Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Niewyspany Taehyung siedział na przestronnym parapecie w salonie, palce kurczowo zaciskając na kubku parującej czekolady. Poduszka z frędzlami nieznośnie wbijała mu się w tyłek, ale nie mógł zmienić swojej pozycji, gdyż trójka kotów okupowała jego rozłożone nogi. Przynajmniej widok z okiennicy na zaśnieżony Paryż wynagradzał mu ten ból. A słodkie mruczenie kociąt sprawiało, że sylwestrowy kac mijał szybciej, niż się spodziewał.
Oderwał na sekundę wzrok od szyby i spojrzał z uśmiechem na śpiących na kanapie przyjaciół. Przynajmniej w nocy byli grzeczni, a Yoongi nie zrobił awantury, gdy najmłodszy domownik postanowił potraktować jego otwartą walizkę jak kuwetę. Przecież go ostrzegał...
Usłyszał w korytarzu kroki i dźwięk zamykanych drzwi, a jego serce radośnie podskoczyło. Piąta rocznica. Całe pięć lat z tym cudownym mężczyzną.
Zepchnął niechętnie swoje puchate dzieci z ud i po cichu przemknął przez salon, odstawiając pusty kubek na komodzie. Oparł się o framugę i na jego twarzy momentalnie zagościł uśmiech, gdy ujrzał swojego przystojnego męża z czerwonym od zimna nosem i rozburzonymi włosami, w których zagościły płatki śniegu. Wyglądał co najmniej rozkosznie, machając torbą croissantów przed twarzą bruneta. Jednak nie to przykuło uwagę Taehyunga, a ogromny bukiet róż w drugiej ręce młodszego.
W oczach momentalnie stanęły mu łzy.
- Nawet nie wiesz, jak trudno jest znaleźć otwartą kwiaciarnię w noworoczny poranek - sapnął, podchodząc do męża. Odłożył rogaliki na szafkę i z trudem zdjął płaszcz, by następnie przyprzeć rumieniącego się Taehyunga do ściany. - Ale nie mógłbym ci ich nie kupić - dodał, okładając twarz starszego nieśmiałymi pocałunkami. - I przepraszam za swoje zachowanie w ostatnim tygodniu. Po prostu... byłem zły, że zaprosiłeś Hoseoka i Yoongiego bez pytania mnie o zdanie, kiedy ledwo co się przeprowadziliśmy i chciałem spędzić naszą rocznicę tylko z tobą.
- Nie jestem zły, kochanie - szepnął, starając się odwzajemnić każdy pocałunek. - Wiem, że trochę nawaliłem, tylko... To takie niesamowite, no bo halo, Paryż! Mieszkamy w Paryżu! Dlatego zadzwoniłem do tych głąbów, bo musiałem się pochwalić. Pochwalić się, że będę projektował dla najlepszej francuskiej sieci sklepów z biżuterią, i że udało ci się otworzyć filię swojej firmy właśnie tutaj i... Boże, jestem teraz taki szczęśliwy, Guk, że nie masz pojęcia. A to dopiero piąta rocznica, przed nami jeszcze dziesiątki takich, które spędzimy sami - powiedział podekscytowany, czując jak gromadka kotów ociera się o jego łydki.
- Ja też jestem teraz szczęśliwy. W sumie, to od pięciu lat jestem najszczęśliwszym człowiekiem świata. Mam najlepszego męża pod słońcem, mam cudowne dzieci, które można zostawić w domu bez opieki na kilka godzin, bez obawy, że zabierze je nam opieka społeczna, mam... wszystko, czego potrzebuję.
- Halo, halo! A przyjaciele? - usłyszeli donośny głos Hoseoka z salonu i momentalnie przenieśli tam wzrok.
Jungkook zaśmiał się i skinął głową. Nawet jeśli często kłócił się z Yoongim, a Hoseok non stop brał w pracy (z lenistwa) chorobowe, nie mógł zaprzeczać - byli teraz czwórką najlepszych przyjaciół.