Rozdział 3

670 7 3
                                    

     -Czemu mam to zrobić? - zapytał rozbawiony moją reakcją. Dziwnie sie czułam mając jego dlonie na swoim tyleczku i czując jak lekko zaciska na nim dlonie cicho śmiejąc się bezczelnie.
     -Bo nie czuję się zbyt komfortowo gdy mnie dotykasz. - wciąż bezskutecznie starałam się odsunąć go od siebie. Ale przecież ten osioł współpracować nie chciał.
     -Przecież nic nie robię. Trzymam cię tylko za tyłek i nic innego nie robię. - mozniej zacisnął swoje dlonie i przybliżył się do mnie bardziej lekko pochylając się nade mną.
     -Wwwłaśnie, przestań. Nie powinieneś robić takich rzeczy, przecież jestem... - nie dokończyłam bo mnie pocałował. Chciałam przestać ale nie mogłam. Tak perfekcyjnie całował. Mimowolnie objęłam go. Przez jego boskie pocałunki, zapomniałam o tym, że nie powinniśmy tego robić. Po pięciu minutach poczułam jak przestaje mnie całować i odsuwa się delikatnie ode mnie. Spojrzałam prosto w jego lazurowe oczy. "Co ja robię? Nie powinnam, jesteśmy rodzeństwem, przyrodnim ale rodzeństwem."
      -Cała drżysz. - cicho szepnął patrząc mi w oczy. Delikatnie się usmiechał do mnie.
      -To nic ważnego. - nie chciałam by mnie puszczał, nadal go obejmowałam. Po chwili uroczo się do mnie uśmiechną i dał kolejnego buziaka.
      -Jak widzę lubisz mnie przytulać. - przycisnął mnie do swojego ciała przez co czułam zapach jego perfum. Co by nie było zawsze pachniał bosko.
      -A... Sorry. Już zabieram ręce. - chciałam zabrać swoje ręce ale delikatnie złapał mnie za przedramiona.
      -Nie musisz. To jest o wiele milsze niż wydzieranie się na mnie co nie? - oparł swoje czoło o moje i obejmował mnie lekko kołysząc w ramionach.
      -Masz rację. - uśmiechnęłam się i przymknęłam oczy. Pierwszy raz w życiu czułam sie tak jak teraz. Choć wcześniej nie przepadałam za jego bliskością tak teraz zaczelo mi się to nawet podobać.
      -Mogę cię już puścić jak chcesz. - powoli zaczął luzować swój uścisk na co szybko zareagowałam.
      -Nie. Ani mi się warz. - wtuliłam sie mocno w jego tors dalej wdychając jego perfumy.
      -To co mam zrobić? - lekko mnie odsunął by móc spojrzeć na mnie. Nie przestawał się uśmiechać.
      -Pocałuj mnie. - nie przemyślałam tych słów, po prostu tego chciałam. Przysunął mnie do siebie i połączył nasze usta. Oparłam swoje dłonie o jego klatkę piersiową. Po kilku minutach przytulił mnie.
     -Wygrałeś... Przepraszam, że cię zwyzywałam. - lekko sie zarumieniłam, nigdy nie sadziłam, że ktoś sprawi, że sama z siebie go przeproszę.
     -Jak widzę podoba ci się to.

†•°•°•†
Ryan:

    -Ta... Nie powinnam. - odepchnęła mnie i uciekła. Zdziwiłem się jej dziwnym zachowaniem. Poszedłem na górę, zatrzymałem się przy drzwiach do jej pokoju. Były zamknięte.
    -Daga pogadajmy. - byłem nie mało zaskoczony tą jej dziwną reakcją. Przecież się jej to podobało.
    -Nie... Lepiej nie podchodź do mnie, my nie możemy... - po jej głosie było słychać zakłopotanie, ale przecież nic złego nie zrobiliśmy.
    -Nie obchodzi mnie to. - oparłem się bokiem o drzwi i westchnąłem. Dziwiło mnie jej aktualne zachowanie. Zawsze uparcie dążyła do celu nie patrząc na konsekwencje a teraz uciekła i schowała się jak male dziecko po zniszczeniu czegokolwiek.
    -A jeśli rodzice się dowiedzą? - spytała dość cichym głosem. Mimo wszystko dało się usłyszeć jej westnięcia, jakby nad czymś myślała.
   -Nie dowiedzą się bo ich nie ma. Otwórz drzwi, ok? - odsunąłem się na wypadek jakby otworzyła by nie wpaść na nią i powalić ją na ziemię.
    -... No dobrze.  - usłyszałam jak przekręca klucz w drzwiach i powoli je otwiera. Unikała kontaktu wzrokowego i była smutna. Odsunęła się gdy dotknąłem jej ramienia.
    -Ryan nie. - odsunęła się momentalnie ode mnie i unikała kontaktu wzrokowego.
    -Wiesz, że nie obchodzi mnie to. Ja mogę robić co chcę... - spojrzałem na nią, mimo tych wszystkich wad, udawania jaką to ona jest bad girl była całkiem urocza. Drobna wręcz filigranowa dziewczyna o naprawdę sporym biuscie, z długimi kruczoczarnymi włosami i te jej piękne szafirowe wręcz wielkie oczy.
    -A ja mam być posłuszna? - spytała wyrywając mnie z zamyślenia. Oparła dłonie o swoje biodra i spojrzała na mnie.
    -Skoro chcesz... - cicho się zaśmiałem widząc jej reakcję na to co powiedziałem. Czekałem co ona odpowie
    -Nie, nie chcę... - weschneła i zwiesiła zeezygnowana głowę.
    -Jeszcze nie wiesz czego chcesz. - pocałowałem ją w policzek i poszedłem do swojego pokoju. Padłem na łóżko i westchnąłem. "Jeszcze trochę i będziesz moja..." Patrzyłem się w sufit. Po chwili drzwi do mojego pokoju uchyliły się.
    -Idę się przejść, będę za dwie godziny. - wystawiła glowę zza drzwi i popatrzyła się na mnie.
    -Dobrze, weź telefon. - po chwili po domu rozniósł się trzask drzwi. Wstałem z łóżka i poszedłem do jej pokoju. Pod poduszką leżał jakiś zeszyt. "Pamiętnik? No to zobaczmy co Dagmarze w duszy gra... I co o mnie sądzi..." Wziąłem zeszyt ze sobą do pokoju i zacząłem kartkować zeszyt.
Piątek

Nie kocha, lubi, nie szanujeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz