28. Rok później

103 14 4
                                    

SCARLETT

Mijały dni, które przemieniały się w tygodnie, a te w miesiące. Minął rok, a my nadal tkwiliśmy w tym samym zamku, pod opieką tego samego psychopaty. Niestety, odkąd dowiedział się o naszych odwiedzinach wzmocnił straże do tego stopnia, że ograniczyliśmy nocne odwiedziny Elsy do zera. Pan pozwalał mi ją opatrywać raz na tydzień, czasami dłużej. Na początku to było okropne- rany po tygodniu nie sterylności były zaropiałe i brudne, a czasami wdawało się w nie zakażenie. Była cały czas nieprzytomna, ale czasami kiedy czyściłam głębsze rany krzyczała i płakała mimo nieświadomości. Potem zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Na jej rękach pojawiały się czerwone punkty i sińce dokładnie w miejscach, w których biegły żyły. Byłam pewna, że on jej coś wstrzykiwał. Ale cokolwiek to było- pomagało. Jej rany goiły się dużo szybciej, a zakażenia nie były już groźne dla zdrowia. Sedric stwierdził, że to musiały być antidotum, które pokazywał mu Pan.

Co do chłopaka to bardzo mi pomógł. Teraz mogłam normalnie wychodzić na dwór, mimo, że i tak wolałam zostawać w środku. Okazało się, że lata spędzone w podziemiach sprawiły, że moja skóra nie jest przyzwyczajona do słońca i bardzo szybko się wysuszała. Kiedy ostatnim razem byłam na spacerze po ogrodzie, przez piętnaście minut zdążyłam nabawić się oparzeń na przedramionach i wysokiej gorączki, którą na szczęście Gerda zbiła w jedną noc. Od tamtej pory nie wychodziłam na zewnątrz na dłużej niż na pięć minut. Z resztą, nawet gdybym chciała posiedzieć dłużej Sedric pojawiał się obok mnie i kazał natychmiast wracać do środka.

To, co było między nami nie można było określić żadnymi słowami. Sed już dawno zapomniał, że łączą nas więzy krwi. Nie ukrywał, że mnie pragnie i że nie obchodzi go to, że jestem jego siostrą. Ja natomiast stale się opierałam. I nawet nie chodziło tu o powinowactwo. Chodziło o jego słowa.

W wielu książkach przeczytałam, że dopiero gniew ukazuje nasze prawdziwe uczucia i słowa, które chcemy wypowiedzieć. No cóż, gniew i upojenie alkoholowe. Pamiętał co wykrzyczał, kiedy był wściekły. "Musisz żyć zacząć sama, bo ja odejdę. Nie będę mógł z tobą żyć, rozumiesz?". Przez cały czas te słowa błądziły w mojej głowie. Nie mogłam już mu zaufać. Już nigdy więcej. Nie potrzebowałam go, żeby zacząć żyć, ale musiał pomóc mi wydostać stąd Elsę. Potem zamierzałam już na zawsze się od niego odciąć. Jeśli będę jeszcze żyła.

Spodziewałam się kary, oczywiście. Bałam się tego dnia, a jednocześnie chciałam, żeby nadszedł jak najszybciej.

Spojrzałam na swoje odbicie w dużym lustrze.

Siedziałam na łóżku w środku nocy i patrzyłam na siebie, jakbym miała zobaczyć coś nowego. Moje czarne włosy było stanowczo za długie. Już dawno chciałam je przyciąć, ale nie wiedziałam jak się za to zabrać. Z resztą w dzień nie miałam do tego głowy, a w nocy wszyscy spali, podczas gdy ja spędzałam je bezsennie. Nie chciałam sprawiać komukolwiek kłopotu.

Koszmary powróciły. Tym razem jednak nie uciekałam. Stałam w miejscu i patrzyłam co się dzieje. Często na moich oczach Pan zabijał Seda, albo katował Elsę. Ale najgorsze były te, w których pojawiali się nieznani ludzie. Nigdy ich nie poznałam, co było niemożliwe, a jednak pojawiali się w moim umyśle. I zawsze wiedzieli kim jestem. Znali mnie, ale ja ich nie. Prosili o łaskę, ale nie mogłam nic zrobić. Tylko stałam tam i patrzyłam jak Pan zaciska swoje ręce na ich szyjach. Za każdym razem, kiedy się budziłam wydawało mi się, że ten człowiek naprawdę umarł. Że to wydarzyło się gdzieś na świecie, a ja nie zrobiłam nic, by pomóc zamordowanemu.

Dlatego nie spałam. Kiedy nie spałam- nie śniłam, a kiedy nie śniłam, nikt nie umierał. Więc siedziałam na łóżku nocami wpatrując się w swoją bladą sylwetkę.

Czasami zastanawiałam się kim jest moja matka. I kim jest matka Seda. Kim jest kobieta bądź kobiety, które uległy temu potworowi? Czy były tymi samymi osobami? Zawsze wydawało mi się, że nie, że to musiały być dwie inne osoby. Ale siedząc samotnie ze sobą dostrzegałam podobieństwa w wyglądzie między mną i Sedriciem. Pierwsze co rzucało się w oczy to włosy- tak samo ciemne. Choć jego odrobinę pojaśniały przez namiastkę słońca, którą dostawał. Po drugie usta- pełne wargi o podobnym kolorze. Oboje mieliśmy też ładne, jak dla mnie, kości policzkowe. Nasze oczy natomiast były całkowicie inne. Moje miały nieokreślony kolor- bardzo jasne, jakby wyblakłe przypominający brudny błękit, który ja określałam jako szary. Jego natomiast miały ciemną, głęboką barwę, która komponowała się z włosami i tworzyła groźny i tajemniczy wygląd.

Przymknęłam powieki. Mogłabym wymienić w nim tyle podobnych cech, a jednak kiedy myślałam o nim chciałam jego przy sobie. Blisko. Gdyby nie był moim bratem pozwoliłabym mu na wszystko czego chciał dokonać. Na to, aby jego usta pochłaniały moje wargi. By jego dłonie błądziły po moim ciele. By jego nagie ciało obejmowało moje. Pozwoliłabym mu na to, by zabrał moje serce, ale był moim rodzeństwem. Choćbym pragnęła go najbardziej na świecie, zbliżenie się byłoby nieetyczne, złe i brudne.

Ale tęskniłam za nim. Za tym jak mnie przytulał. Jak się ze mną droczył i uśmiechał tylko dla mnie. Jak pokazywał mi świat, jak był ze mną. Odtrącając go raniłam siebie i mimo, ze on nadal próbował, czułam jak jego zapał słabnie. Nie chciałam, aby przestał o mnie zabiegać, bo to sprawiało, że czułam się chciana.

W przypływie emocji zeszłam z łóżka i podążyłam do drzwi. Nie za bardzo wiedziałam co robię. Po prostu szłam przed siebie zdesperowana. Zanim się zorientowałam stałam przed drzwiami Seda i wkroczyłam do jego pokoju. Było już dobrze po północy, a jego nie było w łóżku. Poczułam nagły przypływ bólu, który uciszył się, kiedy usłyszałam dźwięk wody w łazience. Brał prysznic o tej porze? Zdałam sobie sprawę, że musiał gdzieś być. Nie zdziwiłabym się, gdyby wyszedł do jakiejś kobiety- był facetem, który miał potrzeby. Jednak zabolało mnie to bardziej, niż powinno. Podeszłam do jego łóżka i ułożyłam się na nim. Ogarnął mnie jego zapach, dzięki któremu zrobiłam się senna i ospała. Przytuliłam twarz do jego poduszki i poczułam się bezpieczna i kochana- tak, jak nigdy dotąd. Chciałam wyjść, zanim on opuści łazienkę, ale nie potrafiłam. Nie, kiedy było mi tak wygodnie, a jego zapach przypominał mi o tym, co mogłabym mieć.





No to zacznijmy maraton ;*

Fake Siblings ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz