SCARLETT
Sedric był najlepszym bratem, jakiego mogłaby sobie wymarzyć mała dziewczynka. A ja miałam to szczęście, że był MOIM bratem...
Otworzyłam gwałtownie oczy i przekręciłam się na lewo. Mój brzuch ścisnął się gwałtownie, a ja zwróciłam całą jego zawartość. Leżeć na boku o wiele lepiej mi się oddychało. Zamknęłam oczy i pozwoliłam sobie oddychać by odzyskać zmysły. Dopiero po kilku minutach zorientowałam się, że leżę na łóżku, a moja koszulka jest podciągnięta w górę. Podążyłam wzrokiem dalej i ujrzałam Sedrica trzymającego w rękach jakieś dziwne naczynie. Przełknął ślinę i obrócił mnie powoli na plecy. Nie rozumiałam co chce zrobić, ale ufałam mu więc pozwoliłam na wszystko.
Nalał na drżące dłonie niebieskawy płyn i położył je na moim brzuchu. Przejechał nimi kilka razy, a ja poczułam rozgrzewające ciepło.
-Co mi robisz?-przerwałam ciszę. Jego dłonie wydawały się mieć magiczną moc.
-Pan mi to dał.-mruknął, nie przestając wcierać substancję.-Miało ci pomóc.
-Chyba pomogło. Już mi lepiej. Możemy się pobawić?
Uniósł na mnie swój wzrok. Wydawał się zdenerwowany.
-Nie!-warknął, a ja się wzdrygnęłam i skuliłam.- Znowu coś narobisz, a ja potem będę musiał się tobą zajmować!
Poczułam jak w moich oczach zbierają się łzy. Nie chciała, żeby na mnie krzyczał. Poza tym nie wiedziałam, że opiekowanie się mną było dla niego problemem. Ja lubiłam się nim zajmować.
-Przepraszam...-powiedziałam tylko i rozszlochałam się na dobre. Odwróciłam się do ściany i próbowałam uspokoić. Nie chciałam, żeby widział, że jestem przez niego smutna. Nie chciałam być dla niego zmartwieniem. Nie chciałam, żeby przestał mnie lubić.
-Siostrzyczko?-odezwał się w końcu przerywając ciszę. Nie wiedziałam co mam zrobić. W jego głosie nie było już słychać złości. Znów wrócił mój Sed.
Odwróciłam się do niego twarzą. Patrzył na mnie przepraszająco.
-Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałem.
Usiadłam na łóżku wbijając w niego wzrok. Kochałam mojego brata i nie mogłabym się na niego gniewać.
-Nie zrobisz tego więcej?-spytałam, a on usiadł na przeciwko krzyżując nogi.
-Obiecuję, że już nigdy nie nakrzyczę na ciebie, Scar.
Uśmiechnęłam się słysząc odpowiedź. Jego obietnica sprawiła, ze już nie czułam się zraniona. Przeprosił mnie i znów mogliśmy się razem bawić.
-Chodźmy się pobawić!-powiedziałam, zeskakując z łóżka.
-Chyba... powinnaś leżeć, czy coś...-mruknął patrząc na mnie niepewnie.
-Nie chce mi się. Proszę... Naprawdę już mnie nic nie boli. Uratowałeś mnie. Dziękuję. A teraz proszę, chodźmy się pobawić...
Kiwnął głową, ale nie uśmiechnął się do mnie.
-Nie złapiesz mnie!-krzyczałam ganiając po pokoju i śmiejąc się głośno. Już dwa razy uciekłam Sedowi, a teraz robiłam to po raz trzeci.
-Złapię!-zaśmiał się.-Tym razem na pewno mi się uda!
Przebiegałam obok drzwi, kiedy otworzyły się gwałtownie a naszym oczom ukazał się Pan.
-Co tu się dzieje, do cholery?!-krzyknął, a ja od razu zatrzymałam się i spuściłam głowę. Sed zrobił to samo.
-Bawiliśmy się tylko.-powiedział mój brat. Poczułam na sobie ciężkie spojrzenie, a zaraz potem mocny uścisk na ramieniu. Jęknęłam cicho.
-Jak to się bawicie?!-syknął Pan.- Wczoraj złamałem ci żebra. Jak to możliwe, że dzisiaj sobie biegasz w najlepsze?!
Mówił to tak, jakby to była moja wina. Ale ja naprawdę nie zrobiłam nic złego.
-Przepraszam.-powiedziałam tylko. A on złapał mnie za włosy i pociągnął tak, żebym na niego spojrzała. Złapał mój podbródek oglądając moją twarz.
-To niemożliwe...-mruknął, a potem podniósł moją koszulkę i chwilę przypatrywał się mojemu brzuchowi. Potem odsunął się ode mnie i jeszcze raz spojrzał. Wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, ale zacisnął usta i wyszedł trzaskając drzwiami.
Odwróciłam się i spojrzałam na Seda, który szedł w moją stronę.
-Nic ci nie zrobił?-zapytał oglądając mnie. Jego pytanie było dziwne, bo przecież stał cały czas za mną i wszystko widział.
-Nie. Ale zachowywał się dziwnie. Coś jest nie tak.-stwierdziłam, a on przestał mnie oglądać i spojrzał mi w oczy. Kiwnął głową kilka razy.
-Ty jesteś nie tak.-powiedział coś, co oboje pomyśleliśmy. Miał rację, ze mną było coś nie tak.
-Ja nie chce być "nie tak".-załkałam.-Ja che być "tak". Jak ty.
Przytulił mnie do siebie głaszcząc po włosach.
-Nie jesteś "nie tak"-powiedział po chwili mój brat.- Gdybyś taka była nie bawiłbym się z tobą. Jesteś bardzo "tak".
Uśmiechnęłam się pomimo łez. Już jako dziecko potrafił czarować słowami. A jego ramiona były takie cieple i przyjemne. Kochałam, kiedy mnie przytulał.
CZYTASZ
Fake Siblings ✔
RomanceOd zawsze byli traktowani jako rodzeństwo. Żyli w tym przeświadczeniu dopóki ktoś nie namieszał w ich życiu. Skończyło się kochające rodzeństwo, a zaczęły wiecznie dogryzające sobie dzieci. Aż w końcu coś ich zaczęło do siebie ciągnąć. Mimo, że byl...