Rywalizacja

80 9 7
                                    

W poniedziałek na angielskim siedziałam w ławce z Antosią.
-Widzisz bo my nie powiedziałyśmy ci jednej rzeczy-szepneła do mnie. No oczywiście czemu by nie. Czemu by nie mieć przede mną jeszcze jednej tajemnicy?
-No co- szepnełam do niej
-Musisz przyjść dziś o 14:00 na plac przy domu Oli. Nauczymy cię używać mocy-no nareszcie ale czemu jest zdenerwowana?

Dobra jest 13:57 dochodzę już do placu koło domu Oli. Doszłam. Dziwne nikogo jeszcze nie było. Zawsze przychodziła przed ostatnia (ostatnią zawsze była Oliwka). Gdzie one są? A może coś im się stało? Nagle niewiadomo skąd na placu pojawił się
Marek.
-Marek jak dobrze że przyszedłeś, wiesz gdzie są dziewczyny?
-Dziewczyny nie przyjdą one muszą... one mają ważną rozmowę.
-Z kim?
-Z...
-No
-Z Vanessą-powiedział to tak szybko że omal nie zrozumiałam. Ale czemu niby mają rozmawiać z Vanessą? Przecież mi mówiły że też jej nie lubią. Czyżby znowu mnie okłamały?
-No dobra zaczynamy- wyrwał mnie z zamyśleń Marek
-Czy przed śpiączką wiedziałam że mam moc?-Zapytałam
-Nie rodzice ukrywali to przed tobą, chcieli cię chronić- Marek za pomocą swojej mocy wyczarował mur.
-A to po co?-Spytałam
-Żeby nas zwykli ludzie nie zobaczyli-powiedział to tak jakby to było oczywiste.
-Dobra skup się, a tak poza tym to zrywam z tobą-powiedzial to tak jakby bez uczyć. Nagle zaczął padać deszcz. Jak on mógł.
-Ccc...O?-Zapytałam przez łzy
-żart- powiedział jakby nic się nie stało. Deszcz natychmiast przestał padać. Czy to możliwe że to moja sprawka?
-Czy ja mogę...
-Panować nad pogodą-powiedział zadowolony-desz oznacza że jesteś smutna bądź zdołowana słońce-szczęśliwa, burza-zła, grad-wystraszona, śnieg...- zakochana-wyrecytował dumny że wszystko zapamiętał. Ponieważ napadał deszcz wszędzie do około była woda.
-Dobra teraz się skup i powtarzaj sobie „niech woda się uniesie“-zamknęłam oczy żeby lepiej się skupić i zaczęłam powtarzać. Gdy otworzyłam oczy woda LATAŁA. Ponownie zamknęłam oczy żeby opuść wodę ale gdy je otworzyłam woda nie była zpowrotem na ziemi. Tworzyła wokół mnie kopułę. Marek patrzył na mnie jakby zobaczył ducha
-Jjjak t...yy tooo...-Byl przerażony
-A myślisz że ja wiem?-Powiedziałam cicho chichocząc. Jego mina była bezcenna. Marek zobaczył chyba że się śmieje (choć robiłam to bardzo dyskretnie).
-Myślałem że tylko my tak umiemy-powiedział bardzo zdziwiony. Przez rozmowę rozproszyłam się i cała woda spadła na mnie. Teraz to Marek się śmiał. Nagle usłyszałam grzmoty i zobaczyłam pioruny. No oczywiście przecież byłam zła
-Jesteś świetna myślę że to ci na jutro wystarczy- uśmiechnął się do mnie
-Na jakie jutro?-Spytałam zdziwiona
-No przecież jutro mamy małe zawody z gangiem Vanessy-Powiedziałam równie zdziwiony.

Następnego dnia byłam nawet dość wyspana co mnie zdziwiło. Wzięłam do ręki telefon i spojrzałam na godzinę. Była 9:00!!! Jestem spóźniona na pierwsze dwie lekcje! Szybko pobiegłam się ubrać. Nie ma czasu na malowanie zbiegłam na dół i zrobiłam sobie kanapki z serem i pomidorem. Mmm... Ale nie czas na rozkloszowane się. Pobiegłam po plecak, ubrałam się i wyszłam. Pobiegłam sprintem do szkoły cała zdyszana weszłam do budynku. Nie poszłam do szatni tylko pobiegłam do klasy. Przyroda tylko nie to.
-Dzieńdobry przepraszam za spóźnienie-powiedzialam cały czas dysząc.
-Dzieńdobry proszę usiąść i powiedz mi który masz numer w dzienniku-powiedziała a gdy zobaczyła że mam ze sobą kurtkę dodała-Poraz ostatni toleruję ominięcie ogniwa szatni przed wejściem do pracowni-cała klasa spojrzała na nią i omal nie wybuchła śmiechem
-Dobra proszę pani-powiedziałam jak naj grzeczniej

Po lekcjach jak się dowiedziałam od Marka  były zawody na placu za szkołą. Dobra grupa Vanessy już czekała my już dochodziliśmy
-Okej słuchajcie musimy współpracować. Naszym zadaniem będzie bieg 800metrów tylko że na czas i będziemy sobie (w sensie jedna grupa drugiej) przeszkadzać-Kuba wytłumaczył nam zasady.
-Kto ma jakie moce z ich drużyny?-Spytałam
-Vanessa-powietrze, Marta-woda, Oliwka-ogień, Wiola-ziemia, Wojtek-powietrze, Szymon-ogień, Maciek-ziemia-powiedziała na jednym tchu Ola. Dobra wybiła godzina wyścigu.
Stanęliśmy na starcie.
-Do biegu, gotowi... start
Pobiegliśmy. Antosia za pomocą mocy wybudowała linię ognia po ich połowie musiały ją przeskoczyć dzięki czemu zyskaliśmy przewagę. Ola popchnęła nas do przodu za pomocą wiatru. Szybko poszło. Oczywiście wygrałyśmy wyścig. Byłam z nas dumna.

Dziś rozdział wszedł późno ale brak weny mam nadzieję że zrozumiecie i zostawicie gwiazdkę i komętarz do zobaczenia w następnym rozdziale 😙

Morska Księżniczka [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz