11

3.7K 434 10
                                    

Piątek. Minął tydzień odkąd Yoongi ostatni raz był w szkole. Mimo sprzeciwu pani Soo, złego stanu zdrowia i obawy przed spotkaniem z Jiminem, chłopak wybrał się tego dnia na zajęcia. Czuł, że zaraz oszaleje. Starał się wymyślić słowa, które miał usłyszeć od niego Nowy, lecz żadna logiczna wypowiedź nie przychodziła mu do głowy. Tak desperacko zanurzył się w myślach, że o mały włos nie wpadł pod samochód dwa kroki od własnego domu. Jednak, na całe szczęście, dotarł do szkoły w jednym kawałku. Jego przyjaciele, jak zawsze z rana, stali już przy szafce Taehyunga i śmiali się z jakiś nowowymyślonych żartów wyższego. Nie spodziewali się tego poranka zobaczyć trzeciego, ale, po fakcie, starali się przynajmniej zachowywać naturalnie.

- Yoongi?! - wyrwało się Kimowi, choć planował normalnie zacząć tę rozmowę. - Znaczy cześć... - podrapał się po szyi, patrząc na Hoseoka.

- Cześć - odpowiedział ledwo słyszalnym, spokojnym powitaniem. Nie podnosił wzroku, a w rękach ściskał podręcznik do matematyki. Po sekundzie milczenia, zaczął znowu - fajne włosy - zwrócił się do rudego chłopaka, który nie wyglądał już tak mizernie jak kilka dni wcześniej. Nadal był blady i jakby niewyspany, ale przysłaniał to wszystko połowiczny uśmiech, nieschodzący z jego twarzy.

- Podoba ci się? - zapytał zaskoczony. Nawet po jego tonie głosu dało się rozpoznać poprawę w samopoczuciu. - Tae mnie tak urządził, ale skoro mówisz, że fajne, to chyba mogę to znieść - zażartował, zostając uderzonym przez zasmuconego Kima. Przecież tak bardzo starał się upiększyć przyjaciela.

- Idziemy? - zapytał najniższy, jakby w ogóle nie słyszał, a raczej nie słuchał wypowiedzi kolegi. Jego twarz także nie wyrażała żadnych emocji ani nie reagował na słowa. Nawet kiedy ktoś go wolał. Pozostała dwójka chłopców obejrzała się po sobie zdezorientowana.

- Chodźmy - odpowiedział niepewnie brunet i pchnął lekko blondyna w stronę sali matematycznej. Pozostało sześć minut do dzwonka.

- Mogę dziś usiąść tu? - zapytał nieśmiało Min, podchodząc z lewej strony Taehyunga. Żaden z przyjaciół nie rozumiał zachowania trzeciego, ale godził się na wszystko, o co poprosił dziwnie smutny i przygnębiony blondyn. A chciał on tylko usiąść bliżej ściany, co równało się z obniżeniem prawdopodobieństwa na kontakt wzrokowy z nauczycielem. Oczywiście, że musieli sobie wyjaśnić co nieco, jak sądził Yoongi, ale musieli być sam na sam. Żadnych świadków. A rozpoczęcie dnia, narażając się na przeszywające spojrzenie Parka, odbierało młodszemu odwagę. Wszyscy zajęli swoje miejsca, po usłyszeniu dzwonka.

- Dzień dobry - do klasy wbiegł, jak zwykle, spóźniony Jimin. Rozłożył szybko swoje rzeczy i od razu zaczął lekcje. Nawet nie sprawdził obecności. Yoongi czuł się odrobinę spokojniej. Nauczyciel stanął na końcu klasy i obserwował wszystkich od tyłu. Nie przyszło mu na myśl, że jego ulubiony uczeń może wrócić tego dnia do szkoły. Rozglądał się po klasie, zatrzymując w końcu zdziwiony wzrok na blondynie. Którego przerysowana normalność rozbawiłaby go, gdyby nie fakt, że Nowy nadal pamiętał tamto wydarzenie.

- Min Yoongi do tablicy - powiedział głośno, mrużąc oczy. Chciał sprawdzić jego reakcję. Nastolatek wyprostował się jakby poparzony i rozszerzył powieki. Nie odwrócił się jednak w stronę starszego. - Zrób kolejne zadanie - rozkazał brunet, uśmiechając się przebiegle. Miał zamiar dać mu nauczkę.

- 23? - zająknął się blondyn, kończąc pisać ostatnią linijkę obliczeń. Już prawie miał łzy w oczach. Nie tak miało być. Dalej pozostawał w pozycji plecami do Parka. Drżał na samą myśl o spojrzeniu mężczyzny, a co dopiero, gdy miał przeżyć to naprawdę.

- Nie dosłyszałem - odpowiedział Jimin, choć słuch miał bardzo dobry. Dodatkowo widział wynik na tablicy. Ale cóż miał zrobić, kiedy pragnął zobaczyć wyraz twarzy zakłopotanego ucznia. Tak też się stało. Jego oczom ukazała się blada, niewyraźna twarz z przylepioną miną niby obojętną, a jednak przerażoną. Mężczyznę na moment złapały wyrzuty sumienia. Tak właściwie to wściekł się o nic. Nie trwało to jednak długo, kiedy ujrzał rękę Taehyunga, uniesioną do góry. Tak naprawdę był zły na bruneta, a wyżył się na bezbronnym Yoongim. To Kim przerwał to wszystko, a oczywistym było, że blondyn nie miał na to wpływu. Ale cóż. Stało się.

Tatusiu? | YoonMinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz