Cholernie się przestraszyłam, bo już myślałam, że ktoś się włamał do domu.
- Eva?! Dlaczego nie odbierasz telefonu?! - mama wrzasnęła.
- Rozładował mi się. Przepraszam. Nie spodziewałam się ciebie. Jak było na wyjeździe? - próbowałam ją jakoś zagadać.
- Dlaczego nie wróciłaś na noc?!
- Wróciłam! Skąd możesz wiedzieć?
- Nie jestem głupia! Masz na sobie męskie ubrania Eva!
- Dobra. Byłam u przyjaciela. Zostałam na noc, ale nie wzięłam ubrań.
- Żartujesz?! Jakiego przyjaciela? Ja o niczym nie wiem.
- U Isaka. Ale nie musisz się o nic martwić, jest gejem. Wszystko już wiesz? - moja mama na chwilę zaniemówiła. Zapewne chciała się jeszcze czegoś uczepić, żeby wyszło, że ma racje. Zawsze tak robiła.
- Cześć mamo. Fajnie, że wróciłaś. - powiedziałam, kiedy wreszcie trochę się uspokoiła i przeszłyśmy do salonu.
- To nie wszystko. Dostałaś ostatnio jedynkę z matematyki. Co się z tobą dzieje?
- To tylko jedna ocena! Teraz jest już lepiej. - skłamałam. Wciąż nic nie rozumiałam, ale kiedy próbuję to wytłumaczyć mojej matce, nigdy nie wychodzi z tego nic dobrego. - Poprawie się, okej? Możemy już skończyć?
Mama westchnęła i przytaknęła. Siedziałyśmy przez jakiś czas i nadrabiałyśmy wszystkie tematy, o których nie wspominałam przez telefon. Dzwoniłyśmy do siebie średnio co dwa dni, ale wiadomo, że to zupełnie coś innego. Tęskniłam za nią. Mimo wszystko wiedziałam, że długo nie nacieszę się jej towarzystwem, bo za chwilę znowu wyjedzie. Przywykłam już do tego. Pamiętam, że kiedy byłam młodsza znosiłam to trochę gorzej. Lubię spędzać z nią czas i mieć ją przy sobie, ale nie powiem, że posiadanie domu dla siebie przez większość czasu również mi odpowiada.
- Isak jest gejem? Nie miałam pojęcia.
- Ja do niedawna też. Teraz jest zupełnie inny. Szczęśliwszy. Ale chyba nie masz nic przeciwko, prawda? - spojrzałam na nią.
- Nie, oczywiście, że nie! Isak to fajny chłopak, zawsze go lubiłam. A co u Jonasa? - Świetnie. Czemu wszyscy muszą ciągle o niego pytać?
- Zerwaliśmy. I jakoś średnio obchodzi mnie co teraz u niego. - powiedziałam po chwili.
- Co?! Czemu nic mi nie powiedziałaś? Co się stało?
Wytłumaczyłam mamie w skrócie dlaczego zdecydowaliśmy się rozstać i starałam się pominąć jak najwięcej detali. Nie miałam za bardzo ochoty znowu o nim rozmawiać. Powiedziała, że jej przykro i to wszystko co zawsze się mówi w takich sytuacjach i co ostatnio słyszę bardzo często. Nie żebym tego nie doceniała, ale ludzie nie przyjmują do wiadomości, że wszystko jest OKEJ.
Poszłam na górę, żeby jak najszybciej zmienić cudownie pachnące ubrania Chrisa na jakieś moje i wróciłam z powrotem do salonu. Resztę dnia spędziłam na rozmowach z mamą. Zrobiłyśmy wspólnie kolację i po prostu cieszyłyśmy się swoim towarzystwem. Podobnie minęła mi niedziela, ale musiałam w nią wliczyć również trochę nauki. Wieczorem mama znów pojechała, a ja zostałam sama.
---------
Poniedziałek, rano, matematyka. Jak zawsze siedziałam w przedostatniej ławce i starałam się cokolwiek zrozumieć, bo obiecałam mamie poprawę. Niestety pani Dalvare postanowiła oddać sprawdziany z zeszłego tygodnia. W klasie znowu panowała okropna cisza. Jedyne co mogliśmy usłyszeć to stukanie jej szpilek. Zbliżyła się w moim kierunku, wymamrotała surowo 'dwa' i położyła kartkę na mojej ławce. Dwa? Wiem, że to okropna ocena, ale wciąż lepiej niż ostatnio. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie kiedy usłyszałam 'cztery' dokładnie za moimi plecami. Odwróciłam się, żeby sprawdzić, czy za mną na pewno siedzi Chris i zdziwiłam się jeszcze bardziej kiedy okazało się, że tak. On we własnej osobie. Spojrzał na mnie i dumnie się uśmiechnął po czym wzruszył ramionami.
- Cztery?! - powiedziałam kiedy wyszliśmy z sali - Cholera, jesteś w tym dobry.
- Nie jestem dobry, to ty jesteś kiepska. - zaśmiał się.
Miał racje, przecież to tylko czwórka. Byłam po prostu zdziwiona faktem, że Chris faktycznie miał coś w tej głowie.
- Eva przecież ci to tłumaczyłam. - westchnęła Noora pojawiając się u mojego boku.
Nie rozumiałam niczego z tego co przyjaciółka mi tłumaczyła i dobijało mnie to, bo matematyka była jedynym przedmiotem z którym miałam taki problem. Z wszystkich innych nie spadałam poniżej czwórek, chyba, że faktycznie się nie nauczyłam.
- Trudno. Chyba jestem za głupia.
-------
Właśnie zmierzałam z Chris w stronę budynku. Jeśli mogłam to nazwać 'zmierzaniem'. Kojarzycie ludzi przebiegających maratony? Wyglądałyśmy dokładnie jak ci doczołgujący się do mety. Byłyśmy zdyszane, spocone i całe czerwone, ponieważ pani do WF miała dziś zły humor i postanowiła wyładować swój gniew na nas. Chris ułatwiała sobie sprawę i gdy nie była w zasięgu wzroku nauczycielki, schodziła na bok i dołączała później. Ja wolałam nie ryzykować i przebiegłam całość, bo jeśli kogoś przyłapała, miał dodatkowe pięć okrążeń. Przestałam liczyć przy siedemnastym, a jestem pewna, że było ich jeszcze kilka. Nie miałam dobrej kondycji i nienawidziłam biegania, więc można sobie wyobrazić mój stan. Jakimś cudem dotarłyśmy do szatni i otworzyłyśmy drzwi z hukiem. Nie dość, że już się dusiłam, to przez to co zobaczyłam już prawie w ogóle nie mogłam złapać oddechu.
Jonas obściskujący się z Danielle. Jestem pewna, że gdybyśmy im nie przeszkodziły, doszłoby do czegoś więcej. Szczerze? Nie poczułam się ani trochę zazdrosna. Nic. Nie ważne było dla mnie czy to mój były czy nie, chciałam się po prostu przebrać, a wolałam robić to bez jego towarzystwa jakiegokolwiek chłopaka.- Możecie pożerać sobie twarze na zewnątrz, proszę? Chciałabym się przebrać. - wydusiłam z siebie. Usłyszałam śmiech przyjaciółki za plecami co w połączeniu z jej zadyszką brzmiało bardziej jak zdychająca świnka.
Jonas i Danielle wyglądali na zażenowanych całym zajściem. Można było znaleźć sobie inne miejsce racja? Wyminęli nas z minami jakby zobaczyli ducha. Chris od razu zatrzasnęła za nimi drzwi i wybuchnęłyśmy śmiechem na cały głos.
-------
- Muszę iść na zakupy.
- Żartujesz?! Twoja szafa nawet się nie zamyka.
- Ale potrzebuję czegoś nowego. - odpowiedziała Vilde.
- Mogę iść z tobą.
- Hej, kiedy idziemy na jakąś imprezę? - zapytała Sana, a nas wszystkie lekko zamurowało.
- No proszę. - uśmiechnęła się do niej Noora.
- No co? Też chcę czasem gdzieś wyjść, okej?
- Mogłaś iść z nami w piątek, było super. - odpowiedziała Vilde.
- Któraś znowu się upiła? Eva?
- Uwzięłyście się czy co? - wszystkie zaczęły się smiać.
- Hej, kiedy oddasz mi moje ubrania? To moje ulubione dresy. - usłyszałam głos Chrisa przechodzącego obok naszego stolika. Na początku nie załapałam, że mówi do mnie. Spojrzałam w górę i zobaczyłam jego flirciarski uśmieszek, po czym wyszedł z pomieszczenia w towarzystwie jakiegoś kolegi. Wszystkie momentalnie spojrzały na mnie.
- Jesteś pewna, że się nie upiłaś? - Chris szepnęła do mnie, a ja schowałam twarz w dłoniach i westchnęłam. Cudownie.
--------------------------------------------------
I jak? Dziękuje za kaaaażdy jeden komentarz i gwiazdki :)I pozdrawiam Kasię 🖤
CZYTASZ
Details | Chris x Eva
FanfictionChris nie przejmuje się nikim i niczym, nie przywiązuje wagi do zawierania przyjaźni czy związków. W jego nędznym życiu jedyne co sprawia mu przyjemność to imprezowanie. Chwila zapomnienia. Zapracowani rodzice nie nauczyli go zbyt wielu wartości, wł...