26. Dziś zmienimy wszystko

130 14 2
                                    

SCARLETT

Wyszłam z pokoju uśmiechając się głupio. Byłam zła na tego dupka, że tak po prostu sobie stąd wyszedł i przez trzy dni nie wrócił, ale było w nim coś takiego, że nie potrafiłam się nie uśmiechać. Może to jego słowa, a może świadomość, że wrócił.

Weszłam cicho do pokoju i zamknęłam drzwi. Uśmiechając się schowałam pelerynę do szafy i ułożyłam się w łóżku. Tej nocy wyobrażałam sobie, że jednak zostałam z nim. Że otulił mnie swoimi ramionami, a jego ciepło obejmowało moje ciało. Że jego skóra dotyka mojej, a ciepły oddech owiewa moją szyję. Tej nocy śniłam, że wszystko jest inaczej.

Obudziłam się sama. Wieczorem poprosiłam Gerdę, by obudziła mnie zaraz po tym, jak ona to zrobi. Biedna kobieta była za wszystko odpowiedzialna. Nie znała złości Pana, więc pomagałam jej jak tylko mogłam. Ona pilnowała swoich podwładnych, a ja byłam odpowiedzialna za wszystko, co dotyczyło bezpośrednio jego. Odpowiadałam też za blondynkę, którą więził Pan. Tylko mnie pozwolił tam wchodzić, karmić ją i poić, a czasami nawet opatrzyć jej rany.

Ale dziś obudziłam się sama z siebie. Nagle w mojej głowie pojawiła się myśl, że coś mogło jej się stać.

Zerwałam się siadając na łóżku i zaczęłam rozglądać się po komnacie próbując przyzwyczaić się do lekkiego światła padającego z góry. Nie pozwoliłam odsłonić okien- nie byłam gotowa, żeby zmierzyć się z zewnętrznym światem. Ale okna będące na górze były odsłonięte, by chodź trochę oświetlić pomieszczenie.

-Bardzo wcześnie wstałaś.- usłyszałam nagle głos i podskoczyłam łapiąc się za serce. Spojrzałam w miejsce, skąd dochodził głos.

-Musisz mnie tak straszyć?!- oburzyłam się widząc rozbawioną twarz Sedrica. Siedział, a właściwie leżał w poprzek dużego fotela i opierał głowę na zgiętej ręce. Wyglądał tak... beztrosko.

-Jasne, że tak. Inaczej nie było by zabawy.- odparł wzruszając ramionami.

-Gdzie Gerda?- spytałam wstając.

-Wyprosiłem ją.- powiedział wzruszając ramionami. Zatrzymałam się w połowie drogi do łazienki.

-Co zrobiłeś?!

-Nie gorączkuj się tak...-odparł od niechcenia i wstał z siedzenia. Podszedł do stolika i dopiero teraz zauważyłam, że leży na nim taca ze śniadaniem.- Chciałem być pierwszym, którego zobaczysz po przebudzeniu, a skoro nie chciałaś ze mną zostać musiałem przyjść do ciebie rano. No i ta stara baba stała szła by cię obudzić. Więc powiedziałem jej, żeby poszła zająć się czymś ważnym, a ja się tobą zajmę. I pomyślałem, że możemy razem zjeść śniadanie w łóżku.

Stałam tam chwilę osłupiała. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. To, co było między nami było takie dziwne... Byliśmy rodzeństwem, to było pewne. Ale nie mogłam pozbyć się uczucia przyciągania do niego. Nie chciałam wykraczać poza relacje "brat-siostra". Gdyby dowiedział się, że myślę o nim zupełnie inaczej, jak o rodzeństwie znienawidziły mnie i może już na zawsze by zniknął. A ja chciałam, by został. By był tak blisko, jak to tylko możliwe.

Zagryzłam wargę i pokiwałam głową.

-Dobra, daj mi chwilę, pójdę tylko siku.- powiedziała i zniknęłam za drzwiami łazienki, zanim zdążyłby cokolwiek powiedzieć. Skorzystałam z toalety, a potem zaczęłam myć ręce wpatrując się w swoje odbicie w lustrze.

Moje włosy były o wiele za długie. Już dawno zdecydowałam, że je zetnę, ale nie potrafiłam się z nimi pożegnać. Lubiłam to, jak się układały, ale często przeszkadzały mi, kiedy na przykład szłam do blondynki.

Fake Siblings ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz