Taehyung naprawdę nie mógł uwierzyć w to, co przed chwilą się wydarzyło. Wciąż siedział przy stole jak zamurowany, trzymając gorący kubek z kawą przy ustach od jakichś dziesięciu minut bez zmian. Chyba drgała mu powieka, co bardzo chciał wytłumaczyć niedoborem magnezu czy inną tego typu medyczną brednią, ale prawda była taka, że zwyczajnie nie potrafił przyjąć do informacji, iż...
- Jungkook. Minął rok, rozumiesz? Całe dwanaście miesięcy, a oni dopiero teraz sobie o mnie przypomnieli... - westchnął, patrząc jak mąż tarza się po podłodze razem z Taekookiem. I gdyby nie telefon od matki, który konkretnie zniszczył mu humor, pewnie zacząłby się śmiać. Bo cóż, od kiedy do ich mieszkanka wprowadził się puszysty pers z uciekającym okiem, to biznesmen stał się jego największym adoratorem. - Słuchasz mnie w ogóle, głąbie?!
- Słucham! - krzyknął, odrywając się na chwilę od zabawy z Taekookiem. Wziął więc kota na ręce i jęknął z rozczulenia, gdy zwierzak na pieszczoty odpowiedział słodkim mruczeniem. - Po prostu nie rozumiem, czemu przyjęcie przeprosin to dla ciebie taki problem.
- Bo gdyby nie to, że ta mała szmata, przez którą wszystko trafił szlag, nawaliła się na urodzinach wujka, nie zadzwoniliby. Tyle czasu, a ona dopiero teraz przyznała się, że leciała na mnie od piątej klasy podstawówki i to ona zaczęła dobierać się do mnie, a nie na odwrót.
- Nie ma tego złego, skarbie. Gdyby nie ona, nie poznalibyśmy się, a ja bym teraz nie żył - odpowiedział Jungkook, wzruszając ramionami. - O mój Boże, zobacz! - pisnął, kiedy Taekook zaczął bawić się pomponem jego czapki Świętego Mikołaja.
Taehyung uderzył czołem o blat stołu.
- Niby tak.
- Coś jeszcze gadali?
- Zaprosili nas dzisiaj na kolację wigilijną - mruknął niezbyt ucieszony taką wizją student, wreszcie dopijając swoją kawę z mlekiem i cynamonem. Były święta, a Tae kochał święta. Dlatego też każdy napój czy każde danie zawierało w sobie cynamon lub przyprawę do piernika, a mieszkanie tonęło w bożonarodzeniowych dekoracjach.
- Jak to "nas"? Powiedziałeś im, że masz męża?!
- Nie, no coś ty. Jeszcze matka poleciałaby na jakąś skargę do biskupa. - Taehyung odstawił kubek i oparł brodę na swojej ręce. - Po prostu mam już tego dość, tego, jacy wszyscy w tym domu są toksyczni. Równie dobrze mógłbym teraz nie żyć, mógłbym zostać zamordowany tamtej świątecznej nocy, kiedy mnie wyrzucili, i nikt by nawet o tym nie wiedział. Więc doszedłem do wniosku, że mam w nosie to, co o mnie pomyślą. Skoro naprawdę chcą naprawić nasze relacje, muszą zaakceptować mnie w całości. Powiedziałem, że mam faceta. Że mam cudownego mężczyznę już od roku i jestem szczęśliwy, nawet bez ich wsparcia.
Jungkook wypuścił wiercącego się Taekooka, po czym wstał z podłogi i podszedł do męża. Zaczął masować mu kark i co rusz posyłał mu słodkie całusy w czubek głowy.
- Jak zareagowali?
- Coś tam burknęła pod nosem, ale kiedy zagroziłem, że się rozłączę, zaczęła mnie przepraszać i powtarzać, że to w porządku i skoro jesteś taki cudowny, to chętnie cię pozna.
- No to już mamy plany na wieczór! - Mężczyzna klasnął w dłonie i podszedł do radia, które momentalnie podgłośnił, słysząc swój ulubiony, świąteczny przebój.
- Guk, ty nie wiesz, w co się pakujesz... Będzie cała rodzina: matka, ojciec, wujkowie z ciotkami i kuzynostwo... Oni są nienormalni i-
- Dam radę. Po prostu taki ty razy dziesięć - przerwał mu czarnowłosy, wyciągając z szafek produkty do pieczenia ciastek.
CZYTASZ
sexy husband ﻬ taekook
Losowe❝Baby, you're electric.❞ [ukończone] comedy; +18; top!jk; trochę rak i kac vegas (#1 in vkook - 170319 #7 in random - 210218)