Rozdział 25

55 1 0
                                    

Po powrocie do domu poszłam wysuszyć swoje mokre włosy, Ryan zajął się Adą, stałam przy lustrze z suszarką w dłoni. Po paru minutach zaczęłam wygłupiać się przed lustrem udając, że suszarka to mój mikrofon i zaczęłam śpiewać najgłośniej jak tylko umiem by słyszeć się przez ten hałas włączonej suszarki. Po chwili zauważyłam jak Ryan z małą na rękach stoją w drzwiach łazienki i śmieją się. Skończyłam suszyć włosy i rozwiesiłam mokre ubrania na grzejniku łazienkowym będąc już w samej bieliźnie. - I co się ze mnie śmiejecie co? - spojrzałam na nich a Ada nie przestając się uśmiechać wyciągnęła do mnie rączki. Wzięłam ją na ręce a ona mnie przytuliła. -  Ładnie spiewas mamo. Tylko zabawnie tańcys haha. - dalej mnie tuliła i dała buziaka w policzek. Poszłam z nią do sypialni by się ubrać. Założyłam czarną, krótką do połowy ud koszulę nocną. Ada siedziała na naszym łóżku trzymając w rękach pilot od telewizora, który po chwili włączyła i wybrała kanał z bajkami. Pogłaskałam ją po głowie i biorąc książkę położyłam się obok. Czułam jak położyła głowę na moim biodrze i oglądała dalej bajkę. Ryan krzątał się po domu, chyba sprzątając albo szykując dla nas obiad. Po chwili wszedł do sypialni z ubraniami dla Ady - A ty co w piżamie? Zapomniałaś, że niedługo jedziemy do rodziców? - spojrzałam na niego a potem szybko odłożyłam książkę i podeszłam do szafy - Na śmierć zapomniałam, dobrze, że przypomniałeś skarbie... - pokiwał głową i zaczął przebierać córkę. - No co ty byś beze mnie zrobiła. - założyłam na szybko bordową bluzkę oraz czarne spodnie, biegałam jak oparzona po domu szukając kluczyków do auta. Na szczęście Ryan je znalazł w przedpokoju koło lustra i poszedł z Adą do samochodu, gdy ja zakładałam buty. Zamknęłam dom i usiadłam obok Ryan'a na miejscu pasażera. Wyjechaliśmy spod domu zadzwoniłam do mamy i powiedziałam, że za jakieś półgodziny będziemy już u nich. Wzięłam głęboki wdech i schowałam telefon do torebki. - Ah zapomniałabym, zawieziesz jutro Adę do przedszkola, ja jutro nie dam rady. - spojrzałam na niego on kiwnął głową - A dla czego nie możesz? Stało się coś? - zerknął na mnie kątem oka i wrócił wzrokiem na drogę. - Nie nie. Po prostu zapomniałam, że na wpół do ósmej mam wizytę u ginekologa, a wiesz jak długo musiałam czekać aż wreszcie będzie miała jakiś termin. - kiwał głową a potem położył rękę na moim kolanie i miział je palcami i jechaliśmy dalej. Po kilkunastu minutach byliśmy pod domem rodziców. Wyszliśmy z auta i razem weszliśmy do środka. Od wejścia było czuć zapach domowych steków mojej mamy. Zdjęłam buty i biorąc córeczkę na ręce poszłam się z nimi przywitać. - O już jesteście, w samą porę zaraz będzie obiad - powiedziała mama kiedy nas zobaczyła. Czułam jak ktoś zabiera Adę, odwróciłam się a to tylko dziadek zabrał swoją ukochaną jak na razie jedyną wnuczkę i mocno ściskał. - Ale się za tobą stęskniłem maluchu. I jaka ty już duża, no prawie jak mama - zaczęła się śmiać i tuliła mocno się do niego. Po chwili przyszedł Ryan i przywitał się z nimi. Przeszliśmy wszyscy do jadalni, pomogłam mamie przy nakładaniu obiadu i zaczęliśmy jeść. Co jakiś czas pomagałam Adzie by się za bardzo nie wybrudziła. Jedliśmy co jakiś czas rozmawiając. Po obiedzie siedzieliśmy w salonie, z torebki wyjęłam to zdjęcie co znalazłam i podałam im. - Mamo bo ostatnio je znalazłam, i Ryan powiedział, że jest na tym zdjęciu z siostrą, no i jak widzisz ja tu jestem. Znaliście się wcześniej? - spojrzeli na siebie i przytaknęli. - Tak, ponieważ studiowałam razem z Anią, czyli z mamą Ryana, przyjaźniliśmy się i jak byliście dziećmi to często się spotykaliśmy, Bardzo lubiłaś Natalkę, ale z czasem twój ojciec zaczął podejrzewać, że niby mam romans z Aleksandrem więc zerwaliśmy kontakt. Przez chorobliwą zazdrość twojego ojca nie zostało mi nic innego jak rozwód z nim. Kiedy dowiedziałam się o tym pożarze myślałam, że zginęli wszyscy, ale kiedy spotkałam załamanego Aleksandra nie mogłam przejść obok niego obojętnie i nie wesprzeć go. No a potem poczuliśmy coś do siebie i się zeszliśmy. No i od tamtej pory jesteśmy razem. - pokiwałam głową i zabrałam zdjęcie - No to mamy to wyjaśnione, heh gdyby nie zazdrość taty to może wszystko potoczyłoby się inaczej, lecz  lecz tego nigdy się nie dowiemy - schowałam zdjęcie do notesu w torebce. - No ale wiesz słonko, jest to bardzo prawdopodobne, że i tak byłabyś z Ryan'em, jako dzieci bardzo się lubiliście. A wiesz chyba mamy jeszcze te zdjęcia. - mama wstała i podeszła do regału i wzięła trzy już dość stare albumy i usiadła między mną, a Ryanem, po chwili i Aleksander się do nas przysiadł. Zaczęliśmy oglądać zdjęcia w nich - O to twoje 6 urodziny, wtedy razem z Natalką za namową tego łobuza wlazłyście na tą starą gruszę i musieliśmy aż po drabinę iść by was zdjąć. A tu z imprezy za naszym domem... uwielbialiście je bo mogliście się bawić do późna i robić co dusza zapragnie. - przeglądaliśmy te zdjęcia wspominając, oglądając je wszyscy przyznali, że Ada wygląda prawie tak samo jak ja w dzieciństwie. Skończyliśmy je oglądać i gadaliśmy tak do 22. Zauważyłam, że malutka zasnęła ze zmęczenia na fotelu. Z Ryan'em uznaliśmy, że już będziemy się zbierać. Zaniosłam śpiącą córkę do auta i wsadziłam ją do fotelika. Wsiedliśmy do auta i powoli ruszyliśmy do domu. - No popacz kochanie można powiedzieć, że większość dzieciństwa spędziliśmy razem, a los postanowił byśmy spędzili całe życie. - spojrzał na mnie uroczo się uśmiechając i posyłając buziaka, odwzajemniłam uśmiech i przysunęłam się i dałam mu szybkiego buziaczka. Jechaliśmy dalej, siedziałam oparta o fotel i zmęczonym już wzrokiem parzyłam na drogę. Nie wiem kiedy zamknęłam oczy i zasnęłam w aucie. Obudziłam się następnego ranka, wystraszona spojrzałam na zegarek, lecz odetchnęłam z ulgą widząc godzinę szóstą rano na zegarku. Położyłam się na plecach i przetarłam twarz, powoli wstałam z łóżka, kątem oka zauważyłam, że i Ryan się obudził - Kotek miej litość... szósta jest a ty już nie śpisz? Piękna jesteś nie musisz się godziny malować. - położył głowę na poduszce i patrzył na mnie jednym okiem. - Misiu ale tu nie o makijaż chodzi śniadanie muszę nam i Adzie zrobić, głodnego cię do pracy nie puszczę. - założyłam szlafrok i zeszłam do kuchni i nastawiłam wodę na kawę i zaczęłam szykować śniadanie. Po kilku minutach słyszałam kroki na schodach, a później śmiech Ady. Weszli do kuchni, podaje śniadanie oraz kawę. Karmiłam córeczkę naleśnikami z dżemem, sama również próbowała, ale skończyło się na tym, że po śniadaniu musiałam ją przemyć. Ubrałam ją w bluzkę w kwiatki i różowe legginsy. - Mamo... a co ta za zdjęcia wcolaj z dziadkami oglądaliście? - spytała się siedząc na łóżku i tuląc swojego ulubionego pluszaka. - A no wiesz wspominaliśmy czasy jak mała byłam. - uśmiecham się i biorę ją na ręce. Idę z nią do sypialni ubieram się - Pamiętaj kochanie maksymalnie do 8.30 możesz bajki oglądać a potem tata cie zawiezie cię do przedszkola. - kiwa głową i patrzy na mnie i od razu włącza bajkę. Zbieram się do wyjścia po kilku minutach pojechałam do miasta. Po wizycie pojechałam do Viki na kawę. pukam do drzwi, otworzyła mi drzwi w dobrym humorze - Ooo Daga wchodź dawno się nie widziałyśmy. - uśmiechnęła się ciepło i wpuściła mnie do środka. Poszłyśmy razem do kuchni, od razu zaczęła robić mi kawę. - U co u ciebie? Coś się ciekawego w życiu dzieje? - spytała stojąc przy ekspresie. - A wiesz... Nic nowego, no wiesz.... tak myślę czy nie postarać się z Ryan'em o drugie dziecko. - spojrzałam w jej kierunku ona momentalnie się odwróciła. - No no, komuś odblokował się instynkt macierzyński haha. Daga nie ma co planować najlepiej i tak wpadki wychodzą haha. - podała mi filiżankę kawy. - Bo wiesz jak planujesz i nie wyjdzie ileś razy to wkurzasz się i takie tam, a jak wyjdzie niespodziewane, że jesteś to zawsze jakaś niespodzianka w życiu mam rację? - kiwnęłam lekko głową powoli popijając kawę.  - A jak tam przygotowania do wesela czy jeszcze nie teraz? - uśmiechnęła się i poprawiła pierścionek na palcu - Uzgodniliśmy, że jak urodzę i dzidzia podrośnie by nie zrobić tak jak wy, że takie małe dziecko do dziadków podrzuciliście, hihi. - przewróciłam oczami i się zaśmiałam - Viki, kochanie moje to nie był mój pomysł, nawet nie wiesz jak bardzo chciałam wrócić do Ady. Ten miesiąc strasznie się dłużył bez niej. A właśnie jak tam Mateo? Dalej szczęśliwy czy obawy co do przyszłości są? - upiłam kolejny łyk kawy - No wiesz... on cieszy się jak nie wiem... ale ostatnio byliśmy u jego rodziców zastępczych podzielić się tą nowiną i powiedzieć o zaręczynach... Skończyło się na kłótni. Dziwni są ci ludzie nie wiem czemu się nie cieszą naszym szczęściem. Ale potem Mateo się uspokoił po wizycie u swojej ciotki, która wręcz skakała ze szczęścia, że jej siostrzeniec wreszcie kogoś na stałe znalazł, a nie wiecznie sam. - uśmiechnęła się do mnie i poszła po sok. 

Nie kocha, lubi, nie szanujeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz