🌙Sherlock -
- Przestań się po mnie wydzierać, Holmes - warknęłaś już piąty raz w ciągu kilku minut.
Niesamowite jak ten człowiek wyprowadzał Cię z równowagi.
- Dlaczego zamiast mi pomagać wciąż tylko przeszkadzasz?! - zapytał złośliwie.
Prychnęłaś zaplatając ręce na klatce piersiowej.
- Gdyby nie ja nie wiedziałbyś nawet gdzie szukać - uśmiechnęłaś się sztucznie, posyłając mu typowe "nie ma za co" spojrzenie.
Sherlock jedynie parsknął i odwrócił się do Ciebie tyłem. Miałaś ochotę wykrzyczeć, że to jest właśnie to co wychodzi mu najlepiej, obrażanie się jak jakaś księżniczka. Kleopatra się znalazła. Nagle Holmes odwrócił się do Ciebie przodem i jakimś cudem znalazł się niebezpiecznie blisko. Nie wiedziałaś czy przyspieszony oddech, który czułaś należy do Ciebie czy do niego.
- Musisz być taka złośliwa? - zapytał niskim głosem.
- A ty musisz być takim dupkiem? - odpowiedziałaś pytaniem.
Sherlock zaśmiał się dziwnie, po czym popatrzył na Ciebie wymownie.
- Przepraszam, że nie radzę sobie z powiedzem ludziom, że ich kocham - mruknął sarkastycznie i chciał odejść, ale zdał sobie sprawę ze swoich słów.
Przez chwilę patrzyłaś na niego z rodziawionymi ustami, a on jakby sam był zaskoczony tym co powiedział, nawet się nie poruszył. Niemal mogłaś usłyszeć wyimaginowane cykanie świerszcza w Twojej głowie, zupełnie jak w kreskówach.
- Czy ty właśnie - zaczęłaś ale nie dane było Ci dokończyć, ponieważ Sherlock Cię pocałował.
- Tak, właśnie powiedziałem, że cię kocham - przyznał obojętnie. - Nie psujmy tej chwili.
Po tych słowach to Ty go pocałowałaś.🌙 John -
Spacerowaliście wraz z Watsonem po parku. Poprosił Cię o spotkanie, ponieważ miał dość Sherlocka, który od pewnego czasu był jeszcze bardziej nieznośny niż normalnie. Dzień był chłodny, ale nie przeszkadzało to wam. Szliście powoli, rozmawiając i śmiejąc się. Cały czas trzymałaś dłonie w kieszeniach, ponieważ wiał zimny wiatr, a Twoje ciało podatne było na przemarźniecię.
- Cholerny wiatr - mruknęłaś zgarniając z czoła niesforne kosmyki włosów.
- Faktycznie jest nie do zniesienia - przyznał John. - Może wejdziemy do jakiejś kawiarni?
- Nie trzeba - uśmiechnęłaś się. - Świeże powietrze dobrze nam zrobi.
John również posłał Ci uśmiech i ruszyliście dalej. Zapomniałaś schować rękę do kieszeni, przez co zwisała ona u Twego boku. W pewnym momencie zetknęła się z dłonią Johna. Natychmiast się zarumieniłaś.
- Masz bardzo zimne dłonie - mruknął profesjonalnie John, łapiąc Twoją rękę, na co zachichotałaś. - Powinnaś się jak najszybciej rozgrzać.
Nie wiedziałaś co powiedzieć. Pozwoliłaś po prostu trzymać się za rękę. Pasowało Ci to, bo już od jakiegoś czasu lubiłaś Johna trochę za bardzo.
- Jeśli czujesz się skrępowana, to powiedz - Watson zerknął wymownie na wasze splecione dłonie.
- Nie przeszkadza mi to - powiedziałaś szybko.
John pokiwał głową. Przez chwilę szliście w milczeniu, rozkoszując się swoją obecnością i splecionymi dłońmi, które niedługo miały stać się czymś na porządku dziennym.
- Czy byłoby zbyt melodramatycznie, gdybym powiedział ci, że się w tobie zakochałem? - zapytał patrząc w niebo.
Ty natomiast uśmiechnęłaś się do ziemi. Czułaś stado motyli w swoim brzuchu.
- Owszem, byłoby - odpowiedziałaś złośliwie.
- Dobrze, że o to nie dbam - wzruszył z uśmiechem ramionami, po czym spojrzał na Ciebie i założył Ci kosmyk włosów za ucho. - Kocham cię, [T.I.].
- Ja Ciebie też, John...🌙 Moriarty -
Stukot Twoich obcasów echem roznosił się po sądowych korytarzach. W mediach od rana huczało o tym co zrobił James. Nie mogłaś uwierzyć, że dał się tak głupio złapać ani, że o niczym Ci nie powiedział. W sądzie roiło się od ludzi, przez co miałaś problem ze znalezieniem Jima. Całe szczęście, miałaś takiego pecha, że wpadłaś na jakiegoś mężczyznę, ale dzięki Bogu okazał się nim James. Natychmiast zmierzyłaś go morderczym spojrzeniem.
- Co ty sobie wyobrażasz?! - zgromiłaś go szeptem. - Muszę dowiadywać się z telewizji, że masz rozprawę w sądzie?! Myślałam, że mówimy sobie o takich rzeczach!
- Ale to nic ważnego - stęknął Moriarty, a krew w Tobie zabuzowała.
Niech go Bóg strzeże, bo może zaraz stracić głowę.
- Nic ważnego? - parksnęłaś. - Człowieku, możesz trafić do więzienia, a ty mi mówisz, że to nic ważnego! Co ci się naroiło w tej pustej główce?!
Jim zmierzył Cię zmęczonym spojrzeniem. Dopiero wtedy zauważyłaś, że stoi za nim policjant, który patrzył na Ciebie ostrzegawczo.
- Mogę go pożyczyć na chwilkę? - zapytałaś z głupim uśmiechem.
Gliniarz niechętnie pozwolił wam porozmawiać na osobności, a Ty odciągnęłaś Jamesa w bardziej ustronne miejsce. Policjant oczywiście cały czas miał was na oku.
- Dobra, mów mi szybko na jaki idiotyczny pomysł wpadłeś? - zapytałaś zniecierpliwiona, gdy znaleźliście się prawie sami.
- Wyzwałem Sherlocka na pojedynek - wzruszył ramionami. - Nie patrz tak na mnie, [T.I.].
Uniosłaś brew czekając na resztę wyjaśnień.
- Wszystko będzie dobrze - zapewnił. - Nikt mnie o nic nie oskarży.
- Obyś miał rację - westchnęłaś przytulając go. - Ale nie rób mi tak więcej.
- Ma się rozumieć - zaśmiał się głupio.
W tym momencie usłyszeliście jak wzywają go na salę. Popatrzyłaś na niego smutno, kiedy policjant złapał go za ramię i pociągnął w stronę sali sądowej.
- Będę tu czekać - rzekłaś spokojnie.
- Nie martw się o mnie - poprosił.
Pokiwałaś głową, ale i tak cholernie się o niego bałaś.
- [T.I.] jeszcze jedno! - zawołał zanim zniknął z Twojego pola widzenia. - Kocham cię.
- I ja ciebie też - wyszeptałaś wiedząc, że Cię nie usłyszy.
CZYTASZ
ˢᵘᵖᵉʳˡᵒᶜᵏ ᵖʳᵉᶠᵉʳᵉⁿᶜʲᵉ ✔️
RandomMoże być tu mnóstwo błędów i niepoprawności, ale nie wiem czy kiedykolwiek będzie mi się chciało wprowadzić korekty. Pierwsze na wattpadzie imagify i preferencje z postaciami z Sherlocka oraz Supernatural! 🌙 Sherlock 🌙 John 🌙 Moriarty 🌙 Mycrof...