Rozdział 13

178 2 0
                                    

5 miesięcy później:

†•°•°•†
Dagmara:

Nareszcie był kwiecień, zima się skończyła i było bardzo ciepło. Byłam z mamą na tarasie i obie piłyśmy herbatę. Ryan'a nie było w domu bo pojechał razem z ojczymem kupić nowy samochód. Coraz częściej nie mogłam patrzyć na siebie w lustrze, byłam taka gruba... Po chwili zaczął mnie bardzo mocno boleć brzuch.

-Daga, co jest?

-Boli... Bardzo boli...

-Chcesz jechać do szpitala?

Pokiwałam głową i powoli wstałam z krzesła. I ruszyłam w kierunku drzwi wyjściowych. Tuż przy drzwiach oparłam się ręką o ścianę. Po chwili rozległ sie drzwięk rozlewanej cieczy.

-Daga?

-Wody mi odeszły... - powiedziałam z lekkim przerażeniem w głosie

-Jedziemy. - Weszłyśmy do auta i z piskiem opon pojechałyśmy do szpitala.

†•°•°•†
Ryan:

Wracałem z ojcem do domu nowym samochodem, chciałem zadzwonić do Dagmary i oznajmić jej, że już wracamy. Niestety nie odbierała, więc zadzwoniłem do matki.

-I co kupiliście samochód?

-Tak, właśnie wracamy, dasz do telefonu Dagę?

-No na razie nie mogę.

-Czemu?

-Ona... Jest na porodówce.

-Co? Czemu nie zadzwoniłaś? Zaraz będziemy.

Najszybciej jak się dało pojechaliśmy do szpitala. Niestety pod szpitalem nie było już wolnych miejsc, więc zaparkowaliśmy trochę dalej. Wyszedłem z samochodu i szybkim krokiem poszedłem do szpitala. Na jednym z korytarzy znalazłem mamę, siedziała na krześle. Po korytarzu roznosiły się głośne krzyki Dagmary. Obok mamy usiadł ojciec a ja stałem naprzeciwko nich.

-Jak długo już tam jest?

-Prawie godzinę.

-Mogłaś zadzwonić do nas.

-Nie było jak w domu wody jej odeszły to nie było na co czekać, od razu tu przyjechałyśmy.

Po kolejnej godzinie lekarze przewieźli Dagmarę do sali, w której były jej rzeczy. Wszedłem do sali i usiadłem na krześle obok łóżka, na którym leżała Daga z Adą na rękach. Była taka malutka i urocza, a po Dagmarze było widać, że jest bardzo zmęczona.

-Mogę wziąć ją na ręce? - kiwnęła głową i podała mi dziecko. - A nie mówiłem? Śliczna po mamie.

-Yhym... Ale wybij sobie z głowy drugie dziecko. Za bardzo mnie wszystko boli od pasa w dół.

-Spokojnie kochanie. Na wszystko bedzie pora. Odpoczywaj. Napewno jesteś bardzo zmęczona.

Uśmiechałem się do niej trzymając nasze maleństwo na rękach. Była taka drobna i delikatna. Ostrożnie kołysałem ją w ramionach.

-Byłaś dzielna kochanie. Żałuję, że nie było mnie przy tobie.

Przysunąłem sie do Dagmary i dałem jej delikatnego buziaka w czoło. Spojrzala na mnie i lekko sie uśmiechnęła.

-Najważniejsze, że ona jest już z nami skarbie.

Usmiechnęła się a z jej oczu popłynęło kilka łez. Oddałem Adę Dagmarze i wstałem z krzesła. Pożegnałem się i wyszedłem ze szpitala. Rodzice zostali z nią a ja pojechałem do domu odpocząć. Usiadłem przy biurku i włączyłem laptopa. Po chwili włączyłem facebook'a. Mój znajomy akurat do mnie napisał.

Nie kocha, lubi, nie szanujeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz