†•°•°•†
Ryan:Wróciłem z pracy do domu, wszedłem do środka i nikogo nie było, przeszukałem cały dom ale nie było Dagmary, na lodówce była kartka od niej.
Wyszłam z Viką i Adą na spacer będę po siedemnastej, buziaki.
Obiad masz w lodówce.
Nie byłem głodny więc od razu poszedłem do salonu, spojrzałem na zegarek, była szesnasta trzydzieści więc Dagmara za pół godziny powinna wrócić do domu. Poszedłem się przebrać i postanowiłem trochę poćwiczyć. Biegałem na bieżni, gdy skończyłem w domu była już Dagmara. Wszedłem do kuchni, od razu Daga się odwróciła.
-Gdzie byłeś?
-Ćwiczyłem. Zaraz przyjdę, muszę koniecznie wziąć prysznic.
-Czuję... - zaśmiała się i usiadła obok Ady i dała jej butelkę z sokiem. - Wiesz, że mała zaczyna gadać.
-Serio? Powiedziała już coś?
-Mama! - krzyknęła Ada wyciągając rączki po butelkę.
-Jak nauczy się mówić, będzie też trzeba ją nauczyć siedzenia cicho. Ciebie Daga też przydałoby się. Zamiast spać to gadała byś godzinami.
-No jak nie mam cię w dzień to muszę się wygadać ci w nocy.
-Weekendy zawsze mam wolne a w domu jestem już popołudniu.
-Wracasz do domu, to zawsze jesteś zmeczony, jesz obiad, bierzesz prysznic idziesz spać, potem idziesz ćwiczyć, kolejny prysznic a potem oglądasz telewizję... Nie tak wyglądał wcześniej nasz czas wspólny.
-No to dziś będzie inaczej. Zaprosimy znajomych, zagramy w karty, wypijemy i coś jeszcze zrobimy.
-A kiedy spędzimy czas we dwoje?
-Jutro, i tak nie miałem planów na sobotę, a tak to mam ciebie.
-Ok, dzwonię do wszystkich.
-Najpierw to może dziecko nakarm, po takim długim spacerze napewno jest głodna.
-Właśnie miałam podgrzać jej obiad.
Poszedłem na górę, wziąłem czyste ubrania i poszedłem pod prysznic. Po godzinie zszedłem na dół. Dagmara jak zwykle była w kuchni, robiła przekąski na imprezę. Ada siedziała na krzesełku i bawiła się misiem. Wszedłem po cichu do kuchni bo chciałem delikatnie przestraszyć Dagę, niestety Ada znowu zaczęła gadać...
-Tata. - patrzyła się na mnie i uroczo się uśmiechała. Dagmara odwróciła głowę i spojrzała na mnie.
-A chciałem cię przestraszyć... Ale przynajmniej powiedziała tata.
-Nie pykło. Za dwie godziny wszyscy już będą.
-Gdzie zanieść te przekąski? Do salonu czy na drugie piętro?
-Drugie piętro, większe niż salon.
-No to zaraz wracam.
Dwie godziny później
†•°•°•†
Dagmara:Wszyscy nasi znajomi już byli, siedzieliśmy na poddaszu i graliśmy w karty, głównie w pokera. Ada bawiła się na drugim końcu pokoju. Nie graliśmy w pokera na pieniądze bo nikt wtedy nie chciał grać, więc graliśmy na krakersy. Oczywiście ja największy oszust miałam ich najwięcej. Graliśmy dopóki nie wydało się, że oszukuję.
-Oszustka. - śmiał się że mnie Mateo
-O to chodzi w pokerze. Tak oszukuj by nikt o tym nie wiedział.
CZYTASZ
Nie kocha, lubi, nie szanuje
Teen FictionJestem Dagmara mam siedemnaście lat, mieszkam z matką, ojczymem, oraz z przyrodnim starszym bratem. Wiadomo nie zawsze jest między nami koloro... z naciskiem na "NIE ZAWSZE". Przez 15 lat żyłam w spokoju aż tu nagle powiadomienie mnie, że będę miała...