15

3.6K 400 52
                                    

- Rozumiesz? - powtórzył Jimin, nie zauważając żadnej reakcji ze strony blondyna. Nie drgnął on nawet milimetr. - Proszę, wsiądź do samochodu - szepnął już do siebie Park, modląc, by jednak młodszy go nie olewał. Pragnął chociaż przez jeszcze dwie minuty móc spojrzeć w jego oczy. Choć oboje byli już przekonani, że w tej chwili powinni się rozstać i nigdy więcej nie wchodzić sobie w drogę, Yoongi zdecydował się ostatecznie skonfrontować z nauczycielem. Ten zaś zrezygnowany, pewny, że chłopak nie będzie chciał go słuchać i po prostu odejdzie, usiadł z powrotem w pojeździe.

- Jedźmy do ciebie - zażądał Min, usadowiwszy się na miejscu pasażera. Zdziwiony, ale ogromnie ucieszony takim rozwojem wydarzeń matematyk słuchał się niższego. Nie mógł go już stracić. Nigdy.

Po szesnastu minutach byli na miejscu. Był to ten sam blok, w którym tego dnia Yoongi postawił już nogę. Uśmiechnął się pod nosem. Szli obok siebie, ramię w ramię, a Nowy, po dżentelmeńsku to otwierał uczniowi drzwi, to je za nim zamykał, to puszczał w przejściu i w ogóle starał się teraz mu przypodobać. Znaleźli się na górze, w przedpokoju Parka. Młodszy nie wiedział co robić, więc stanął i czekał na polecenia. Taka już jego natura. Mimo, iż chciał się postawić i być stanowczym, to nadal pozostawał biernym na rozkazy, niewinnym i bezbronnym chłopcem. Brunet złapał go za dłoń i zaciągnął za sobą do oddzielonego od jadalni półścianką pomieszczenia. Usadził go tam na sofie i włączył telewizję, by chwilowo zająć uwagę blondyna. W tym czasie sam pobiegł do swojej sypialni w poszukiwaniu ulubionej, aczkolwiek zbyt małej na niego, wyblakłej pomarańczowej koszulki. Nie mógł jej znaleźć, bo z namdmiaru emocji i radości pozapominał nawet w której szafie co trzyma. Po paru chwilach miał w dłoniach cenny materiał. Pobiegł z powrotem do salonu, gdzie miał czekać na niego Yoongi. Lecz po Yoongim ani śladu. Jimin przeraził się na widok wyłączonego telewizora, a przede wszystkim pustej sofy. Bał się, że postradał zmysły, albo, że to wszystko tylko mu się przyśniło, tym bardziej, że nie dało się, na pierwszy rzut oka, zauważyć obecności chłopaka w mieszkaniu.

- Y-Y-Yoongi? - wydobył z siebie matematyk, a jego ręce trzęsły się w nadziei, że jednak to wszystko nie było fałszywe. Zza krótkiej ściany kuchennej wyszedł blondyn, ze spuszczoną głową, biorąc na siebie winę. Czuł, że nie powinien tak rządzić się w cudzym mieszkaniu, tym bardziej, kiedy właściciel go szuka, bo nieodpowiedzialny gość był także nieposłuszny.

- Przepraszam - jęknął cicho niższy i ruszył powoli w stronę miejsca, gdzie został wcześniej usadzony. Mężczyzna odetchnął z ulgą. - Chciałem zrobić nam herbatę... - tłumaczył się skruszony, lecz Park nie miał zamiaru ani krzyczeć, ani tym bardziej karać go za ten czyn.

- Herbatę? - zastanowił się na sekundę starszy, zaraz przypominając, że nie zaproponował tego wcześniej. - A, tak! Ale włóż to - wręczył tshirt w ręce nastolatka i obdarował go uśmiechem. - Ja dokończę - wskazał palcem na kuchenkę, na której grzała się już woda. Na szafce obok stały przygotowane dwa kubki, a w każdym z nich torebka pożądanego napoju. Chociaż nauczyciel uznał to za urocze ze strony niższego, to był przekonany, że do niego samego należało robienie takich rzeczy. Troszczenie się o Mina. Od pewnego czasu to było jego priorytetem. Nowy wyczekiwał, aż jego oczom ukaże się postać blondyna, w specjalnie przygotowanej dla niego koszulce. Nic z tego. Kiedy napar był gotowy, matematyk wziął kubki i podążył do salonu. Położył je na stoliku kawowym, a dopiero potem zwrócił spojrzenie na siedzącego obok licealistę.

- Trochę krótka - westchnął młodszy, krzywiąc twarz i zaciągając dolną krawędź ubrania w dół. Pamiętając o upodobaniach starszego, Yoongi pozbył się nawet spodni, ale zaraz tego żałował, bo koszulka zakrywała mu ledwo biodra.

- Racja - zgodził się brunet i podrapał po brodzie. - Powinieneś był wziąć tę zieloną - wspomniał o bluzce, którą Min miał na sobie podczas ostatniej wizyty nauczyciela u siebie. Na te słowa nastolatek znowu poczuł się wszystkiemu winny. Spojrzał na palce, którymi nieustannie się bawił. Spostrzegł to Park i poprawił się. - W tamtej chyba lepiej się czułeś, prawda? - uśmiechnął się, unosząc głowę chłopaka, siedzącego na przeciwko, tak by na stojąco dobrze widzieć jego twarz. - Ubierz się z powrotem - rzekł i zaszedł do łazienki, aby nie krępować licealisty. Widział po jego oczach, że boi się jeszcze takich sytuacji, więc dopóki on nie będzie czuł się choć trochę swobodniej i nie zaufa mu całkowicie to nie może naciskać. Nie może robić nic, co mogłoby być powodem do kolejnego rozstania. Będąc przekonanym, iż zdoła przekonać młodszego, by został na noc, Jimin postanowił wziąć prysznic. I mimo, że zwykle schodziło mu tylko dwadzieścia minut, to ze świadomością, że każda minuta jest na wagę złota, tym razem uwinął się w niecałe piętnaście. Kiedy wyszedł w piżamie z łazienki od razu rzucił mu się w oczy, śpiący na tej samej, na której siedział wcześniej kanapie Min. Ciągle miał na sobie ten pomarańczowy tshirt, ale wtedy już w komplecie ze spodniami. Nowy poczuł satysfakcję i ulgę, że nie będzie musiał prosić o zgodę na nocowanie. Wziął lekkiego, jak piórko chłopaka na ręce i przeniósł do swojej sypialni, a sam wziął tylko dwie poduszki i koc, po czym wrócił do salonu. Gdyby przypadkiem Yoongi obudził się w środku nocy, by nie poczuł się przytłoczony, zawstydzony, czy speszony. Brunet ułożył się na sofie, dostawiając krzesło pod zwisające, niemieszczące się na meblu nogi.

Tatusiu? | YoonMinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz