To mogło wyglądać doprawdy komicznie, kiedy dwudziestoletni biznesmen siedział na swojej kanapie, w swoim własnym mieszkaniu z rękami spoczywającymi na kolanach, jakby właśnie czekał na reprymendę od surowej dyrektorki za wagarowanie albo ściąganie na egzaminie. A prawda była taka, iż mało brakowało, by popuścił w gacie w obawie przed tym, co powie mu Taehyung.
Cholera, powinien być w domu kilka godzin temu, a wrócił zaledwie dziesięć minut wstecz i od razu zamknął się w łazience, nie racząc męża nawet najkrótszym, najbardziej szyderczym spojrzeniem. To go martwiło, ale postanowił czekać. Sam już nie wiedział czy bardziej niepokoił go fakt, iż Tae szlajał się sam po mieście (albo gorzej - z jakimiś szemranymi znajomymi), czy to, że nakrył go na kłamstwie.
Mimo że Jeon miał sporo czasu na wymyślenie kolejnej bajeczki, nic sensownego nie przychodziło mu do głowy. Nawet nie potrafił zjeść obiadu ani wypić kawy, bo żołądek wykręcał się na wszystkie możliwe strony, przełyk się najwidoczniej zaklinował, a oczy zaczynały go piec.
Powinien się przyznać czy znów strugać głupa?
- Hej! - krzyknął, podrywając swój odziany w bokserki Calvina Kleina tyłek z kanapy. Jeśli myślał, że mąż nagle się uśmiechnie i rzuci mu w ramiona, to raczej był niezdrowy na umyśle. - Tae, możemy pogadać? - zapytał i odchrząknął, patrząc jak owinięty ręcznikiem brunet przystaje w progu i spogląda na niego spode łba. - Wszystko ci wytłumaczę, tylko weź mnie, proszę, wysłuchaj...
- A więc słucham - bąknął starszy i jak na złość zrzucił z siebie okrywający go materiał.
O kurwa.
Oparł rękę wysoko ponad swoją głową, wypinając przy okazji biodro w bok, a swoje mokre włosy zaczesał niedbale do tyłu. Wyglądał tak pięknie, tak seksownie i kusząco, że Jungkook automatycznie usiadł z powrotem z kilku powodów:
1. Właśnie mu stanął.
2. Chyba zrobiło mu się słabo i duszno.
3. Miał ochotę się na niego rzucić, ale wiedział, że tamten i tak go odepchnie.
- No, także ten...
- ... no? - ponaglał go Taehyung, głośno wzdychając. Jasny gwint, czy on mógłby choć na chwilę zbrzydnąć, żeby dwudziestolatek mógł się uspokoić i po prostu wysłowić?
- Bo to nie tak jak myślisz - odparł, klepiąc wolne miejsce obok siebie, na co mniejszy zaniósł się głośnym śmiechem. No tak, standardowy tekst każdego faceta, który zjebał.
- Dobra, słuchaj, Kook. Pominę fakt, co robiłeś na mieście wtedy, kiedy powinieneś być w pracy, a na dodatek u jubilera.
- Skąd to niby możesz wiedzieć? - oburzył się czarnowłosy, jakby zapominając na moment, że nie powinien pyskować, a raczej ze skruchą patrzeć w podłogę i przytakiwać.
- Idioto, nie rozłączyłeś się i pierdoliłeś o jakichś świecidełkach, nie jestem głupi - przewrócił oczami i schylił się po swój rzucony na panele ręcznik.
- Tae, błagam cię, przestań - mężczyzna zagryzł dolną wargę i zacisnął uda, widząc wypiętą w jego stronę pupcię męża. A trzeba nadmienić, iż była to najpiękniejsza, najzgrabniejsza i od niedawna także jego, pupcia.
- Ale co mam przestać? Gniewać się czy... - przerwał, by w jednej chwili uklęknąć do niego tyłem i podeprzeć się na łokciach. - Och, tu chyba leżał jakiś paproch - mruknął, a młodszy tylko zacisnął szczęki i wziął głęboki oddech, ostatkiem sił kontrolując swoje popędy.
Kurwa, taki gładki, jeszcze lekko mokry i absolutnie zniewalający. Chyba nie ma na świecie człowieka, który nie uległby jego urokowi i nie miałby na to zmysłowo wygięte ciałko ochoty.
- Miałem wolne, mój zastępca dzień wcześniej odbębnił nadgodziny, bo pokłócił się z żoną i nie chciał wracać do domu, a więc nie było dużo do roboty - dał radę z siebie wydusić, choć czuł, jak jego członek boleśnie ociera się o materiał jego bielizny i spodni. Spodni, które nagle zrobiły się zbyt ciasne. - Także poszedłem na miasto i spotkałem swoją byłą. No weź, kiedyś już o niej rozmawialiśmy. Nie rozumiem, po co się tak obrażać, skoro przed ślubem obydwoje mieliśmy jakichś partnerów czy partnerki. Teraz jestem z tobą, jestem szczęśliwy i cię z nikim nie zdradzam. No powiedz, jak mógłbym cię zdradzać, kotku?
- Nie wiem. Ale jakoś okłamywanie mnie przychodzi ci niezwykle łatwo - syknął brunet, powoli wstając z ziemi. Powtórnie owinął się ręcznikiem i spojrzał na Jungkooka z wyrzutem. Miał takie smutne oczy...
- Nie okłamywałem cię, no Jezu!
- Nie? Czyli nie zrobiłeś swojej byłej bachora? - prychnął Taehyung, a widząc zmieszanie na twarzy młodszego, nie potrzebował żadnej odpowiedzi. Już wszystko wiedział. - Rozumiem - uśmiechnął się sztucznie i machnął ręką, kierując swoje kroki do sypialni. Tej nocy nie zamierzał z nim spać.
- Poczekaj, słoneczko - zerwał się z miejsca i podbiegł do mniejszego, łapiąc go za ramiona i obracając siłą w swoją stronę. - Nie będę kłamał, uprawiałem z Hyunbin seks wiele razy, ale to chyba nic złego, zważywszy na fakt, iż była moją dziewczyną przez długi czas, prawda?
- Mhm - wzruszył ramionami, błądząc wzrokiem po pomieszczeniu.
- Ty pewnie też nie jesteś prawiczkiem i nawet nie oczekiwałbym od ciebie czystości, po prostu... po prostu Hyunbin zaszła w ciążę i wmawia mi od dłuższego czasu, że to moje dziecko. Ale przysięgam, zabezpieczaliśmy się, a ja właśnie dziś dowiedziałem się, że mnie zdradzała. To dziecko nie jest moje, musisz mi uwierzyć - powiedział, oddychając coraz szybciej, by na koniec lekko musnąć wargami ciepłe czoło swojego męża.
- Nie dałeś mi podstaw do tego, bym mógł ci uwierzyć lub zaufać, Kook - szepnął, odpychając od siebie tors męża.
- Proszę, Taeś... Tylko ty się dla mnie liczysz, nigdy bym cię nie zdradził i-
- No okej. Ale wiesz co? Bardziej niż zdrada, brzydzi mnie kłamstwo, Kook - powiedział, przeciskając się pod ramieniem męża i uciekł ze łzami w oczach do łóżka.
A Jungkooka te słowa uderzyły tak mocno, że nawet nie był w stanie go zatrzymać.
Tej nocy poprzytulać to on będzie mógł ewentualnie butelkę soju.
_____________________
W A K A C J E
Także pyśki, udanych wakacji, korzystacie ze słoneczka i wypoczywajcie jak najwięcej 💞
CZYTASZ
sexy husband ﻬ taekook
Acak❝Baby, you're electric.❞ [ukończone] comedy; +18; top!jk; trochę rak i kac vegas (#1 in vkook - 170319 #7 in random - 210218)