Pierwszą rzeczą, jaką Jungkook ujrzał po przebudzeniu, było lekko włochate kolano na jego klatce piersiowej, przygniatające go do cholernie niewygodnego materaca. Chciał krzyknąć, jednak dopiero po sekundzie dotarło do niego, że ma zaklejone jakąś taśmą usta. Otworzył szeroko oczy i mimo tego, że głowa niemiłosiernie go bolała, a żołądek wykręcał się na wszystkie strony, na chwilę zapomniał o swoim kacu.
Przeniósł spojrzenie do góry, widząc zmarszczone brwi jakiejś kobiety i jej złowrogie spojrzenie wbite prosto w obezwładnionego Jeona.
- Hej, przystojniaku.
Młody biznesmen wytrzeszczył oczy i zaczął szamotać się na łóżku. Chciał krzyczeć, chciał wołać o pomoc, jednak wydobywał się z niego tylko zduszony bełkot. No nie, tylko tego mu w życiu było trzeba. Nie dość, że miał za sobą ostrą kłótnię z mężem, to jeszcze nie da rady pójść do pracy. Oby tak dalej, a skończy na bruku tak jak była. Będzie sprzedawał ciastka ryżowe w budce ulicznej, bujając na kolanie dziecko tej parszywej żmii. Jungkook oczyma wyobraźni już widział swój epicki upadek. O ile w ogóle przeżyje. Przecież został porwany.
- Poznajesz mnie, cukiereczku? - padło pytanie z ust chłopki, a Jeon miał ochotę uderzyć się w czoło (rzecz jasna, gdyby nie miał skrępowanych rąk), bo jakim cudem miał jej odpowiedzieć z zaklejoną mordą? - Och, a teraz masz zamiar udawać niedostępnego. Super, po prostu super. Milcz dalej, a nie zobaczysz swojego Taesia już nigdy więcej - zagroziła, kiedy zza jej pleców wyłoniła się kolejna osoba. Tym razem w czarnej kominiarce, ale Kook doprawdy musiałby być głupcem, nie poznając głosu swojego pracownika Junga.
Choć w sumie, to nie poznał. Więc tak, był głupcem.
- Odklej mu tę taśmę, Hoseoki. Przecież jak ma ci odpowiadać?
- O, faktycznie - ciemnowłosy miał ochotę bić brawo za to nagłe olśnienie porywacza z krwi i kości.
- Kurwa mać! - jęknął, kiedy czarny pasek został zerwany z niebywałą, jak na kobietę, siłą. Po takiej depilacji nie będzie musiał się chociaż golić przynajmniej dwa tygodnie. I kiedy tak leżał, czując jak jego skóra zaczyna płonąć, zapaliła się w jego głowie czerwona lampka. - Hoseoki? Ja pierdolę, jesteś tą słynną Hoseoki? - wykrzyknął, obserwując zmieszanie na twarzy kobiety. O ile się nie mylił, a raczej było to mało prawdopodobne, zamaskowanym zbirem musiał być nie kto inny, jak Yoongi, przyjaciel Tae. - Przysięgam, że jak zaraz nie skończycie tych cyrków, to was pozwę!
- Ty nas? Błagam cię, dostaniemy nagrodę za pomoc w złapaniu przestępcy! - wtrącił się miętowowłosy, w jednej sekundzie pozbywając się materiału z głowy, dochodząc do wniosku, że chyba faktycznie zostali zdemaskowani. Lub najzwyczajniej daleko im był do miana Bonnie i Clyde'a.
- "Przestępcy"? O co wam, u licha, chodzi?! - Jeon aż opluł się, nie rozumiejąc absolutnie nic z tej całej, pokręconej sytuacji. Od razu przeanalizował wszystkie możliwe scenariusze i momenty, w których mógł złamać prawo. Jednak nic szczególnego nie przychodziło mu do głowy. Może czasem jego interesy nie były do końca legalne, a Hoseoki, pracująca w jego firmie jako Jung Hoseok, postanowiła pogrzebać go oraz całą firmę? Nie, taka opcja nie trzymała się kupy, bo wraz z zamknięciem firmy, kobieta sama straciłaby dobrze płatną pracę. Jeśli jednak chodziło o coś, co wydarzyło się w sylwestra, to niestety nic powiedzieć nie mógł. Niczemu nie mógł zaprzeczyć, ale też niczego nie mógł potwierdzić. Chciałby pamiętać, ale cóż zrobić?
- Porwałeś mojego przyjaciela, kutasie! - wrzasnął Yoongi, któremu chyba właśnie puściły nerwy. - Zmusiłeś go do ślubu, a teraz przytrzymujesz jak niewolnika! - krzyczał wyjątkowo blady mężczyzna, spychając z Jungkooka swoją partnerkę, to znaczy partnera, by chwilę po tym już siedzieć na biznesmenie okrakiem i szarpać go za fraki.
- Ale ja go wcale...
- Milcz, suko! Myślisz, że ujdzie ci to na sucho? - Min już podniósł pięść, by przypierdzielić w twarz męża Taehyunga, lecz zawiesił ją w powietrzu i wzrok wszystkich skierował się na komodę, na której zaczął wibrować telefon. - Mogłabyś rzucić okiem, Hoseoki? - westchnął, wypychając policzek językiem.
Chłopka posłusznie skinęła głową i podniosła urządzenie.
- To wiadomość od Tae, Yoongs. P-przeczytać? - jej speszony głos zaintrygował pozostałą dwójkę.
- W porządku, czytaj.
- "Yoongi, mój Jungkookie zniknął. Pomógłbyś mi z Hoseoki go szukać? Trochę się wczoraj posprzeczaliśmy i jest mi strasznie głupio... Niepotrzebnie tak na niego krzyczałem, w sumie to nie zrobił nic złego. Pomożecie? Proszę, tak bardzo się boję, że zrobi coś głupiego..." - głos Hoseoki załamał się, więc przerwała czytanie i popatrzyła na szczerzącego się debilnie Jeona oraz Mina, którego blada cera zaczynała nabierać kolorów pomieszania złości ze wstydem. - Czytać dalej?
- Nie.
- Tak! - oburzył się Kook, a Yoongi tylko głośno westchnął i machnął ręką. Jego podejrzenia i tak okazały się być niewłaściwe, a cały plan trafił szlag.
- "Kocham tego pacana, nawet jeśli okropnie mnie wkurza. Tęsknię za nim, a nie widziałem go raptem kilka godzin. Na pewno wiesz, jak to jest. Ty nie martwiłbyś się o Hoseoki, nawet jeśli jest transem?" Aha, dzięki Taehyung. "Daj znać. A, i pamiętaj, żeby brać witaminy i ciepło się ubierać, wyglądasz jak trupek."
Jung zablokował telefon i wymienił z partnerem znaczące spojrzenie.
- Coś jeszcze, panowie? - zapytał cynicznie rozradowany Jungkook, który sam już pewien nie był, czy bardziej cieszy go fakt, iż dwójka musi go przeprosić i wypuścić, czy jednak ta troska ze strony męża. Bądź co bądź, w tym SMS-ie przyznał się, że go kocha, że tęskni i wcale nie jest na niego zły. To wręcz roztapiało mu serducho i było swego rodzaju zapewnieniem, że ten cudowny Taehyung trafił mu się jak ślepej kurze ziarno.
- Nie. Po prostu już stąd wypieprzaj i gęba na kłódkę o dzisiejszym zajściu. Jeśli cokolwiek o nas powiesz, dowiemy się. A wtedy już tacy łagodni nie będziemy - warknął Min, niechętnie rozplątując supeł unieruchamiający dłonie Jeona.
- Jeśli jeszcze raz spróbujecie zaszkodzić mojemu małżeństwu, to przysięgam, że odpłacę się wam za wszystko z nawiązką, a zdjęcia Junga w kiecce, porozwieszane po całej firmie, będą tylko początkiem piekła, jakie wam zgotuję. Miłego dnia, panienki! - to powiedziawszy, posłał oniemiałej dwójce perlisty uśmiech i zniknął za drzwiami.
*
Tae niecierpliwie skubał skórki przy paznokciach, siedząc przy oknie od kilku godzin. Wyczekiwał przyjścia męża bardziej, niż małe dziecko Mikołaja. Nie miał pojęcia, co robić. Liczył chociaż na jakąś wiadomość od Yoongiego, ale skoro nie odpisywał, to najpewniej spał. Nie chciał dzwonić na policję, traktował tę alternatywę jak ostateczność.
Jednak wiedział, że coś musi zrobić, a ten niedorzeczny pomysł przyprawiał go o młodości. Postanowił nie myśleć o konsekwencjach, w końcu liczyło się tylko znalezienie męża całego i zdrowego.
Wszedł do gabinetu Jungkooka i wziął do rąk gruby notes biznesmena. Przekartkował go, szukając alfabetycznie nazwiska byłej dziewczyny. Kiedy jego palec zatrzymał się przy "Hyunbin", serce projektanta biżuterii na chwilę się zatrzymało.
Drżącymi palcami ślamazarnie wystukiwał w komórce numer telefonu do ciężarnej, mając nieodparte wrażenie, że będzie tego żałował. Ale ona mogła coś wiedzieć. Co, jeśli to do niej uciekł?
- Tak? Słucham? - usłyszał kobiecy głos i momentalnie poczuł, jak zaczyna mu paraliżować kończyny.
- Emm, dzień dobry - teraz nie było już odwrotu. - Czy rozmawiam z Hyunbin?
- Mhm, a z kim mam przyjemność? Jeśli dzwoni pan, by przypomnieć mi o niezapłaconych rachunkach, to wiem. Złożyłam wniosek z prośbą o odroczenie terminu. Jeśli jednak chce pan namówić mnie na zakup odkurzacza, to rozłączam się natychmiast.
- Nie, nie. Tu Kim, to znaczy... Jeon Taehyung.
- Och.
_________________
Trzeba to opko w końcu rozruszać c:
Dziękuję, że nadal tu jesteście i to czytacie♥
![](https://img.wattpad.com/cover/93722818-288-k869728.jpg)
CZYTASZ
sexy husband ﻬ taekook
Random❝Baby, you're electric.❞ [ukończone] comedy; +18; top!jk; trochę rak i kac vegas (#1 in vkook - 170319 #7 in random - 210218)