Taehyung nerwowo przegryzał wargi, siedząc w salonie jak na szpilkach. Rozmowa z Hyunbin była... dziwna. Inaczej chłopak tego określić nie potrafił. Oczekiwał, że zmiesza go z błotem i przez ten telefon Jungkook będzie miał przesrane, ale teraz sam już nie wiedział. Kobieta była miła, odpowiadała co prawda dość zdawkowo, ale na spokojnie. Powiedziała, że nie widziała Jeona już od dawna i nie ma pojęcia, gdzie może przebywać. Zapytała także, czy jest z biznesmenem szczęśliwy i czy Jungkook już zdążył nagadać mu pierdół, jaką to ona jest czarownicą.
Projektantowi biżuterii nawet zrobiło się jej szkoda, w końcu dwudziestolatek zostawił ją samą z ciążowym brzuchem i wziął ślub z facetem.
Rozmawiali długo, Taehyung pytał się ją o samopoczucie oraz przebieg ciąży (choć to nie jego zakichany interes) i miał nawet wrażenie, że była partnerka Jungkooka go polubiła.
Jednak mijała kolejna godzina, a chłopak umierał ze stresu, bo męża nadal nie było. Zaczął winić się za tę bezsensowną kłótnię, miał ochotę cofnąć czas, by go przytulić i nie pozwolić mu wyjść nocą na miasto. Naprawdę, byli małżeństwem dopiero miesiąc, a on już tak cholernie się przywiązał.
- Skarbie?
Taehyung otworzył szeroko oczy, jakby nie dowierzając, że usłyszał jakiś dźwięk z korytarza. Poderwał swoje cztery litery z kanapy i wziął głęboki oddech. Czy to już ten etap paranoi, że słyszy się głosy, których wcale nie ma?
- Taehyung, ogarnij dupsko - warknął pod nosem, uderzając się z otwartej dłoni w głowę. Zacisnął powieki i nadął usta, chcąc wyrzucić z mózgu całe poczucie winy, jakie się w nim kumulowało. I byłby się tak nadal uderzał, gdyby ktoś nie złapał jego nadgarstka.
- Skarbie, dlaczego się krzywdzisz? - szepnął znajomy głos nad jego uchem, a po ciele starszego przeszły przyjemne dreszcze.
- Jungkookie? - Taehyung otworzył niepewnie oczy, nie mogąc uwierzyć, że jego mąż wrócił. Rzucił się więc mężczyźnie na szyję, okładając jego zaskoczoną twarz tęsknymi pocałunkami. - Nigdy więcej mi tak nie znikaj, rozumiesz? Jezu, ja tak bardzo się bałem, głupku, tak się martwiłem o ciebie...
Czarnowłosy nie spodziewał się takiej reakcji, święcie przekonany, że mąż raczej kopnie go w dupę i obrazi się jeszcze bardziej, niż zdążył poprzednio.
- Przepraszam, kwiatuszku - mruknął brunetowi do ucha, na co ten aż zadrżał.
- Gdzie się podziewałeś, co? - krzyknął łamiącym się głosem i niechętnie odsunął od męża.
- Trochę się po naszej kłótni upiłem i zasnąłem na ławce, jak jakiś żul. Przepraszam, skarbie, ale widzisz, jak ja to przeżyłem? - Jungkook zrobił minę zbitego psa, a Tae tylko przewrócił oczami i znów wtulił się w jego tors.
- Już dobrze, nie gniewam się - odparł spokojnym głosem, gładząc delikatnie plecy męża.
- W każdym razie, żeby oczyścić atmosferę między nami i jakoś zrekompensować ci wszystko, zabieram cię dzisiaj na randkę! - młodszy wyszczerzył zęby, patrząc jak na twarz Taehyunga wkrada się przepiękny uśmiech.
Jungkook już nie mógł się doczekać, aż wreszcie siądzie z mniejszym przy stoliku w ekskluzywnej restauracji, znajdującej się na szczycie Namsan Seoul Tower. Będą oglądać cudną panoramę tętniącego nocnym życiem miasta i kiedy nadejdzie odpowiednia chwila, klęknie przed swoim skarbem i oświadczy się mu ponownie, tym razem tak, jak należy.
Nie bez powodu przecież leciał odebrać wymarzony pierścionek bruneta do jubilera, zaraz po tym, jak dwójka porywaczy go wypuściła.
- Jeju, misiu, ale ja jestem taki nieubrany i w ogóle... - Taehyung złapał się za głowę, już myśląc, jaką koszulę założyć.
- Nie musisz się stroić, wyglądasz zniewalająco nawet w pidżamce - skomentował biznesmen, a policzki Tae pokryły się rumieńcami. - Zresztą, mamy jeszcze trochę czasu, nie martw się.
Uradowany tyloma komplementami projektant wbił spojrzenie w swoje kapcie. I kiedy już miał uciec do garderoby po coś absolutnie szykownego, w gabinecie Jungkooka zadzwonił telefon.
Mężczyzna głośno westchnął i poszedł odebrać. Przysiągł sobie, że jeśli to jakiś pracownik, zawracający mu głowę w tak ważny wieczór, kolejnego dnia zawali go papierami, o ile w ogóle nie zwolni. Nie spodziewał się jednak, że...
... że zadzwoni Hyunbin, prosząc o rozmowę z Taehyungiem.
- Skarbie?
- Tak, Jungkookie? - zaświergotał mniejszy, przeglądając się przed lustrem w oliwkowej koszuli.
- Ta suka się o tobie dowiedziała, przecież ja będę miał przejebane! - czarnowłosy złapał się za twarz i opadł na biurko, zaraz po tym, jak kazał kobiecie się odpieprzyć.
Taehyung głośno przełknął ślinę.
- Jakby tu kiedyś przyszła pod moją nieobecność albo próbowała do ciebie dzwonić, masz ani nie odbierać, ani nie otwierać jej drzwi, jasne, słoneczko?
- Jasne, m-misiu - wyszeptał, czując jak ze stresu jego serce zaprzestaje bicia.
Bo na ekranie jego prywatnej komórki właśnie pojawił się numer ciężarnej kobiety.
___________________
mam w sobotę studniówkę i czy to dziwne, że wolałabym w tym czasie pisać ficzki i oglądać taekooki? 🤔
miłego dnia!
![](https://img.wattpad.com/cover/93722818-288-k869728.jpg)
CZYTASZ
sexy husband ﻬ taekook
Random❝Baby, you're electric.❞ [ukończone] comedy; +18; top!jk; trochę rak i kac vegas (#1 in vkook - 170319 #7 in random - 210218)