Rozdział 22

63 1 0
                                    

  †•°•°•† 

Dagmara:

Leżałam na szpitalnym łóżku, byłam tam całkiem sama i niemiłosiernie się nudziłam nie miałam nawet z kim pogadać. Patrzyłam się w okno pozbawione jakichkolwiek zasłon, było tu tak biało, że aż było mi nie dobrze. Czułam się jak w jebanym psychiatryku, brakowało tylko pasów przy łóżku. Nie miałam nawet przy sobie telefonu. Nadal bolał mnie brzuch, ale na szczęście nie tak mocno jak godzinę temu. Leżałam gapiąc się w sufit, najchętniej wróciłabym do domu ale nie muszę zostać kilka dni na obserwacji. Słyszałam jak pielęgniarki z lekarzami chodzą po korytarzu i rozmawiają o pacjentach, a niektórzy umawiali się na szybki numerek w składziku na leki, czy w innym odludnym miejscu w szpitalu. W duchu błagałam by ktokolwiek przyszedł do mnie i pogadał ze mną. Nieoczekiwania mama weszła do środka.

-Hej córeczko jak się czujesz? - usiadła obok mnie na krześle

-Może być bywało lepiej... miło, że przyszłaś. Zaczęłam wariować, tak tu pusto. 

-Rozumiem. Czy... mogłabyś powiedzieć co się stało wtedy jak Ryan pojechał?? Alexander powiedział mi tylko, że wczoraj pobił Nataniela.

-Ehhh... no dobrze. Pod nieobecność Ryana, ten przyjechał i mnie zgwałcił... Mamo... powiedz mi czemu tylko mi przytrafiają się takie złe rzeczy jak nie ma przy mnie Ryan'a?

-Oj skarbie... Tylko ci się tak wydaje.

-Tak mi się tylko wydaje... To nie ty zaszłaś w ciążę w wieku osiemnastu lat... To nie tobie porwali przyjaciółkę... I to nie ciebie zgwałcili i grozili...

-Daga... Ehhhh... Wiem, że spotkały cię gorsze okresy w życiu... Ale zawsze przy tobie był Ryan. Czy działy się dobre rzeczy czy złe. On zawsze przy tobie jest.

-Ta widać. A gdzie teraz jest?

-No jak to gdzie? Z waszą córką. Pewnie niedługo przyjedzie.

-Yhy...

Drzwi się otworzyły a przez nie weszła Ada a za nią Ryan.

-Mama! - podbiegła do mnie i wdrapała się na łóżko i mocno się wtuliła

-Tylko ostrożnie słonko, mama pewnie jeszcze jest obolała. No i prawoe cała w gipsie. - powiedział Ryan uśmiechając się do nas. W tym czasie mama wróciła do domu. - Jak się czujesz?

-Lepiej już... Ale wciąż boli...

-Rozumiem... Ehhhh skarbie martwię się o ciebie...

-Wiem to... Przepraszam...

Usiadł na brzegu łóżka i mnie przytulił. Przyszedł lekarz spytał się jak ogólnie się czuje. Zanotował coś i wyszedł. Tuliłam córeczkę i głaskałam ją po plecach. Wieczorem wrócili do domu. Znów zostałam sama, leżałam na łóżku patrzyłam się w sufit. Po chwili zasnęłam.

Pod koniec tygodnia byłam już w domu. Byłam w sypialni i czytałam książkę. Po chwili przyszedł Ryan , wyglądał na dość zmęczonego. Podszedł do łóżka położył się obok mnie. Po chwili jego głowa leżała na moim brzuchu i mnie przytulił. Prawą dłonią masował moje biodro. Odłożyłam książkę i zaczęłam bawić się jego włosami.

-Tęskniłem...

-Wiem kochanie, ja też. Nie lubię spać bez ciebie. Co byś chciał dostać na naszą pierwszą rocznicę?

-Wszystko co pragnę to mam, akurat tule to.

-A poza mną?

-Nic nie musisz mi kupować. A ty kochanie? Co byś chciała?

Nie kocha, lubi, nie szanujeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz