SEDRIC
Doskonale wiedziałem, że doprowadziłem ją do płaczu. Drugi raz. Jak się z tym czułem? Jak chuj. Nie mogłem jednak tam wrócić. Nie tym razem. Musiała zobaczyć, jaki naprawdę jestem. Pan wpoił we mnie zło, którego nikt nie mógł się pozbyć- nawet ja sam. Z resztą, nie chciałem tego robić. To dawało mi siłę na sprzeciwienie się mu i osiągnięciu celu. A o to zazwyczaj mi chodziło.
Ale nie mogłem się oszukiwać. Nie chciałem jej tam zostawiać- leżącej na podłodze ze łzami w oczach. Musiałem się upewnić, że będzie bezpieczna. I wtedy właśnie zobaczyłem starszą kobietę przechodzącą przez korytarz. Kiedy tylko mnie zobaczyła spuściła wzrok i ukłoniła się.
-Idź do pierwszej komnaty na prawo- zacząłem- Jest tam dziewczyna. Zajmij się nią i pomóż wybrać najlepszą komnatę, jaka się tam znajduje. Tylko zrób to dobrze. Jeśli usłyszę, że się skarży zabiję cię.
Byłem pewien, że nawet gdyby Scar mieszkała w pokoju dla służby, nie narzekała by. Ta kobieta jednak tego nie wiedziała i chciałem, żeby naprawdę dobrze zajęła się dziewczyną.
-Tak jest paniczu.- dygnęła po raz ostatni, a ja prawie parsknąłem śmiechem, kiedy usłyszałem, jakim określeniem mnie nazwała. Kiedy się oddaliła postanowiłem się stąd uwolnić. Z dala od Scarlett.
Wcześniej pewnie zapytałbym Pana o pozwolenie, jednak teraz pewnie nawet by na mnie nie spojrzał. Całkowicie pochłonęła go dziewczyna, nie było więc sensu o cokolwiek go pytać. Ruszyłem więc do tylnego wyjścia z zamku, gdzie pokierował mnie młody chłopak z kuchni. Kiedy poczułem powiew wiatru miałem tylko jeden cel- znaleźć się jak najdalej od tego miejsca.
Trzy dni. Trzy pierdolone dni spędziłem na chlaniu i bzykaniu i o dziwo pomogło. Znów mogłem być nieczułym dupkiem w stosunku do Scar. Wracając do zamku, który swoją drogą wyglądał przerażająco od zewnątrz, wciąż czułem pulsujący ból głowy. Wiedziałem jednak, że nie wracam na długo. Chciałem sprawdzić, co ciekawego słychać u mojego kochanego tatusia i znów się zmyć.
Wszedłem tą samą drogą, którą wychodziłem- przez tylne drzwi. Chciało mi się spać i przypomniało mi się, że nie wybrałem komnaty. No cóż, po prostu położę się w jakiejkolwiek. Mógłbym spać nawet na podłodze, gdyby była chodź trochę wygodna. Wszedłem już na pierwsze piętro, kiedy usłyszałem kobiecy głos. Od razu zgadłem, że należał do Scarlett, ale jej władczy, zimny ton zupełnie mi nie pasował.
-Trzeba też uzupełnić zapasy wody. On nie pije, ale to nie znaczy, że ja tego nie robię.- jej głos stawał się coraz głośniejszy co oznaczało, że się zbliżała. Zastanawiałem się, czy stać i czekać by ją zobaczyć, czy uciec i najpierw się przespać. Wygrała opcja pierwsza, ale tylko dlatego, że mój mózg pracował na wolniejszych obrotach i nie zdążyłem zrobić nic.
-Poza tym...- przerwała Scar wychodząc zza rogu. Kiedy tylko mnie zobaczyła przez jej twarz przeszedł grymas bólu, ale przełknęła ślinę i uniosła wyżej głowę.
-O proszę. A któż to wrócił?- powiedziała ironicznie i się skrzywiła.- Wyglądasz okropnie.
Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Serio, spodziewałem się, że będzie załamana, że będę mógł patrzyć na jej ból. Spodziewałem się, że prędzej czy później ją złamie i zacznę pocieszać, a nawet przeproszę. Ale nie spodziewałem się zastać takiego widoku. Nagle poczułem się gorszy. po raz pierwszy w życiu. Ona ubrana była w czarną suknie do ziemi, która leżała na niej doskonale. Miała upięte włosy i ciemno bordowe usta teraz wykrzywione w grymasie. Ja miałem na sobie pogniecioną koszulkę i brudne dżinsy. Zdawałem sobie też sprawę, że moje włosy musiały odstawać na wszystkie strony.
CZYTASZ
Fake Siblings ✔
Storie d'amoreOd zawsze byli traktowani jako rodzeństwo. Żyli w tym przeświadczeniu dopóki ktoś nie namieszał w ich życiu. Skończyło się kochające rodzeństwo, a zaczęły wiecznie dogryzające sobie dzieci. Aż w końcu coś ich zaczęło do siebie ciągnąć. Mimo, że byl...