałem, a ona kiwnęła lekko głową.- Ciężko byłoby nie zapamiętać takich włosów. Co z nią?

-Musimy ją chronić.- powiedziała całkiem poważnie.- Ty i ja musimy jej pilnować.

Zaśmiałem się ironicznie.

-Przecież jej tu nie ma. Jest tam na górze ze swoim kochasiem. Zakładam, że ją pilnuje. Scarlett, przeprosiłem, ale nie zamierzam wysłuchiwać jakichś bzdur.

-To nie są bzdury, Sed!- krzyknęła używając przezwiska z dzieciństwa. Zdałem sobie sprawę, że dawno mnie tak nie nazywała. A mi się to podobało. Mówiła to zupełnie jak wtedy, kiedy jeszcze byliśmy kochającym rodzeństwem. Kiedy mówiła "Sed" miałem wrażenie, że mówi "braciszku".

-Śniły mi się anioły. Ludzie ze światła.- powiedziała.- Powiedzieli, że musimy ochronić dziewczynę. Nie ma jej teraz tutaj, ale wróci, jestem tego pewna. A wtedy musimy zrobić wszystko, żeby przeżyła. Ona nas uwolni, Sedric. Uwolni nas od niego. Od Pana.

Spoglądałem na nią nie mogąc zrozumieć co to wszystko ma znaczyć. Szukałem na jej twarzy jakiegokolwiek śladu fałszu, ale wyglądała tak, jakby naprawdę się przejmowała.

-Sed, proszę cię...- spojrzała na mnie błagalnie i złapała za rękę leżącą na moim kolanie. Skupiłem wzrok na naszych dłoniach. Jej była taka malutka i blada w porównaniu do mojej skóry. A myślałem, że to ja jestem "biały jak ściana". Ale z jej dłoni biło ciepło. Cała ona była ciepła. Uniosłem wzrok i spostrzegłem, że jestem zdecydowanie bliżej jej twarzy. Już kiedyś ją pocałowałem. W czasach, kiedy byliśmy młodzi i razem planowaliśmy ucieczkę. Nie stało się nic strasznego, a ja mogłem zasmakować słodyczy jej ust.

W tamtym momencie byłem blisko, a ona się nie odsuwała. Pomyślałem, że to złe, że nie powinniśmy zbliżać się tak bardzo. Ale wtedy ona spojrzała na moje usta. I wszystkie moje postanowienia szlag trafił.

Przybliżyłem się i gwałtownie wbiłem się w jej ciepłe, słodkie wargi. Jęknęła, kiedy przyciągnąłem ją za biodra bliżej mnie. Po chwili poczułem jak wplątuje swoje małe palce w moje włosy i przeczesuje je delikatnie. Niech mnie ktoś zabije, jeżeli to nie było przyjemne! Nie mogąc się powstrzymać ugryzłem delikatnie jej górną wargę, a potem dolną. Przesunąłem językiem od jednego kącika ust do drugiego, badając pełność jej ust. Pocałowałem je jeszcze raz i już chciałem brutalnie wtargnąć do środka, kiedy odsunęła się ode mnie gwałtownie. Wstała i prawie mnie przewracając uciekła do łazienki.

Siedziałem przez chwilę oniemiały. Nie wiem czy bardziej wstrząsnął mną pocałunek, czy jej ucieczka. Nie wiedziałem co robić. Przesunąłem koniuszkiem swojego języka po swoich wrażliwych od pocałunku wargach. Musiałem zrobić coś, co będzie dobre dla nas obojga. Z tą myślą podniosłem się gwałtownie z podłogi.


Co ten Seduś narobił?! /O.O\  Ważniejsze pytanie brzmi: co zrobi dalej?

Fake Siblings ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz