(A/n tak więc jak widzicie u góry ^ od tej pory flashbacki będą zapisywane w ten sposób
i warning przed treściami, które mogą urazić katolików)++
- Ja chcę dziewczynkę sypiącą w nas ryżem i dwa małe amorki z łukami! - krzyknął po raz kolejny Taehyung, a jego wrzask echem rozniósł się po całej kaplicy.
- Tae, misiu, ale skąd my weźmiemy o tej godzinie amorki i ryż? - zapytał zdenerwowany Jeon, gładząc uspokajająco policzek przyszłego męża.
- Nawet obrączek nie mamy - zaszlochał, ignorując stojącego naprzeciw nich księdza Jimina, który tylko wzdychał pod nosem i czkał, poprawiając co rusz swoje okulary na nosie.
- Ogólnie to ogarnijcie dupska, bo jest już późno i chciałbym mieć już to z głowy. Na litość boską, za kilka godzin mam poranną mszę, a potem jeżdżę po domach starców z ostatnim namaszczeniem... Dajcie już sobie spokój z jakimiś amorami i przejdźmy do rzeczy, chciałbym się wyspać - wtrącił wielebny, odszukując w książce odpowiednie do uroczystości formułki. - Poza tym, musicie zaraz podpisać jakieś tam papiery, które zawiozę jutro do archidiecezji, by potwierdzić wasz status. Taehyung, nie obrazisz się, jak zaznaczę na formularzu małżeńskim, że jesteś kobietą i nazywasz się Taehyungie?
- A pisz co chcesz, ale załatw mi na mój ślub amorki z łukami i dziewczynkę z ryżem - bąknął zrezygnowany, ciągnąc narzeczonego za koszulę. - Zrób coś, Jungkookie, nie możemy mieć byle jakiego ślubu.
- Dobra, siedźcie tutaj i się nie ruszajcie, zaraz coś załatwię - powiedział Park, trzaskając książką, którą do tej pory cały czas trzymał do góry nogami.
Opuścił szybkim krokiem Dom Boży i zapalił wokół kaplicy lampy. Tak jak się spodziewał, zobaczył przed furtką gromadkę dzieciaków, których kojarzył ze szkoły katolickiej dla trudnej młodzieży, w której nauczał katechezy.
- Ej, dzieci, mam kotki w piwnicy, chcecie zobaczyć? - krzyknął w stronę chłopców, którzy na jego widok prędko wyrzucili za siebie puszki z piwem. Jimin wolał tego nie komentować, ani nie pytać, gdzie dziesięciolatkom sprzedano alkohol, a zresztą dowie się wszystkiego, kiedy przyjdą przed Wielkanocą do spowiedzi.
- Ksiądz myśli, że nas tak łatwo nabrać na te pedofilskie teksty? - prychnął najwyższy z trójki chłopców, podchodząc do wielebnego. W ślad za nim ruszyła pozostała dwójka.
- Dobra, gnoje, słuchać mnie, bo mam sprawę - przeszedł do rzeczy, kiedy tylko skutecznie udało mu się zyskać atencję dzieciaków. - Przecznicę stąd jest całodobowy market, a ja potrzebuję kilku rzeczy i waszej pomocy.
- Nie ma nic za darmo, psze księdza - prychnął chłopak bez obu jedynek w uzębieniu i wymienił z kolegami znaczące spojrzenia.
- Dostaniecie parafialne cukierki i po dziesięć tysięcy wonów od łebka, jak kupicie paczkę ryżu, kostium wróżki, łuk ze strzałami i dwie obrączki, albo coś w tym guście - wymienił Park, nawet nie myśląc nad tym, jak absurdalne rzeczy kazał im załatwić, ani co pomyślą sobie ci spaczeni przez Internet gówniarze.
- I co jeszcze? Może mamy się w to potem przebrać i paradować w tym po kościele? - krzyknął najmłodszy i wszyscy zgodnie pokręcili głowami.
- Tak. I zrobicie to, bo inaczej powiem siostrze Byun od matmy, że podpierdoliliście jej kota i sprzedaliście na bazarze u Chińczyków.
- Ale księdza obowiązuje tajemnica spowiedzi! - oburzył się jeden z chłopców, na co Jimin pokazał mu język.
- I co zrobisz? Pójdziesz na skargę do biskupa? - Jimin czuł, że już ma ich w garści.
- Ugh, no dobra. Ale mamy jeszcze jeden warunek.
- Niby jaki? - warknął ksiądz i przewrócił oczami.
- W niedzielę na mszy to my zbieramy na tacę i wszystko z ofiary idzie dla nas - powiedział twardo najwyższy, a Jimin tylko przeklął w myślach, bo jego oszczędzanie na Ferrari będzie musiało przedłużyć się o jedną niedzielę.
- Zgoda. A teraz zapieprzać, macie pół godziny i widzę was w kaplicy. Ty masz być przebrany za wróżkę, ty masz sypać ryżem jak ci nakażę, a ty masz strzelać z łuku. Możesz nawet celować w łby kolegów - wymieniał, wskazując palcem po kolei na każdego z trójki dzieciaków. Wyjął z kieszeni sutanny portfel i podał im plik banknotów. - A tylko spróbujcie mnie oszukać, to wszystkim dam pały z religii na koniec roku.
*
Jimin uśmiechnął się szczerze, widząc skaczącego z radości Kima na wieść o tym, że jednak załatwi mu te amorki i ryż. Wepchał dwójce gołąbeczków formularze małżeńskie i nawet wolał nie myśleć o tym, jak bardzo grzeszy, udzielając ślubu kościelnego gejom. Zwłaszcza, że jednemu z nich kazał udawać kobietę. Przecież biskup by go zabił, gdyby się o tym wszystkim dowiedział.
Ale jednak był księdzem, może nazbyt nieprzyzwoitym, aczkolwiek wierzył w Boga i jego łaskawość. Nie ma na świecie nic potężniejszego od miłości i Park był o tym święcie przekonany.
- A tak w ogóle, Jungkook, to gdzie się poznaliście? - zagadnął pijanego przyjaciela, który przez to, że non stop gapił się maślanymi oczkami na przyszłego męża, wyjeżdżał pismem poza linijki.
- Na dachu, Jimin, to przeznaczenie. TaeTae uratował mnie przed samobójstwem.
- Och. Jak widać, Bóg tak chciał! - zaśmiał się kapłan, bo już więcej wiedzieć nie musiał. - I musimy umówić się kiedyś na kolację. Jeon, prawie się już do mnie nie odzywasz, od kiedy przejąłeś firmę.
- Zapraszam do siebie, kiedy tylko będziesz miał czas.
- Do nas! - wtrącił Taehyung, przytulając się do pleców narzeczonego.
- Jesteście tacy słodcy... - jęknął rozczulony proboszcz, który teraz już pewien był, że przy najbliższej okazji uda się z wizytą do Watykanu, walcząc o prawa dla tych uroczych homosi.
CZYTASZ
sexy husband ﻬ taekook
Random❝Baby, you're electric.❞ [ukończone] comedy; +18; top!jk; trochę rak i kac vegas (#1 in vkook - 170319 #7 in random - 210218)