143. Pora wstawać + podziękowania

7.7K 360 97
                                    

Na dole mowa pożegnalna, także może lepiej tego nie czytajcie.

🌙 Sherlock -
Trudno było Ci się przyzwyczaić do spania z detektywem. Zdawało się to być jedną z tych rzeczy, o które nie dbał, ale najwidoczniej się myliłaś, lub Sherlockowi spodobało się przytulanie.
Potrafiliście spędzać w łóżku nawet większość dnia, pod warunkiem, że nie szłaś do pracy, a on nie miał śmiertelnie poważnej sprawy do rozwiązania.
Tego dnia był właśnie jeden z tych poranków. Ty miałaś urlop, a jedyna sprawa jaką Sherlock mógł się zająć, była sprawą Twoich znikających z prania majtek oraz skarpetek.
Przewróciłaś się właśnie na drugi bok z cichym westchnięciem i kontynuowałaś swoją podróż po krainie snów. Detektyw już nie spał i nie spodobało mu się Twoje nagłe oddalenie od niego. Przysunął się do Ciebie i schował twarz w zagłębieniu Twojej szyi. Jego loki połaskotały Twoją twarz, na co zareagowałaś lekkim, sennym uśmiechem.
- [T.I.] - jego i tak niski głos, potraktowany poranną chrypą, zabrzmiał tuż nad Twoich uchem.
Nie zareagowałaś. Dopiero, kiedy miękkie usta detektywa odnalazły to specjalne miejsce pod Twoich uchem, wydałaś z siebie cichy pomruk zadowolenia.
- Mhm, widzę, że ktoś tu jest w nastroju - przeciągnęłaś się, ziewając, po czym odwróciłaś się przodem do Holmesa. - Dzień dobry.
Sherlock w odpowiedzi uśmiechnął się i pocałował Cię przelotnie.
- Czasem mam wrażenie, że ktoś cię w nocy podmienia na takiego bardziej miękkiego - zażartowałaś, kiedy Twoje palce zaczęły bawić się końcówkami jego loków. - Ale nie narzekam...
Jego zawsze chłodne dłonie powędrowały w dół Twoich pleców, wywołując tym samym przyjemne dreszcze.
- Mam rozumieć, że nie wypuszczasz mnie dzisiaj z łóżka? - zaśmiałaś się, kiedy Sherlock zaczął podwijać górną część Twojej piżamy.
- Na pewno nie tak szybko, jak myślisz...

🌙 John -
Na dworze było jeszcze ciemno, kiedy zsunęłaś kołdrę ze swoich ramion, aby przytulić się do Watsona i kontynuować swój piękny sen. John odruchowo objął Cię ramieniem, chowając twarz w Twoich włosach. Ciche pochrapywanie przestało Ci już przeszkadzać, dlatego mogłaś spać spokojnie.
Spokojnie było do czasu. O piątej rano po całym waszym pokoju rozniósł się głośny odgłos dzwoniącego budzika. Był on przeznaczony dla Johna, ale jak zwykle obudził najpierw Ciebie. Zerwałaś się z łóżka, aby wyłączyć denerwujące Cię urządzenie i opadłaś na poduszkę. John mruknął niezadowolony, po czym obrócił się na drugi bok.
- Nie chce mi się - jęknął, a Ty zaśmiałaś się pod nosem. - Nie idę dzisiaj do pracy.
- Mhm, ja też nie - potwierdziłaś pocierając zaspane oczy. - Jak na mój gust, możemy się stąd nie ruszać...
Watson uśmiechnął się pod nosem.
- Studenci nie przeżyją bez ciebie dnia, kochanie - zażartował, a Ty wywróciłaś oczami.
- Tak jak twoi pacjenci...
Na chwilę zamilknęliście, rozkoszując się ostatnimi chwilami w ciepłym łóżku. W końcu obydwoje westchnęliście.
- Trzeba się zbierać - rzekłaś niechętnie.
- Mhm...
- Ale ja idę pierwsza do łazienki.

🌙 Moriarty -
Łóżko było ciepłe i wygodne, James również, więc dlaczego miałabyś chcieć zrywać się skoro świt, jeśli w perspektywie miałaś kilka godzin leżenia z najseksowniejszym mężczyzną pod słońcem? Twoja psychika zadziałała sama. Nie dałaś się obudzić ani porannym promieniom słońca, wpadającym do waszej sypialni ani odgłosom dochodzącym zza okna. Co innego Jim. On zdawał się wstać wraz ze wschodem słońca. Kilka godzin spędził wpatrując się w sufit, czekając aż wstaniesz po dobroci. To się jednak nie wydarzyło. Jamesowi nie chciało się czekać. Postanowił zadziałaś na własną rękę. Jego dłoń zanurkowała pod kołdrę, szukając Twoich nóg, splątanych z jego własnymi. Kiedy w końcu zlokalizował Twoją łydkę, przejechał po niej delikatnie opuszkami palców, sprawiając, że drgnęłaś, a niezadowolony pomruk wydobył się z Twoich ust. James powtórzył swoją czynność kilka razy. W końcu nie wytrzymałaś. Z impetem wyprostowałaś obydwie nogi, zrzucając tym samym Jima z łóżka. Jęknął obolały, a Ty uśmiechnęłaś się zwycięsko z wciąż zamkniętymi oczami.
- Jesteś bezlitosna - mruknął wracając na łóżko.
Uchyliłaś jedną powiekę, aby na niego spojrzeć.
- Na przyszłość będziesz wiedział, żeby nie popełniać tego błędu - wzruszyłaś ramionami. - A teraz daj mi jeszcze pięć minutek...
- O nie, moja droga - zawołał ściągając Cię z łóżka.
- James, potrzebuję snu! - zaoponowałaś.
- A ja potrzebuję cię pod prysznicem...

ˢᵘᵖᵉʳˡᵒᶜᵏ ᵖʳᵉᶠᵉʳᵉⁿᶜʲᵉ ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz