Rozdział 23

857 61 5
                                    

~*~

*Fuyuka*

Byłam na miejscu minutę wcześniej niż chłopak, ponieważ wcześniej dość znacznie go wyprzedziłam. Podeszłam do boksu konia sprawdziłam czy ma jedzenie. Nie miał. Nasypałam mu jedzenia i nalałam wody. Podczas gdy jadł, ja zajęłam się sprzętem. Uszykowałam sobie wszystko, a gdy koń skończył wyprowadziłam go z boksu. Wyczyściłam mu kopyta i wyczesałam sierść. Następnie zajęłam się zakładaniem całego sprzętu. Gdy już skończyłam zobaczyłam, że Levi stał już gotowy ze swoim koniem. 

- Chodź dam Ci ochraniacze. Przywiąż konia.- Mruknął i gdzieś poszedł. 

Przywiązałam konia do słupka, pogłaskałam po pyszczku i ruszyłam w tym samym kierunku co wtedy chłopak.  Spotkałam go jednak wcześniej i gdy wzięłam od niego ochraniacze wróciliśmy do koni. Założyłam ochraniacze oraz dwie pary ochraniaczy na nogi konia.* 

- Wiesz jak wsiąść? 

- Widziałam jak ktoś wsiadał, ale sama nie potrafię.- Powiedziałam odwiązując konia od słupka. 

Chłopak westchnął. Podszedł do mnie i kazał stanąć po lewej stronie, co od razu wykonałam, a Levi stanął za mną. 

- Złap wodzę.- Wykonałam polecenie.- Teraz wsadź lewą nogę w strzemię. Podskoczysz dwa razy, a za trzecim razem mocno się odbijesz. Przy trzecim skoku pomogę Ci wsiąść.- Wytłumaczył, a ja skinęłam głową. 

- A co będzie jak uderzę konia?- Zapytałam lekko zdenerwowana.

- Kopnie cię prawdopodobnie. Po prostu go nie uderz.- Westchnął zirytowany. 

- Oj już się tak nie denerwuj Levi.- Powiedziałam 

Podskoczyłam dwa razy by następnie odbić się mocniej na prawej nodze. Wtedy Levi chwycił mnie za biodra i pomógł doskoczyć. Uśmiechnęłam się i wydałam z siebie przybliżony dźwięk radości podnosząc ręce do góry. 

- Widzisz! Ja siedzę na koniu!!!!!- Krzyknęłam w jego stronę uśmiechając się najszerzej jak potrafię.

- Mało jest potrzebne żeby cię uszczęśliwić.- Rzucił prowadząc konia na wybieg. 

- Po prostu życie mnie nauczyło by cieszyć się ze wszystkiego, ponieważ w końcu i tak to stracimy.- Wytłumaczyłam nadal się uśmiechając. 

- Racja.- Przyznał mi rację, a ja spojrzałam na niego zaskoczona.- No co?

- Nic. Myślałam, że to wyśmiejesz albo się po prostu ze mną nie zgodzisz. Ale...- Uśmiechnęłam się lekko.- Cieszę się, że ze mną się zgadzasz. 

Nie odezwał się. Zaczął mi tłumaczyć wszystko. Jak jeździć, jak panować nad koniem. Zaliczyłam dość sporo upadków, ale było naprawdę zabawnie. 

*4 godziny później*

Zbliżał się czas kolacji, a my nadal byliśmy na wybiegu. Nie chciałam jeszcze tego kończyć. Było naprawdę fajnie. Nawet towarzystwo Levi'ego mi już tak bardzo nie przeszkadzało. Był znośny. Bardzo dobrze tłumaczył i do tego był cierpliwy co przy mnie jest cechą obowiązkową. 

- Schodź i idź się zajmij koniem.- Powiedział schodząc ze swojego konia i kierując się do stajni. 

Sama z ociąganiem zrobiłam to samo i z opuszczoną głową skierowałam się do pomieszczenia, w którym chwilę temu zniknął Levi. Tam go wyczyściłam i ściągnęłam cały ten sprzęt. Nalałam mu wody i nasypałam jedzenia. Posiedziałam z nim jeszcze 10 minut głaszcząc i nie raz coś mówiąc do niego. Gdy wyszłam Levi już na mnie czekał. Co było dziwne. W końcu mógł sobie pójść, trafiłabym przecież. 

- Jutro odpuścimy sobie. Mam coś do zrobienia.- Powiedział i ruszył w kierunku zamku. 

- Dobra.- Rzuciłam i poszłam za nim. 

Zostało jakieś 10 minut do kolacji, więc przyśpieszyłam tempo. Byłam strasznie głodna, a nie chciałam by tamta trójka i ta dziewczyna, chyba Sasha wszystko zjedli. 

*40 minut później*

Było już po kolacji, a ja wróciłam do pokoju. Chwyciłam piżamę i ruszyłam korytarzem by trafić do łazienki. Gdy już się wykąpałam wróciłam do pokoju. Rzuciłam mundur na krzesło przy biurku stwierdzając, że jutro go wypiorę. Westchnęłam rzucając się na łóżko. Zaskrzypiało pod moim ciężarem. Skrzywiłam się. Wlazłam pod kołdrę i pomyślałam o dzisiejszej lekcji jazdy konnej. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie. Po chwili zasnęłam pogrążając się we wspomnieniach z dzisiejszego dnia i dzięki temu zasnęłam z uśmiechem na twarzy. 

~*~

Ja już nigdy nie piszę rozdziałów u siebie w pokoju gdy są tam te trzy kojoty (Czytaj. Moja kuzynka, siostra i dziewczyna siostry.) Włączają stare piosenki Justina Biebera i śpiewają. Choć to raczej można nazwać wyciem kojotów nie jeżeli śpiewaniem. Bardzo możliwe, że obrażam kojoty, ale nie wiem do czego to porównać.

Mam nadzieję, że rozdział się podoba, bo zaraz oszaleję przez nie, a nie chcę nikogo zamordować. No okey. Ja uciekam. Aktualnie z Wattpada i ze swojego pokoju.

Bayooooo!!!!

Kazenakii

PS.

KOMENTUJCIE!!!!!!

ORAZ

GWIAZDKUJCIE!!!!!!

Piosenka:

  「Project K AMV」••• I'm a Lion ᴴᴰ  


Jedna decyzja | Shingeki No KyojinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz