Rozdział VIII

12K 447 14
                                    

Natalie

Właśnie siedziałam na plaży, na ciepłym piasku nagrzanym przez cały dzień przez to piękne, kalifornijskie słońce. Obserwowałam morze, które przy każdym mocniejszym powiewie wiatru burzyło się, lecz za chwilę szybko uspokajało. Właśnie tutaj mogłam spokojnie pomyśleć o wydarzeniach sprzed ostatnich dni. Wszystko tak szybko się działo: dopiero co chodziłam do gimnazjum w New Yersey, nie miałam znajomych, wszyscy mnie wyśmiewali, bo niby jestem ,,nudną debilką", ,,nudziarą", która boi się nawet iść na imprezę i napić piwa, a teraz? Zaczęłam nowe życie tutaj. Mam przyjaciółkę, dobry kontakt z innymi uczniami w klasie i bardzo się z tego cieszę. Ciężko mi się gdziekolwiek szybko zaklimatyzować, bo jestem inna, niż nastolatkowie w dzisiejszych czasach. Przede wszystkim lubię spokój, chociaż czasem lubię poczuć pewną ,,adrenalinę". Jeśli chodzi o poznawanie nowych osób, to ciężko mi z tym idzie, bo niestety nieśmiałość często bierze górę w moich życiu, ale staram się to przełamać. Nie przepadam za chodzeniem na imprezy, gdyż wiem co się na nich może dziać, i właśnie tego się obawiam. Gdybym miała kogoś, przy kim czułabym się bezpiecznie, może udało by mu się mnie namówić. Moja przyjaciółka- Kate, jest moim totalnym przeciwieństwem, chociaż to nie zmienia faktu, że ją uwielbiam. Jest zakręcona, radosna, bezpośrednia (co czasem bywa zabawne), i pomocna, gdyż jako pierwsza pomogła mi przywyknąć do tej szkoły. Dzięki niej mam znajomych, z którymi w szkole spędzam sporo czasu. Oprócz przerw oczywiście. Wtedy wychodzę na zewnątrz, aby cieszyć się jeszcze resztkami lata. Uwielbiam spędzać czas na świeżym powietrzu, czuję się wtedy taka wolna, szczęśliwa. Podobno mam to po mamie, z którą każdego wieczoru przesiadujemy w ogrodzie ciesząc się, że jesteśmy pośród kwiatów, drzew, przyrody. To właśnie moja rodzicielka mówi, że te ,,jasne, piękne włosy, są od częstego przebywania na słońcu". Chodź przecież to po prostu kwestia genów. 

Dzisiejsze popołudnie spędzam właśnie tu, bo Katie ma dziś ,,randkę", niestety nie zdradziła z kim. Powiedziała, że ,,nie chcę zapeszyć", i oczywiście nie mam do niej o to pretensji. Pewnie wiele osób pomyśli, że jesteśmy dziecinne, bo znamy się tylko kilka dni i nazywamy się już przyjaciółkami. Ale czuję, że nie zawiodę się na niej, ufam jej. Ona z resztą mówi to samo o mnie. I zostaję przy tej myśli.  Ostatnio też miałam poznać jej brata. Kilka razy próbowałam go poznać, niestety za każdym razem stawało coś na przeszkodzie. Wiem tylko, że chodzi do 3 liceum, naszej szkoły, ma na imię Chris i duże kompleksy, bo posiada jeszcze (jak to sama powiedziała) resztki z okresu dojrzewania: miała na myśli ,,pryszcze, wysoką wagę" i dziecinne zachowanie. Ostrzegała, że jak go zobaczę, będę zaskoczona i zniesmaczona. Bardzo byłam zdziwiona, bo co jak co, ale to rodzeństwo i nie powinna mówić o nim takich rzeczy, a poza tym Kat jest bardzo ładną dziewczyną i podobno jest małym klonem brata, co słyszałam od nauczycieli i innych uczniów w szkole, więc wydawało mi się to bardzo podejrzane. Nie dopytywałam, bo mówiła mi to w pierwszy dzień szkoły, kiedy wydawała się na nieco zdenerwowaną. Zdarza się. 

Delektowałam się właśnie ciepłym powiewem wrześniowego wiatru, kiedy ktoś mi to przerwał:

-Witaj Natalie.- oniemiałam. Niski, przyjemny dla ucha głos, należał do wysokiego, na oko 19- letniego, bruneta, który właśnie usiadł powoli obok mnie, jakby nie chciał mnie przestraszyć swą nagłą obecnością. Pierwszy raz widzę tak przystojnego chłopaka! Miał trochę zadziorny styl, akcentował to przede wszystkim tatuaż na lewym ramieniu, który o dziwo spodobał mi się. Ale.. co jest... tak byłam zajęta podziwianiem go, że nie zwróciłam uwagi, na pewien ważny szczegół: skąd on zna moje imię?! 

-H-hej...- powiedziałam nie pewnie, i czekałam, jak rozwinie się ta interesująca i lekko przerażająca ,,akcja".

-Widzę, że mnie jednak nie kojarzysz...- potwierdziłam, kiwając niepewnie głową. Kto to jest?!
-Jestem Chris. Właściwie, to Chris Black. -i wyciągnął dłoń w moją stronę. Niestety musiał czekać kilka, długich chwil, na odwzajemnienie gestu, gdyż była zaskoczona. A nawet coś więcej niż zaskoczona... Byłam w szoku. Jak to możliwe, że to on... Ale to Chris Black...Czemu Katie tak naściemniała o bracie? Wstydziła się mnie?...
Ale są bardzo podobni. Mieli nawet takie same, czekoladowe oczy, w których zatraciłam się na parę chwil. Ale naprawdę były przepiękne.

-Wreszcie udało nam się spotkać. -uśmiechnął się, patrząc w dal chcąc uniknąć mojego wzroku, był jakby
,,zawstydzony"? Nie, to niemożliwe. Wygląda, na twardego gościa, od którego aż bije pewnością siebie.

- Taak. Ale powiem szczerze, jestem zaskoczona...- zaczęłam.

- Ale o co chodzi? Inaczej mnie sobie wyobrażałaś?- i nagle posmutniał. Najwyraźniej pomyślał, że zawiodłam się. Nic podobnego!

- Nie, nie. To znaczy inaczej, ale...- no to już dobiłam chłopaka. Jaka ja jestem głupia...-  Chodzi o to, że Katie inaczej mnie Ciebie opisała. Teraz się to wydaje dosyć śmieszne, bo powiedziała...- i zaczęłam chichotać jak głupia.- że jesteś pryszczaty, przy kości i zachowujesz się jak dziecko.- teraz to Chris dołączył do mnie i oboje zaczęliśmy się śmiać.

- Haha, cała Kat. Musiała się ze mnie pośmiać. Czyli zawiedziona nie jesteś?

-Ani trochę. Wręcz mile zaskoczona. - i wtedy cała się zaczerwienieniłam, a ten zauważył to i nagle stało się coś niezrozumiałego, ale przyjemnego. Otóż dotknął dłonią mojego zaróżowiałego policzka i popatrzył prosto w moje oczy. Jego są najpiękniejsze.

- Jejku, wybacz, nie...- wycofał rękę zmieszany.

- Spokojnie, nic się nie stało.- i uśmiechnęłam się do niego, bo widziałam, że jest mu głupio po tej sytuacji.- Naprawdę.

- To dobrze... A co robisz tutaj sama?- spytał, zmieniając wyraźne temat. Jego zachowanie było takie ,,słodkie" . Wyglądał na takiego twardego, pewnego siebie gościa, a teraz, tutaj, w stosunku do mnie jest taki miły, zmieszany, niepewny tego co robi. Zachowuje się jak mały chłopczyk. Jejku, ale mam wielką ochotę tego chłopczyk przytulić...

- Yy, bo wiesz, Katie poszła na randkę, a ja okolicy w ogóle nie znam. Jedynym miejscem, do którego znałam drogę jest właśnie plaża.

- To może ja ci ją teraz pokażę? Nie mam nic innego do roboty, więc..?- zapytał, a ja tylko skinęłam głową, niepewnie uśmiechając się.- Chodźmy. Pokażę ci molo.

I poszliśmy w kierunku, który wskazał. Moje serce biło tak mocno, że bałam się, że wręcz wyskoczy mi z piersi. Ah i zapomniałam wspomnieć: Chris był ubrany w dżinsowe spodenki sięgające do kolan, oraz koszulkę na ramiączkach z wielkimi wycięciami pod pachami, które ukazywały część wyćwiczonej klatki piersiowej. Był tak bardzo seksow.... Ale o czym ja myślę?! Jak mogłam pomyśleć, że TAKI chłopak jak Chris się mną zainteresował? Kretynka ze mnie. Tak mi się spodobał, że nie zauważyłam, że to się nie uda. To niemożliwe. Ja nawet nie jestem ładna. Nie równam się z innymi dziewczynami... Ale jego zachowanie dzisiaj... Ah, to pewnie dlatego, że był zdenerwowany, bo wreszcie poznał przyjaciółkę siostry, co było dla niej bardzo ważne. Przecież ja jestem ,,nudziarą", która w ogóle nie podoba się chłopakom. No cóż... Jedyne, na co mogę liczyć, to tylko zwykłą znajomość. Ale obawiam się, że trochę za późno to zauważyłam....

I Need You, Baby...💕Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz