(A/n tak więc od dzisiaj mogę legalnie oglądać porno i czytać smuty, woah. z okazji urodzinek kiwi, daję wam ten przyjemny rozdzialik ^^ mam nadzieję, że jutro wstanę)
++
- Jak mogłeś to przede mną ukryć? - załkał mniejszy, opierając się plecami o framugę drzwi do salonu. Ręce miał skrzyżowane, a smutne oczy wręcz mieniły się od nagromadzonych łez.
- A co miałem zrobić? Tak po prostu pokazać ci akt małżeństwa i pozwolić ci pojechać do urzędu? - odparł z wyrzutem, zrzucając z komody przemoczone czapki i rękawiczki, by następnie na niej przysiąść i zarzucić nogę na nogę. W tamtej chwili nie zastanawiał się nawet czy wygląda to męsko, czy wręcz przeciwnie (a wyglądał jak naburmuszona siedemnastolatka, której nie sprzedali w sklepie papierosów).
- Yyy.. Tak?! - krzyknął, wymachując z oburzeniem rękoma. Mało brakowało, a piana zaczęłaby mu lecieć z pyska. Tego wszystkiego było po prostu za dużo, jak na jeden dzień. Powrót na uczelnię nie należał do najprzyjemniejszych; można powiedzieć, że przez sytuację rodziną, małżeństwo z Jeonem i kłótnię z najlepszym przyjacielem, wybił się z rytmu i stracił zapał do nauki oraz projektowania. A tak cholernie mocno to kochał...
A teraz? Teraz miał na palcu tandetny, źle wytopiony pierścionek, który łączył go z prawie obcym facetem. Na dodatek takim krętaczem.
- Tak? Żebyś od razu wniósł pozew o rozwód? W takim razie przepraszam, że chciałem spróbować, że chciałem z tego dziwnego czegoś zrobić prawdziwe, kochające się małżeństwo.
- Kurwa mać! Jungkook, przecież ja też chciałem spróbować! Też zacząłem coś do ciebie czuć i zauważać to, jak mimo wszystko do siebie pasujemy. Bo pasujemy, wiem. I nie mów tych okropieństw, bo ja nie chcę rozwodu. Jedyne, czego pragnę, to żebyś więcej mnie nie okłamał i pojechał ze mną do tej kapliczki, czy cokolwiek to jest, tylko w celu wypytania się pracowników o tę pamiętną noc. Muszę wiedzieć, co się stało, kiedy to się stało i dlaczego - odpowiedział, biorąc głęboki wdech. Spuścił wzrok i pociągnął nosem, kiedy cisza między nimi zdawała się obezwładniać.
Biznesmen stukał paznokciami o hebanowe drewno, dokładnie analizując wszystko w swojej głowie. On też chciał poznać prawdę i cały ciąg zdarzeń z Sylwestra, ale po prostu jeszcze nie teraz. To go przerażało; w końcu znał swój temperament i nieobliczalne zachowanie po większej ilości alkoholu.
Znów przypomniał sobie tę jedną scenę. Dach jakiegoś wieżowca, rozbłyskujące ponad nim fajerwerki na nocnym niebie i...
I jego mąż, dyszący tuż pod nim, z owiniętymi wokół jego bioder nóżkami, zziębniętymi rączkami, które błądziły przez cały czas po jego ramionach i napiętych mięśniach pleców. Te wszystkie "mocniej" i "dobrze mi", te idealnie wykrojone usteczka, tak przecudnie napuchnięte i wilgotne, które raz za razem zostawiały na jego szyi mokre, czerwone ślady.
- Halo, słuchasz mnie w ogóle? - brunet pomachał zawieszonemu mężowi ręką przed oczami.
Ten tylko popatrzył na niego z tym samym pożądaniem, jakie płonęło w nim w ostatnich godzinach starego roku, by następnie, bez uprzedzenia, rzucić się na swoje drobne i zaskoczone słoneczko, przygniatając je do ściany.
- J-jungkook - wysapał starszy, nie mając pojęcia, jak powinien zareagować. To było tak nagłe.
- Nie zostawiaj mnie, piękny. Jesteś mój - wyszeptał, łapiąc między zęby wrażliwy płatek ucha Tae. Zassał się na nim, rozkoszując się tymi niekontrolowanymi jękami z ust swojego pięknego chłopca, kiedy jego dłonie bez ostrzeżenia wpełzły pod koszulkę.
Zacisnął palce na talii brunecika, agresywnie unosząc go do góry. Zdarł z niego wadzący materiał, a kiedy ten niemal automatycznie zaplątał na nim swoje perfekcyjne nogi, Jungkook docisnął ich krocza do siebie i z najczystszą przyjemnością przejechał językiem po niespokojnie unoszącej się w górę i dól klatce piersiowej swojej kruszyny.
Och kurwa, jak on przepięknie wyglądał z tą brązową, opadającą na oczy grzywką, tym zamglonym spojrzeniem i rozchylonymi, kuszącymi wargami. Biznesmen był pewien, że były one dziełem szatana, bowiem samo patrzenie się na nie sprawiało, że człowiek miał ochotę nawet zabić, by tylko ich skosztować. Choćby przez jedną sekundę.
Dlatego też warknął z podniecenia, gdy wpił się w te pyszne, krwistoczerwone usta, a paznokcie starszego zatopiły się gdzieś w jego łopatkach, kalecząc mu skórę podczas osuwania ich niżej i niżej.
Takie coś nie mogło zostać przez czarnowłosego zignorowane, więc nie marnował czasu i już po chwili zostawiał na delikatnej, miodowej skórze na szyi Taehyunga, ślady brutalnych ugryzień. Wtedy żadnego z nich nie obchodziło to, jak ludzie z uczelni lub firmy będą się na nich na następny dzień patrzyć.
Ścisnął pośladki swojego męża, kiedy ten usilnie męczył się z jego paskiem oraz rozporkiem.
- Taki niecierpliwy? - wymruczał, widząc jak mniejszy zgrzyta zębami i celowo się wierci, by oboje zgrzali się już do granic.
- Pieprz mnie już - syknął, a mężczyzna dosłownie w ułamku sekundy oderwał jego plecy od ściany i wtulił w swój gorący tors. - Ugryź mnie - wydawał polecenia dalej, a większy tylko prychnął, by już po chwili zatopić zęby w odsłoniętym ramionku starszego. - Potrzebuję cię.
- Powtórz.
- P-potrzebuję cię, Jungkook. W sobie i przy sobie - jęknął rzucony na miękką (i kurewsko drogą) pościel. Jego nogi dosłownie w sekundę zostały rozchylone, a duże dłonie tak władczo zacisnęły się na jego szczupłych udach.
Młodszy uśmiechnął się pod nosem, widząc mokrą plamkę na kroczu swojego chłopca. Prędko pozbawił go dolnej odzieży i zarzucił sobie na ramię jego skrzyżowane w kostkach nóżki.
- Jesteś taki słodki, kiedy mnie potrzebujesz - pokręcił głową i cmoknął, patrząc jak mniejszy wdzięcznie wypycha do góry bioderka i mruczy, biorąc głęboko do buzi palce męża.
_____________________________
miłego weekendu i łapcie dużo witaminki D na słoneczku ♥
![](https://img.wattpad.com/cover/93722818-288-k869728.jpg)
CZYTASZ
sexy husband ﻬ taekook
De Todo❝Baby, you're electric.❞ [ukończone] comedy; +18; top!jk; trochę rak i kac vegas (#1 in vkook - 170319 #7 in random - 210218)