22:00 - new year's eve

17.7K 1.8K 932
                                    

(A/n miało być wczoraj, wybaczcie, ale randewu z Chińczykiem trochę się przeciągnęło :c
Pss.. Uprzedzam, że na tych flashbackach będą się działy zjebane rzeczy
bardzo bardzo zjebane)

++

- Zimno mi, Jungkoookieee! - mlasnął przeciągle Taehyung, wisząc na plecach młodszego niczym mały niedźwiadek, kiedy schodzili z bloku po drabince.

To było chyba najbardziej ryzykowną rzeczą w ich życiach, której z pewnością woleliby później nie pamiętać. Przecież gdyby Kim postanowił poluzować uścisk nóg wokół jego bioder lub rąk wokół szyi, roztrzaskałby się, jak szklana butelka o asfalt (albo raczej rozplaszczył, jak jajko wbite na patelnię).

- Już, już, mały, zaraz się rozgrzejemy - mruknął, ciężko dysząc, gdy powolnie pokonywał kolejne szczeble. Ręce ślizgały mu się po metalowych prętach, butami kilka razy nie trafił na odpowiedni stopień, ale jakoś się tym nie przejmował, a zamiast trząść się ze strachu, co chwilę wybuchał pijackim śmiechem, bagatelizując ryzyko.

- Zabierzesz mnie na herbatkę z miodem? - dopytał "mały miś", wydymając dolną wargę.

A w głowie nietrzeźwego biznesmena zrodził się wspaniały wręcz pomysł.

- A lubisz miód?

- Lubię, Kookie. Ciebie też lubię - zachichotał, opierając brodę na umięśnionym ramieniu Jeona, cmokając co chwilę jego szyję, na której z wysiłku uwidoczniły się pulsujące tętnice. - Tak bardzo, baaardzoo.

- No to zabieram cię na lody.

- Ale mi jest zimno!

- Ale to będą lody z miodem! - wyjaśnił czarnowłosy, zeskakując z chłopakiem na ziemię. Udało się.

Taehyung pokiwał głową, ale w sumie to do gadania nie miał za dużo, bowiem wciąż był niesiony na plecach nowo poznanego.

Ostre, zimowe powietrze, nieprzyjemnie muskało ich skóry, a nosek Kima zrobił się cały czerwony. Postanowił więc skupić uwagę na rozbłyskującym różnymi kolorami niebie.

Posmutniał, kiedy weszli do pierwszego, lepszego marketu, bo piękne widoki zniknęły, a mu już nawet nie zależało na ciepełku.

Obserwował dokładnie poczynania towarzysza nocy, kiedy skręcił na dział z przetworami, chowając pod kurtkę butelkę płynnego miodu, chyba jakiegoś kwiatowego, ale żaden z nich nie był pewien.

- Nie płacisz?

- Nie chce mi się szukać portfela - burknął, wychodząc ze sklepu, jak gdyby nigdy nic. Dopiero kiedy wybiegł za nimi ochroniarz, poderwał się do biegu, pędząc przed siebie z zaskoczonym maluchem na plecach, który czuł się, jakby właśnie jeździł konno na jakimś szalonym rodeo. - Zgubiliśmy go - uśmiechnął się pod nosem, zatrzaskując drzwi do publicznej toalety, do której przed sekundą wparowali. - To jak, głodny?

- Ale.. Ale gdzie lody, Kookie?

- Mały, jaki ty jesteś głupiutki - pokręcił głową z rozbawieniem, zrzucając go z siebie. Obrócił się do Tae przodem, a nim ten zdążył cokolwiek powiedzieć, momentalnie zsunął z siebie spodnie, wylewając na dłoń słodką, lepiącą się ciecz. - Śmiało, posmakuje ci - wysmarował miodem penisa na całej długości, a oczka bruneta od razu zaświeciły.

Przytaknął, oblizując usta ze smakiem, a następnie klęknął przed swoim przyszłym mężem i delikatnie musnął główkę językiem. Mruknął z zadowoleniem, bez uprzedzenia biorąc w usta stwardniałą męskość.

Naprawdę, ten Jungkook to chyba był na jakiejś wiecznej viagrze.

- Taehyungie - syknął, odchylając głowę do tyłu, gdy straszy zasysał się na nim wyjątkowo mocno i agresywnie, nie pozwalając, by choćby kropelka słodyczy się ostała. - Cholera, ty musisz za mnie wyjść.









_______________________

ja pierdole

sexy husband ﻬ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz