19:00 - 2nd January 2014

13.7K 1.7K 895
                                    

- Jungkookie, kim była ta kobieta? - zapytał zaspany Taehyung, opierając głowę o framugę.

Obudził się dobrą chwilę temu, ponieważ podniesione głosy z korytarza nie dawały mu spokoju. Podszedł więc do źródła hałasu, jednak w tej samej chwili drzwi się zatrzasnęły, a jego mąż stał przy drzwiach, opierając o nie czoło i głośno dysząc.

- Och, Tae, nie wiedziałem, że nie śpisz - odwrócił się w stronę bruneta, sztucznie uśmiechając.

- Kłóciliście się? Wydaje mi się, że ona coś do ciebie krzyczała - zmarszczył nocy, przecierając klejące się powieki. 

W tej wersji był wyjątkowo uroczy, a nie jakaś rozdarta, omal nie plująca mu w twarz Hyunbin.

- Coś musiało ci się przyśnić, kotku - skłamał, podchodząc do starszego, by chwilę później zamknąć go w żelaznym uścisku, całując delikatnie po odsłoniętej szyi.

- Na pewno? To kto to był? Czemu się tak zdenerwowałeś?

- To tylko sąsiadka, przyszła pożyczyć cukier - mruknął, podrzucając męża na ręce.

Przygryzł nerwowo wargę, modląc się w duchu, by prawda nie wyszła na jaw. Miał perfekcyjnego partnera od tych dwóch dni, z którym dobrze mu się dogadywało, z którym tak cudownie się kochało.. Taehyung dowiadujący się o ciąży to ostatnie, czego chciał.

Był pewien, że w Sylwestra coś o tym chlapnął, jednak oboje byli zdecydowanie zbyt pijani, by to pamiętać.

Poza tym, po co mu dziecko, skoro miał Taesia?

Kruchego, słodkiego aniołka, którego musiał pieścić, nosić na rękach i robić mu śniadanka. To fakt, przy jakimś czerwonym, drącym się, utaplanym w śluzie i kupie bachorze, nie rozczulałby się choćby w jednej setnej tak, jak przy swoim nowym, czarującym słoneczku.

- Kook.. My nie mamy sąsiadów.. 

I może po usłyszeniu tych słów, młodszy powinien był spalić się ze wstydu, zestresować, ale fakt, iż ten skarb powiedział "my", a nie "ty", sprawił, że na jego twarzy wykwitł piękny, szczery uśmiech.

Bo od teraz jego mieszkanie było także gniazdkiem dla studenta. Dla tego cudu z nieba. Czym sobie na niego zasłużył? Czy takie przypadki są w ogóle możliwe?

- Powiedziałem "sąsiadka"? Wybacz, miałem na myśli.. No wiesz, jakaś kobieta w ciąży przyszła żebrać o pieniądze lub jedzenie - palnął, by chwilę później spoliczkować się w myślach.

Serio? Żebraczka? Kto łyknie coś takiego?

- Jezu, jak mi jej szkoda! Trzeba było zaproponować jej nocleg! Dałeś jej chociaż pieniążki?! - wykrzyknął przejęty, kupując całą tę lawinę kłamstw.

- Oczywiście, prawie wyczyściłem portfel - przytaknął, siadając z mniejszym z powrotem na kanapie. - Oglądamy coś jeszcze? Chyba, że chcesz porobić coś innego? - zaczął nowy temat, licząc na to, że jego mąż odpuści.

Tak łatwo nie ma.

- To dobrze, dobrze. A dałeś jej coś do zjedzenia? Boże, biedna pani.. Nosi pod serduszkiem dzidziusia, a nie ma co jeść! - miauknął płaczliwie i to był ten moment, gdzie Jungkook poczuł się tak, jakby ktoś kopnął go w brzuch. 

- Tak, tak, oczywiście. Zrobiłem jej kanapki i dałem kupony do restauracji, gdzie moja firma ma duże zniżki. Jakoś da sobie radę, inni też jej na pewno pomogą. Nie jestem potworem! - zaśmiał się fałszywie, wciąż przytulając Tae tak, żeby ukryć niepokój i grymas nieszczęścia na twarzy.

- Jesteś taki dobry.. Taki kochany. Jesteś naprawdę wspaniałym człowiekiem i cieszę się, że cię mam, wiesz? - pogładził biznesmena po włosach, usadawiając się wygodnie na jego kolanach. - A ten, co zrobił jej dziecko i tak perfidnie ją zostawił, powinien smażyć się w piekle! Boże.. Jak tak można?! Ty byś mnie tak nie zostawił, prawda, Jungkookie? Zresztą, o co ja w ogóle pytam.. Ty byś nigdy nikogo tak nie zostawił - uśmiechnął się, łapiąc mężczyznę za policzki i całując go czule w rozdziawione usta.

- Oczywiście, słoneczko.. 

sexy husband ﻬ taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz