22. Odkrycie cz. 1

136 18 6
                                    

SCARLETT

Wiele razy myślałam o tym, co wydarzyło się między mną a Sedriciem. Wyglądał na zranionego, ale nie rozumiałam tego. Powiedziałam prawdę, nie mogliśmy się do siebie zbliżyć. Wiedziałam, do czego prowadzi całowanie- do seksu. A my nie mogliśmy tego robić. Poza tym... nadal byłam dziewicą. Czytałam, że utrata dziewictwa cholernie bolała, a ja nie chciałam przekonywać się o tym na własnej skórze.

Od tamtego wydarzenia Sed przestał przychodzić do mojego pokoju. Powróciły też koszmary. Czyli wszystko wróciło do normy.

Pozornie.

Tak naprawdę nic nie było normalne. Pan zachowywał się tak, jakby całkowicie zapomniał o dziewczynie i przepowiedni. Nie poruszał tego tematu ani razu. Nie znikał też w swojej pracowni, za to całymi dniami przesiadywał na tronie i rozkazywał. Rzadko widywałam Sedrica, zazwyczaj go nie było z czego wywnioskowałam, że był na powierzchni. Nie dziwiłam mu się, że chciał uciec z tego miejsca. Pan stawał się coraz bardziej nieznośny. Wymyślał coraz to nowe zadania dla mnie. Umyj podłogę. Przynieś mi piasek. Napój konie. Wszystkie te rozkazy były tak idiotyczne, że nie widziałam sensu, by je wykonywać. Ale i tak robiłam to co chciał. Nie marzyły mi się baty ani inne kary. Więc robiłam wszystko to, co on zarządził.

Przez koszmary nadal nie mogłam spać. Przeciągałam ten moment, żeby koszmar trwał jak najkrócej. Do tego czasu zajmowałam się inną kwestią. Para, która mi się śniła i która kazała bronić dziewczyny i zaufać Sedricowi już nie powróciła. Ale słowa, które miałam zapisane w zeszycie musiały coś znaczyć. Gdyby tworzyły jakąś spójną całość miałoby to jakiś sens. A to były tylko wyrwane z kontekstu słowa, albo zdania. Zorientowałam się, że to musiałbyś jakiś szyfr, ale nie miała pojęcia, jak mam go znaleźć. Starałam znajdować się wszystko w książkach. Wypróbowałam każde szyfrowanie, jakie udało mi się znaleźć, ale nic nie miało sensu. To musiało być coś unikatowego. Coś, czego mogli użyć tylko ludzie ze światła.

-Scarlett!- usłyszałam krzyk Pana. Wstałam i pospiesznie wyszłam z pokoju. Jak zwykle siedział rozleniwiony w swym tronie.

-Panie - dygnęłam przed nim czekając na rozkazy.

-Przynieś mi piasek z laboratorium. I zaprowadź konie do ich stajni. Upewnij się, że są tam oba i zamknij je. Ostatnio są wkurwiające. I zrób to szybko.

-Tak, Panie.- odpowiedziałam i udałam się do jego pracowni. Stosy złotego piasku mieniły się w kącie. Nigdy nie widziałam czegoś tak pięknego, dlatego zastanawiałam się, co to robi w miejscu takim jak to. Nie zamierzałam jednak pytać wiedząc, co może mnie czekać za choćby odrobinę zainteresowania. Złapałam worek, który służył do przenoszenia substancji i nabrałam jej starając się go nie dotknąć. Kiedyś to zrobiłam i ręka piekła mnie przez tydzień. To nie bylo poparzenie, ale coś jakby moje nerwy się wyłączyły.

Kiedy przyniosłam piasek do Pana nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Położyłam worek na ziemi i kiwnęłam na dwa konie stojące o jego boku. W ich żółtych ślepiach pojawił się dziki błysk i udając posłuszne zeszły z podestu i stanęły przede mną. Wiedziałam, że dla nich to najlepsza rozrywka- moment, w którym prowadziłam ich do stajni. Uwielbiały mnie gryźć, ciągnąć za włosy i kopać, kiedy tylko nadarzyła się okazja. Były wredne, a ja byłam ich jedyną zabawką.

Złapałam za cieniste uprzęże i zaczęłam prowadzić do stajni. Kiedy tylko znaleźliśmy się poza zasięgiem wzroku Pana rozpoczęła się gra. Jeden z nich standardowo wlazł mi na stopę. Zacisnęłam zęby starając się nie jęknąć z bólu. Ich ciała były stworzone z dziwnej materii, która po zetknięciu ze skórą powodowała nieprzyjemne uczucie zimna, które przeradzało się w ból im dużej przytrzymywało się na skórze.

Uniosłam wzrok do góry starając się nie wrzasnąć z irytacji, kiedy drugi zaczął jeść moje włosy. To było tak absurdalne, że w ogóle nie powinno mieć miejsca, ponieważ one nie miały ani zębów, ani układu pokarmowego. Lubiły po prostu trzymać mnie za włosy, ale ich celem było tak naprawdę pokazanie, kto tu rządzi. Drugi zrobił to samo co pierwszy i w tamtym momencie wyglądało to, jakby to one prowadziły mnie, a nie ja ich.

Na szczęście powstrzymały się przed jakimkolwiek innym poniżającym i bolesnym działaniem. A przynajmniej tak myślałam. Kiedy doszliśmy w końcu do stajni puściły mnie i "posłusznie" weszły do niej. Już się odwracałam, żeby odejść, kiedy zaczęły przeraźliwie rżeć. Instynktownie odwróciłam się, chcąc sprawdzić, co się dzieje, ale to był mój błąd. Chwilę później zobaczyłam cztery tylne kopyta zmierzające w moją stronę i z potężną siłą uderzyły w mój brzuch.

Tym razem jęknęłam upadając na zimną posadzkę. Plecy bolały mnie okropnie, nie wspominając o brzuchu. Byłam pewna, że będę miała ogromnego siniaka. Obym tylko nie krwawiła wewnętrznie. Wtedy gorzej by już być nie mogło.

Podniosłam się z trudem jęcząc z bólu. Zakręciło mi się w głowie, a pod czaszką słyszałam pulsowanie. Wiedziałam, że te małe szuje nie mogą sobie odpuścić. Chwiejnym krokiem wracałam do pokoju. W duchu pragnęłam, żeby Pan nie oczekiwał ode mnie już dziś niczego. Byłam zmęczona i potrzebowałam snu, żeby moje ciało się zregenerowało.

Zbliżając się do swojego pokoju i prawie płacząc ze szczęścia nagle poczułam jak ktoś gwałtownie popycha mnie na ścianę. Wydałam z siebie jęk, ale zniknął on, kiedy ktoś przycisnął usta do moich.

Sedric.

Znowu wrócił. Znowu mnie całował. Znowu mieszał mi w głowie.

Jedna jego rękę zaczęła niebezpiecznie pod moją koszulką coraz to bardziej zniżając się w dół. Gdyby mnie tak nie bolało pewnie cieszyłabym się uczuciem gęsiej skórki, jakie wywoływał, ale nie w tamtej chwili.

W pewnym momencie odsunął się ode mnie. Jego oddech był płytki, a oczy wpatrywały się ze mnie z dziwnym błyskiem. Dotknął dłonią mojej twarzy, potarł usta i podbródek. A potem powiedział coś, co całkowicie zbiło mnie z tropu.

-Nie możemy, Scar.- jego głęboki, zachrypnięty głos znów wywołał na moim ciele gęsią skórkę.-Jesteśmy rodzeństwem.

A potem zniknął w cieniu. Nie wiem, czy bardziej bolało mnie ciało, czy dusza. Nie wiedziałam, co mam do niego czuć. Mścił się? Bo na to wyglądało. Nie miałam jednak siły o tym myśleć. Popchnięcie na ścianę spowodowało jeszcze większy ból i jedyne co miała ochotę zrobić to położyć się spać. Nie chciałam nawet się kąpać czy przebierać. Po prostu sen.




Już wyjaśniam co się tak właściwie dzieje. Otóż napisałam to i zaczęłam pisać dalej, ale straciłam wenę. Drugiej części nie było i nie ma nadal, więc miałam nie wstawić nic, ale moja droga przyjaciółka powiedziała, żebym wstawiła to pół. Więc wstawiam. Wiem, że to trochę oszustwo, ale lepsze to niż nic. Kolejną część postaram napisać się jak najszybciej, także mam nadzieję, że pojawi się jeszcze w tym tygodniu, ale nic nie obiecuje. 

Dziękuję za wyrozumiałość ^^

Kocham was <3

Pozdrawiam ;*

Fake Siblings ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz