Rozdział VII

12.6K 439 25
                                    

Nadszedł czas lunchu. Po dzwonku od razu pobiegłem na stołówkę, aby wreszcie zobaczyć się z moją blondynką. Tak, jest już moja, i nikomu jej nie oddam.

- Cześć młoda!- powiedziałem do Kat, dosiadając się do stolika, gdzie siedziała ze znajomymi.

- No hej braciszku. Poznaj moich znajomych...- i zaczęła podawać mi ich imiona. Dwóch chłopaków siedzących na przeciwko nas: Matt i Jack, byli najlepszymi kumplami i widać to było na pierwszy rzut oka. Rozumieli się bez słów, i są naprawdę spoko gośćmi, którzy cały czas tylko się śmieją. Obok nich siedziały dwie dziewczyny: jedna wyglądała na kujonkę, i zgadłem. Brenda, nosiła okulary i cały czas była zaczytana w swojej, zapewne nudnej książce. Od razu jej nie polubiłem. Z resztą ona mnie też, otwarcie to pokazując. Ale miałem to gdzieś. Czekałem tylko na moment, kiedy przyjdzie Natalie. Ale wypatrywałem jej, a ona nadal nie przychodziła.

- A to Rachel.- i właśnie w tym momencie Kat skończyła ich przedstawiać. Rachel podała mi dłoń i uśmiechnęła się zadziornie. Okej.... Niezbyt mi się to podobało, dlatego od razu przeszedłem do rzeczy:

- Kat, jest sprawa. Muszę dziś zostać godzinę po lekcjach. Mam nadzieję, że będziecie na mnie czekać. - szepnąłem do Kat.

- Eh, znowu musiałeś komuś podpaść? No mam nadzieję, że Natalie da radę zostać dłużej, bo inaczej musimy przełożyć to na kiedy indziej. - westchnęła.

- A może teraz się przedstawię? Póki jest okazja.

- Wiesz co, niestety się to nie uda, bo Natalie zatrzymała jakaś ważna sprawa, nawet nie wiem o co chodzi, później ma mi to wyjaśnić.- powiedziała zawiedziona. Ja byłem jeszcze bardziej. Dlaczego się to dzieje? Czemu nie możemy się wreszcie spotkać, poznać się, pogadać. Nie rozumiem, może robię coś nie tak?

- Wiesz Kat, to podrów ją ode mnie, skoro się dziś nie zobaczymy i przeproś, że będzie musiała czekać. Do zobaczenia, narazie wszystkim.- i poszedłem w stronę sali gimnastycznej, gdzie mam mieć teraz WF. W szatni spotkałem Mike'a.

- I jak? Fajnie się gadało?- spytał pełen entuzjazmu.

- Tak, bardzo, wręcz fantastycznie.- odpowiedziałem ze sarkazmem.

- Co?! Co tym razem się stało?- zapytał z niedowierzaniem.

- Jakaś ,,ważna sprawa". Nie było jej na lunchu. A po lekcjach nie wiadomo czy spotkanie wyjdzie, bo Natalie ma być wcześniej w domu. Na przerwach nigdy i nigdzie nie mogę jej znaleźć. Jak tak dalej pójdzie, to może uda nam się dopiero spotkać w przyszłe wakacje.

- To nieciekawie. Ale musisz być cierpliwy. Kiedyś na pewno się uda.- Mike próbował mnie pocieszyć.

Westchnąłem i zacząłem przebierać się w strój sportowy. Co ona ze mną zrobiła? Jeszcze dwa dni temu nic mnie nie martwiło, miałem wszystko w dupie, a teraz? Użalam się, bo zawsze coś staje na drodze, abym ją spotkać i pogadać. Będziemy musieli to kiedyś nadrobić.

Lekcje minęły dość szybko, niestety ta karna godzina trwała i trwała, i nie chciała się zakończyć. Może to dlatego, że cały czas myślałem o tym, czy Natalie nadal na mnie czeka, i co w ogóle o mnie myśli i wie? Na pewno więcej niż ja. A może ona widywała mnie na przerwach? Widziała jak się zachowuję i co robię? Tylko czemu ja jej nigdzie nie spotkałem? I tymi myślami godzina zakończyła się. Pod domem byłem o równej 16:15. Otworzyłem drzwi i poszedłem do salonu. Tam spotkałem Kat oglądającą jakiś film.

- Hej, niestety się spóźniłeś. Natalie poszła jakieś 15 minut temu. Zadzwoniła do niej mama, że musi wracać szybko do domu. I znowu to samo...- Kat posmutniała.

- Ale, jak to samo?- spytałem zmieszany, bo nie przypominam sobie, aby taka sytuacja miała kiedyś miejsce.

- Zawsze kiedy coś jest dla mnie bardzo ważne, nie udaje się. Natalie to moja pierwsza, najlepsza przyjaciółka i chciałam, abyś i ty, i rodzice ją poznali i polubili jak ja. Przede wszystkim od ciebie chciałam zacząć, bo wiem, że ciężko ci jest polubić innych, zwłaszcza, że Natalie jest osoba spokojną, nieśmiałą, a ty jesteś jej totalnym przeciwieństwem. A tutaj znowu pech...

Hm... Podobno przeciwieństwa się przyciągają....

- Kat, no nie smuć się, przecież to nie koniec świata, jutro też jest dzień. I nie bój się, myślę, że to naprawdę fajna dziewczyna skoro się zaprzyjaźniłyście, więc nie będzie problemu, abym ją polubił.- próbowałem ją jakoś pocieszyć.

- No w sumie tak. Ale jestem w szoku, nie mogę uwierzyć w twoja zmianę. Parę dni temu wyśmiewał byś się ze mnie, że jestem gówniarą, która ryczy o byle gówno. A teraz? Pocieszasz mnie.- uśmiechnęliśmy się na ten fakt i dodałem:

- Wiesz Kat? Jest ktoś, dzięki komu zawdzięczam te zmianę. - ale Kate nie dopytywała o nic, tylko wtuliła się w mój tors i za chwilę z radością spytała.

- Mam pomysł! Robimy sobie wspólny wieczór filmowy na pocieszenie? - od razu się zgodziłem po czym zasiedliśmy na kanapie z chipsami, popcornem i colą. Z racji tego, że z Kat mamy podobny gust, włączyłem dwie części ,,Szybkich i wściekłych" i tak minął cały wieczór. Przed 22 przyjechali rodzice, którzy po przywitaniu z nami poszli spać, a my zaraz po nich.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Następnego dnia wstałem niewyspany. Nie miałem na nic ochoty. Czwartek - ciąg dalszy szkoły... Na szczęście po przyszłych wakacjach będzie więcej luzu. Wyjeżdżam z Mike'em do collegu. Jeszcze dokładnie nie mamy wybranego miasta i uniwersytetu, ale musimy to zrobić w najbliższym czasie.
Po porannej toalecie i ubraniu się, zszedłem do kuchni.

- Hej siostra.- przywitałem się beznamiętnie z Kat.

- No cześć braciszku. Chcesz tosty?- spytała z wielkim uśmiechem na twarzy. Wczoraj była cała zasmucona, a dziś tryska energią? Hm, podejrzane...

- Chętnie. A coś ty taka wesoła? Stało się coś?

- Nie nic. Ale dzisiaj wychodzę gdzieś po szkole. Wrócę pewnie wieczorem.- oznajmiła dumnie.

- Serio? Czyli dzisiaj nudy. Mike ma dzisiaj ,,randkę" i też go nie będzie. Szykuje się nudne popołudnie.- jakoś nigdy nie zwracałem na to uwagi, ale jedynymi osobami, z którymi spędzam czas to albo Kat albo Mike. W szkole wszyscy chcą ze mną gadać, a jak przyjdzie co do czego nagle nikogo nie ma. Może faktycznie wszyscy tylko udają, że mnie lubią?

- Jedziemy?- z zamyśleń wyrwało mnie pytanie Kat.

- Pewnie, chodź.- wziąłem torbę sportową z Nike, i wyszedłem kierując się prosto do samochodu.

W szkole lekcje bardzo się dłużyły. I jeszcze myśl, że spędze to popołudnie nic nie robiąc... Eh.. Na siłownię nie pójdę, bo to robię zawsze z Mike'em. A może plaża? O tak, dobry pomysł. Przynajmniej się jakoś uspokoję.

Po obiedzie poleżałem chwilę na kanapie, oglądając jakieś durne show i godzinę przed zachodem słońca, wyszedłem z domu kierując się w stronę oceanu.
Po około 20 minutach marszu zdjąłem buty i wszedłem na plażę, dotykając ciepłego piasku, swoimi gołymi stopami. Usiadłem w swym stałym miejscu i zacząłem rozmyślać nad wszystkim. Oczywiście myśli cały czas krążyły wokół jednej blondynki. Tak, Natalie. Może w końcu jutro ją zobaczę? Zaproponuję Kat wspólną pizzę w trójkę? A może kino? Niee, kino to niezbyt dobry pomysł. A może...
I nagle z zamyśleń wyrwał mnie TEN widok, którego od dłuższego czasu pragnąłem ujrzeć, który nie chciał opuścić mojej głowy i myśli...

I Need You, Baby...💕Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz