Rozdział 17

103 2 0
                                    

†•°•°•†
Ryan:

Wróciłem z pracy do domu, wszedłem do środka i nikogo nie było, przeszukałem cały dom ale nie było Dagmary, na lodówce była kartka od niej.

Wyszłam z Viką i Adą na spacer będę po siedemnastej, buziaki.

Obiad masz w lodówce.

Nie byłem głodny więc od razu poszedłem do salonu, spojrzałem na zegarek, była szesnasta trzydzieści więc Dagmara za pół godziny powinna wrócić do domu. Poszedłem się przebrać i postanowiłem trochę poćwiczyć. Biegałem na bieżni, gdy skończyłem w domu była już Dagmara. Wszedłem do kuchni, od razu Daga się odwróciła.

-Gdzie byłeś?

-Ćwiczyłem. Zaraz przyjdę, muszę koniecznie wziąć prysznic.

-Czuję... - zaśmiała się i usiadła obok Ady i dała jej butelkę z sokiem. - Wiesz, że mała zaczyna gadać.

-Serio? Powiedziała już coś?

-Mama! - krzyknęła Ada wyciągając rączki po butelkę.

-Jak nauczy się mówić, będzie też trzeba ją nauczyć siedzenia cicho. Ciebie Daga też przydałoby się. Zamiast spać to gadała byś godzinami.

-No jak nie mam cię w dzień to muszę się wygadać ci w nocy.

-Weekendy zawsze mam wolne a w domu jestem już popołudniu.

-Wracasz do domu, to zawsze jesteś zmeczony, jesz obiad, bierzesz prysznic idziesz spać, potem idziesz ćwiczyć, kolejny prysznic a potem oglądasz telewizję... Nie tak wyglądał wcześniej nasz czas wspólny.

-No to dziś będzie inaczej. Zaprosimy znajomych, zagramy w karty, wypijemy i coś jeszcze zrobimy.

-A kiedy spędzimy czas we dwoje?

-Jutro, i tak nie miałem planów na sobotę, a tak to mam ciebie.

-Ok, dzwonię do wszystkich.

-Najpierw to może dziecko nakarm, po takim długim spacerze napewno jest głodna.

-Właśnie miałam podgrzać jej obiad.

Poszedłem na górę, wziąłem czyste ubrania i poszedłem pod prysznic. Po godzinie zszedłem na dół. Dagmara jak zwykle była w kuchni, robiła przekąski na imprezę. Ada siedziała na krzesełku i bawiła się misiem. Wszedłem po cichu do kuchni bo chciałem delikatnie przestraszyć Dagę, niestety Ada znowu zaczęła gadać...

-Tata. - patrzyła się na mnie i uroczo się uśmiechała. Dagmara odwróciła głowę i spojrzała na mnie.

-A chciałem cię przestraszyć... Ale przynajmniej powiedziała tata.

-Nie pykło. Za dwie godziny wszyscy już będą. 

-Gdzie zanieść te przekąski? Do salonu czy na drugie piętro?

-Drugie piętro, większe niż salon.

-No to zaraz wracam.

Dwie godziny później

†•°•°•†
Dagmara:

Wszyscy nasi znajomi już byli, siedzieliśmy na poddaszu i graliśmy w karty, głównie w pokera. Ada bawiła się na drugim końcu pokoju. Nie graliśmy w pokera na pieniądze bo nikt wtedy nie chciał grać, więc graliśmy na krakersy. Oczywiście ja największy oszust miałam ich najwięcej. Graliśmy dopóki nie wydało się, że oszukuję.

-Oszustka. - śmiał się że mnie Mateo

-O to chodzi w pokerze. Tak oszukuj by nikt o tym nie wiedział.

Nie kocha, lubi, nie szanujeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz