68. Wyjdziesz za mnie?

7.3K 334 79
                                    

🌙Sherlock -
Siedzieliście w Tapas Brindisa Soho. Zdziwiło Cię, że Sherlock zaprosił Cię na kolację. Raczej tego nie robił, nie należał do romantyków. Miałaś pewne obawy co do tej kolacji, chociaż póki co po prostu siedzieliście i rozmawialiście. Tak, dokładnie. Poszliście na kolację, ale praktycznie nic nie zamówiliście, poza dwiema szklankami wody. Zawsze tak było. Nie jadaliście zbyt wiele. Jedyną dziwną rzeczą, było to, że Sherlock ciągle uciekał wzrokiem, jakby nie mógł na Ciebie spojrzeć. Zaczynało Cię to co najmniej niepokoić.
- Wszystko w porządku? - zapytałaś w końcu.
Detektyw odezwał wzrok od okna i spojrzał na Ciebie.
- Tak, oczywiście - mruknął. - Dlaczego pytasz?
- Jesteś jakiś dziwny - wzruszyłaś ramionami, ale szybko się zreflektowałaś. - Dziwniejszy niż zwykle.
Zauważyłaś, że Sherlock uśmiechnął się półgębkiem i wbił wzrok w swoje ręce.
- Stresuję się trochę - przyznał.
Uśmiechnęłaś się łagodnie i chwyciłaś jego dłoń.
- Sherlock Holmes stresuje się kolacją ze swoją dziewczyną? - zapytałaś z udawanym zdziwieniem.
Jego uśmiech natychmiast zniknął, a Ty zesztywniałaś.
- A propos dziewczyny - mruknął dziwnie, a jego ręką zniknęła pod stołem. - Nie wiem za bardzo jak to powiedzieć...
Zmierzyłaś go podejrzliwym spojrzeniem, po czym oblizałaś wargę.
- Sherlock...
- [T.I.] - westchnął cicho. - Ile już jesteśmy razem? To jest dla mnie ciężkie do przyjęcia i tak naprawdę chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję...
Nerwowo zaczęłaś bawić się skrawkiem serwetki, próbując ukryć drżenie dłoni.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytałaś cicho.
Sherlock wbił wzrok w widok za oknem. Słyszałaś jak palcami stuka w spód stołu.
- Może - zaczął powoli. - Nie sądziłem, że to takie trudne...
W tym momencie wyciągnął rękę spod stołu i podsunął Ci czerwone pudełeczko. Kiwnął głową, abyś je wzięła. Drżącym dłońmi je otworzyłaś, a Twoje oczy niemal wyszły z orbit.
- S-sher - wydukałaś patrząc na pierścionek, tkwiący w pudełeczku.
- Wyjdziesz za mnie? - Sherlock zapytał cicho, patrząc na Ciebie wyczekująco.
Kompletnie Cię zatkało. Nie odezwałaś się, za to wstałaś ze swojego miejsca, usiadłaś detektywowi na kolanach i złączyłaś wasze usta w słodkim pocałunku.
- To znaczy tak? - zapytał z ulgą w głosie.
- Tak - przytuliłaś się do niego mocno.

🌙 John -
Przeżuwałaś zamówionego przez siebie łososia i z delikatnym uśmiechem patrzyłaś na Johna, który ciągle patrzył w swój talerz lub wszędzie dookoła. Byle nie na Ciebie.
- Doktor Watson proszony na ziemię - zawołałaś udając swój profesjonalny ton. - John, bo będę zmuszona rzucić w ciebie widelcem!
Mężczyzna ewidentnie wyrwany z transu, popatrzył na Ciebie lekko nieprzytomnie.
- Przerażasz mnie - zażartowałaś.
- Zamyśliłem się - podziubał widelcem w talerzu. - Jak twój łosoś?
Przewróciłaś oczami.
- Martwa ryba to martwa ryba - wzruszyłaś ramionami. - Nieważne jak smaczna. Bardziej jednak interesuje mnie co się dzieje z tobą. Zachowujesz się jakbyś był w jakimś transie.
John rozdziawił usta i chciał coś powiedzieć, ale się powstrzymał.
- Sekretne życie doktorka Watsona - mruknęłaś wkładając do ust kolejny kęs.
- Zaczynasz być coraz bardziej zgryźliwa - zauważył dość nieśmiało.
- A ty dziwaczny - odpowiedziałaś. - Mówisz mi, że idziemy do eleganckiej restauracji, wciskam się w kieckę ze studniówki, a ty zachowujesz się jak jakieś zombie. Co się dzieje, John?
- Sukienka ze studniówki? - zdziwił się, a Ty uderzyłaś się ręką w czoło.
- Sarkazm, John - mruknęłaś.
On podrapał się nieśmało po karku i głośno nabrał powietrza. Dotknęłaś jego ręki, która spoczywała na stole i lekko drżała. Ścisnęłaś ją uspokajająco.
- Hej, to na pewno nie jest nic tak strasznego, czego bym nie zrozumiała - uśmiechnęłaś się promiennie. - Strzelaj, John.
Watson wytarł ręce w spodnie i westchnął ciężko. Popatrzył na Ciebie z błogim uśmiechem.
- Wyglądasz przepięknie - powiedział szczerze, a Ty się roześmiałaś.
- To jest ta straszna rzecz, przez którą jesteś tak okropnie zestresowany?
John również się uśmiechnął i z ulgą stwierdziłaś, że się rozluźnił.
- Chciałem tylko rozluźnić tym atmosferę - rzekł wymijająco. - I usłyszeć Twój śmiech.
- Nie czaruj, tylko mów - ponagliłaś go z ustami pełnymi łososia.
John pokiwał głową i zaczął szukać czegoś po kieszeniach. Czułaś, że powoli drętwiejesz, a kiedy zobaczyłaś w jego rękach czarne pudełeczko, nie zdążył nic powiedzieć. Omal nie udusiłaś się rybą, którą jadłaś. Gdy w końcu przestałaś się dławić, popatrzyłaś na Johna zaszklonymi od kaszlu oczami.
- Ja... - zaczął dukać - chciałem... Zapytać czy... Zostaniesz moją...
- Tak - przerwałaś mu, a widząc jego minę, rzekłaś. - Nie patrz tak na mnie. Przeciągałeś jakbyś miał od tego umrzeć...
John z niedowierzaniem pokręcił głową i złączył wasze usta w pocałunku, wsuwając Ci pierścionek na palec. Byłaś szczęśliwa jak nigdy.

ˢᵘᵖᵉʳˡᵒᶜᵏ ᵖʳᵉᶠᵉʳᵉⁿᶜʲᵉ ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz