Rozdział 12

184 2 0
                                    

†•°•°•†
Dagmara:

Zaczął się grudzień, wszyscy siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy telewizję. Mama powiedziała, że jakoś niedługo ma przyjechać jakaś tam ciotka ojczyma, ale nikt nie wiedział dlaczego. Piłam gorącą czekoladę razem z Ryan'em. Było dość późno i zasnęłam wtulona w jego ciepły tors.

-Chyba ktoś tu zasną. - zaśmiała się mama.

-Pójdę zaniosę ją do łóżka, nie dziwię się czemu tak szybko zasnęła, dość dużo się dzisiaj działo.

Poczułam jak Ryan bierze mnie na ręce i zanosi mnie do pokoju. Przebrał mnie w piżamę i położył na mojej stronie łóżka. Dzisiaj przyjechały zamówione meble dla małej Ady i każdy pomagał je składać, oczywiście ja nie mogę się przemęczać i tylko mogłam podawać śrubokręty i klucze. Cały pokój był umeblowany wystarczy tylko dokupić zabawki i będzie skończone. Siostra mamy niedawno nas odwiedziła i w prezencie dała nam ubranka dla dziecka, szczerze mówiąc nie musimy ich już kupować bo każdy z rodziny kto nas odwiedzał w prezencie dawał nowe ubrania dla dziecka.

Obudziłam się o dziesiątej trzydzieści, powolnym krokiem udałam się do kuchni gdzie wszyscy kończyli jeść śniadanie. Usiadłam obok Ryana i nałożyłam sobie porcję zapiekanki owocowej i nalałam sobie mięty. Po śniadaniu poszłam do pokoju się ubrać. Po chwili usłyszałam, że ktoś dzwoni dzwonkiem do drzwi. Po jakiś dwudziestu minutach zeszłam na dół. Na korytarzu było słychać czyjś monolog.

-... Nie poznaję cię Alexandrze zawsze wszystko co robiłeś czy jakiekolwiek decyzje przez ciebie dokonywane były dokładnie przemyślane a tu, nawet chwili się nie zastanowiłeś co z tym zrobić. Powinniście trzymać ich z daleka od siebie, usunąć bachora i nie pozwolić by się spotykali.

Jak wryta stałam w drzwiach do salonu. Ryan był widocznie wkurwiony tym co powiedziała ta kobieta.

-Nie będziesz mówić jak mamy żyć, Dagmara nie chce usunąć dziecka.

-A ty jako matka powinnaś trochę lepiej pilnować córkę. Gdybyś ich nie zostawiła samych to by do tego nie doszło. Nie chcę słyszeć o żadnym ślubie. Trzeba ich odizolować...

-Nie będziesz decydowała o nas! - niewiedzieć czemu krzyknęłam to aż tak głośno, że wszyscy spojrzeli na mnie.

-Ty się smarkulo nie odzywaj, to wszytko tylko i wyłącznie twoja wina. Gdyby ciebie nie było, nie było by problemu, nie przewróciła byś  Ryan'owi w głowie.

-Zostaw ją! To nie jej wina.

-A ty tej szmaty nie broń.

†•°•°•†
Ryan:

Dagmara pobiegła na górę, było mi bardzo przykro z tego powodu, że ta stara ciotka ją tak nazwała. Ojciec był wściekły na ciotkę bo przez nią matka się rozpłakała i poszła do kuchni.

-Posłuchaj mnie uważnie, bo powtarzać nie będę. Dagmara nie usunie dziecka, i wyjdzie za Ryan'a.

-Popełniasz kardynalny błąd Alexandrze.

-Tam są drzwi. - wstał z sofy i palcem wskazał na wyjście.

-Nie tak wychowywała cię twoja matka.

Wstała i wyszła z domu, poszedłem do pokoju, w którym siedziała Daga. Siedziała na łóżku i płakła, usiadłem przy niej i posadziłem ją na swoich kolanach i mocno przytuliłem.

-Nie przejmuj się skarbie, ona już poszła. Ojciec pokazał jej gdzie są drzwi. Jeśli można tu kogoś winić to mnie, bo ja to wszystko zacząłem.

Nie kocha, lubi, nie szanujeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz